Konstytucja czy traktat lizboński?

Wyobraźcie Państwo sobie, że macie wielką rodzinę. Wasi rodzice mają sporo rodzeństwa i decyzje podejmowane są w tym gronie wspólnie. Wszelkie. I pewnego dnia to grono życzy sobie byście zrobili to i to przy sprzeciwie na przykład Waszych rodziców, którzy myślą rozsądnie, dbają o Was i chcą dla Was jak najlepiej. Co robicie?

Zauważcie PAństwo, też taką rzecz, że Prezydent Lech Kaczyński podpisał Traktat Lizboński i nie dlatego, że jest on dokumentem zapewniającym świetlaną przyszłość Europie (jest wręcz przeciwnie, to tylko kwestia czasu byśy się otym przekonali, jeśli nie już się to dokonuje), tylko dlatego, że obiecał, że tak zrobi jak Irlandia w powszechnym głosowaniu (w przeciwieństwie do Polski) go poprze. Stało się.

I nagle słyszą Państwo, że połowa posłów PiS składa wnisoek o orzeczenie unieważnienia z ustawą zasadniczą czyli Konstytucją? Gdyby tak się zastanowić, to na pierwszy rzut oka wydaje się ta sytuacja kuriozalna. Ale tak nie jest. Ponieważ nie stworzono jeszcze takiego aktu prawnego, który by był zgodny z wszystkimi ustawami zasadniczymi 20-kilku krajów. Np. Niemcy zabezpieczyły się pod kilkoma względami od działania prawa unijnego ale zrobiły to PRZED podpisaniem w ciemno TL.

Myśmy się pospieszyli i mamy teraz co mamy. Wyjdzie z tego niezły pasztet. Bo nikt o zdrowych zmysłach, nie zaprzeczy, że każda decyzja nakazująca bądź zakazująca czegoś Polsce, nawet w dobrej woli, godzi w suwerenność Polski, o podmiotowości już nie wspominając! Każdy rozgarnięty człowiek to potwierdzi. Ale czy Polacy cynicznie i instrumentalnie wykorzystywani przez Rząd dla zdobycia prezydentury dla premiera to zrozumieją? Czy w ogóle dojrzą gdzie jest pies pogrzebany? Mam taką nadzieję.

Ciekawe co zwycięży: demokracja (procedury) czy prawo? A przypomnę, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa!!!