Weźmy kwadratową powierzchnię (np.100m2), ustawmy na niej pięciu piłkarzy ręcznych. Piłkarze ci będą skutecznie podbijać piłkę. Dokonajmy następnie zwiększenia (dekompresja) powierzchni kwadratowej np. do 40000m2 i ustawmy na niej tych samych piłkarzy. Przy zachowaniu dotychczasowych realnych fizycznych parametrów piłkarzy piłka w tym przypadku od razu, albo po krótkim czasie upadnie na podłoże (opad grawitacyjny-kondensacja). Taki sobie zabawny, realny, uproszczony przykład. Dokonajmy dekompresji gazu w cylindrze poprzez przesunięcie tłoka. Gęstość fotonów, czynnika napędzającego cząsteczki gazu w cylindrze gwałtownie zmaleje. Oddziaływanie fotonów na pojedynczą cząsteczkę gazu spadnie do minimum. W takiej sytuacji dochodzi do stopniowego opadu grawitacyjnego - kondensacji. W układzie izolowanym wewnętrzne parametry gazu po dekompresji możemy utrzymać przez dłuższy czas. Jeszcze raz przypominam, że gaz to mieszanina fotonów i cząsteczek wraz z ich wzajemnymi relacjami. Dla wygody weźmy dwa przeźroczyste naczynia szklane z wmontowanymi termometrami, umieszczone jedno w drugim i wypompujmy z nich gaz. Naczynie wewnętrzne nie jest bombardowane przez cząsteczki gazu. Po pewnym czasie w wyniku przepływu gęstości fotonów w naczyniach i otoczeniu wyrównają się i termometry na zewnątrz i wewnątrz naczyń wskażą te same temperatury. Musimy sobie uzmysłowić, że w gazie w przestrzeni międzycząsteczkowej porusza się mnóstwo fotonów. Fotony powodują rozruch czynnika roboczego w termometrze. Za wskazania termometru odpowiedzialne są fotony wchodzące w relacje z czynnikiem roboczym termometru. Energia kinetyczna cząsteczek gazu jest pochodną działania fotonów itd. itd… Rozważania na temat temperatury powinniśmy rozpoczynać od gęstości fotonów termicznych. Można się w tym momencie zastanowić nad dotychczasowymi interpretacjami temperatury. Weźmy piłeczkę z materiału półprzepuszczalnego (na pograniczu przeciekania) i wypełnijmy ją np. wodą. Następnie dokonajmy znacznego ucisku albo gwałtownego przyspieszenia tej piłeczki. Co obserwujemy: Oś głównego stożka wytrysku wody będzie prostopadła do deformacji. Oś głównego stożka promieniowania ładunków elektrycznych jest też prostopadła do przyspieszenia. Logika podpowiada, że te uwalniane fotony wcześniej zostały uwięzione w ładunkach. Ciało zestalone ulegające np. znacznemu uciskowi, deformacji emituje fotony. Widmo tego promieniowania jest ciągłe. Widmo ciągłe wskazuje na to, że w przestrzeni międzyatomowej mogą być też uwięzione różnego rodzaju fotony. Uważam, że atomy to mikroobiekty o złożonej wewnętrznie i zewnętrznie strukturze, w której częściowo mogą być uwięzione elektrony. Tak złożone obiekty posiadają ogromne możliwości połączeniowe, z czym spotykamy się w otaczającej nas przyrodzie. Traktując takie mikroobiekty odpowiednimi fotonami wzbudzamy drgania elektronów uwięzionych w tych strukturach. Drgające elektrony emitują fotony-linie widmowe. Nie istnieją samoistne drgania elektronów, drgania muszą być zawsze wymuszone. Model atomu z falami, stojącymi falami elektronów to brednie, niemoc interpretacyjna. Wszelkie eksperymenty wskazują, że elektron zawsze porusza się po trajektoriach, zawsze posiada jednoznacznie sprecyzowane parametry. Samo dojście do kwantowo mechanicznego modelu atomu to jedno wielkie świadome krętactwo, oszustwo. Takie interpretacje można przypisać tylko iluzjonistom. Na falach, harmonicznych fal można wyczyniać różne cuda. Pewnie stąd biorą się te nierealne, nieskończone interpretacje. Znaczna część błędnych współczesnych interpretacji, teorii w fizyce ma swoje korzenie w błędnej interpretacji budowy i działania mikroświata, atomu (błędny fundament). Jeden z blogerów „tuman tumański” pisze „Prawdziwość formuł relatywistycznej kinematyki potwierdza każde zdjęcie wysokoenergetycznych zderzeń z komory Wilsona i jej współczesnych odpowiedników.” „Kolory niektórych metali zawdzięczamy efektom relatywistycznym”. Temu Panu chyba Pan Bóg odebrał wzrok, rozum i zdolność do właściwej analizy, niezły recytator wykutych treści. Znam doskonale te materiały, ale ja tam nie widzę żadnych, żadnych szumnych efektów relatywistycznych. Ciała poruszające się ruchem jednostajnym prostoliniowym (np. z prędkością 0,5c, c, 7c itd……) nie zmieniają swojej długości, masy, innych parametrów, zegary taktują tak samo, brak przyczyny, bodźców - pewnik, aksjomat. Ciała przyspieszane mogą zmienić swoje wymiary, bezwładność, zegary mogą zmienić swoje taktowanie (częstotliwość ) w wyniku odkształceń fizycznych elementów-pewnik, aksjomat. Twórcy najnowszych systemów GPS mówią, że efekty relatywistyczne w tych urządzeniach są znikome. Korekty tych systemów prawdopodobnie posiadają zupełnie inne realne podłoże. Aby STW nie poszła na śmietnik, relatywiści muszą na siłę wplatać w ten system tą teorię. Uczeń szkoły średniej w oparciu o pewne założenia może zbudować pewne układy równań, z których wyprowadzi wzorki podobne do STW. Tylko co to ma wspólnego z rzeczywistością. Nikt dotychczas nie potwierdził realnie efektów relatywistycznych (chyba, że życzeniowo). STW to jedno z następnych największych oszustw fizyki współczesnej. Prążki na ekranie w eksperymencie M-M są efektem wewnętrznych parametrów tego urządzenia. Prawdopodobnie przy zmianie orientacji położenia tego sprzętu, urządzenie to nie reaguje (jest martwe) na własny ruch jednostajny prostoliniowy, stąd też brak przesunięcia tych prążków na ekranie. Twierdzenie na podstawie tego eksperymentu, że prędkość światła we wszystkich układach inercjalnych jest taka sama, jest twierdzeniem przedwczesnym, prawdopodobnie błędnym. Gdyby stwierdzono, że fotony to realne materialno polowe mikrobiekty (co graniczy z pewnością), to wszystko byłoby jasne-zwykła klasyka. Najwięcej dyskutantów, nieuków mamy na temat STW. Wystarczy mieć trochę wiedzy o układach inercjalnych, nieinercjalnych, o prędkościach itd. i jałowa dyskusja trwa w nieskończoność. Wspomnę też, że nikt i nigdy do dzisiaj nie dokonał detekcji neutrin (nie istniejących). Oczywiście iluzjoniści mają wirtualne mapy promieniowania neutrin nieba-kosmosu, wirtualne wyliczenia, wirtualne obrazki, wirtualne ciągle zmieniające się parametry nie istniejących neutrin. Cała historia wprowadzenia neutrin do nauki to jedno wielkie świadome oszustwo nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Logika podpowiada, że w przyrodzie mogą istnieć bardzo, bardzo małe mikroobiekty, ale to nie ma nic wspólnego z neutrinami. Proszę o realne materiały do dyskusji, a nie o wirtualne materiały typu, że gdzieś tam za górami, za lasami przy pomocy kwantowej aparatury coś tam zmierzono, albo coś tam nam się wydaje. Wiadomo też, że ktoś, kto całe życie tłukł mechanikę kwantową, STW, będzie tych wykutych teoryjek bronił do końca życia. Zapraszam do dyskusji fizyków.
Bogdan Świniarski- fizyk.