Dziennikarz reżimowy = wojna na górze czyli jedno wspiera drugie

Słychać coraz głośniej od półtora roku reżimowych dziennikarzy. Reżimowych to znaczy teraz prawicowych bądź tych co nie myślą, piszą, mówią jak Gazeta tylko choćby jak Rzepa. Przyszedł teraz ich czas. To dobrze. Dobrze dla debaty w Polsce. Dobrze dla nas wszystkich. Monopol GW i Rzepy przełamany. Liczy się teraz także Der Dziennik. Kiedy minie ta kadencja Rządu reżimowi dawniej powrócą na  swe stołki. Jestem jednak myśli że nie wrócą. Czekam z utęsknieniem kiedy będzie w Polsce można powiedzieć, że reżimowymi są dziennikarze nie z prawicy,  czy lewicy tylko... liberałowie alb konserwatyści.

Kiedy braciom Kaczyńskim uda się parę spraw w Polsce uporządkować następna ekipa będzie miała trochę mniej problemów o ile nie będzie to SLD.
Śledząc na bieżąco spory widać że powoli dorastamy do rzeczowej dyskusji. Jednak s a i przypadki kiedy na przykład w sporze Sadurskiego i Ziemkiewicza trudno im rozstrzygnąć czy przeprosiny to ugoda czy też nie? Inni z kolei nie wytrzymują presji i opuszczają Salon patrz Kataryna.

Wiele jeszcze wody musi upłynąć by wymarła generacja Solidarności, która dalej dogrywa wojnę na górze( Tusk, Kaczyński premier, Michnik- tu bardziej już chyba chodzi o legendę, i inni). Myślę że wielu polityków, którzy kiedyś będą ten zawód traktowali jak powołanie (patrz Weber) biorąc udział w dyskusjach salonowych i nie tylko, pojmie w końcu że polską politykę można urzeczywistniać w inny, bardziej dostępny  i przyjazny dla obywateli sposób.