Sri Lanka i popularne tuk-tuki. Fot. Bogna Janke
Sri Lanka i popularne tuk-tuki. Fot. Bogna Janke
Bogna Janke Bogna Janke
1476
BLOG

Budda i Budda. Wspomnienie ze Sri Lanki

Bogna Janke Bogna Janke Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

- Ciągle tylko Budda i Budda - narzekał młody Izraelczyk, którego spotkaliśmy na trasie naszej trzytygodniowej podróży po Sri Lance. Ten sprzedawca ubrań swoimi hipsterskimi ciuchami, modnymi okularami i wyrafinowaną fryzurą zadawał zapewne szyku na ulicach Tel Awiwu. Na Sri Lance też zwracał na siebie uwagę, ale wyglądał dość egzotycznie na tle ubogich kobiet w sari i mężczyzn w sarongach. Naszemu znajomemu nie podobało się na Sri Lance i chciał wcześniej wrócić do domu. Zupełnie inaczej niż my.

Przyjezdnym z Europy może się wydawać, że czas na Sri Lance zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Ta dawna brytyjska kolonia nosi wiele śladów obecności dawnych gospodarzy, nie tylko Brytyjczyków, ale też Portugalczyków i Holendrów. Plantacje herbaty, kolonialna architektura z werandami i drewnianymi, białymi oknami – to wszystko przypomina o dawnych czasach. Język angielski jest - obok syngaleskiego i tamilskiego - pomocniczym językiem urzędowym. Lankijczycy zwracali się do nas "Sir" i "Madame", jak w dawnych czasach. To było miłe, choć miałam mieszane uczucia.

Podróżowaliśmy po Sri Lance z plecakami, nieśpiesznie z miejsca na miejsce. Inaczej niż większość turystów, zwiedzających wyspę klimatyzowanym samochodem z kierowcą, wybieraliśmy pociąg lub autobus. Wybieraliśmy zwykłe połączenia, podróże z miejscowymi ludźmi, wsiadającymi i wysiadającymi z tobołkami na małych stacyjkach i przystankach. Byli chętni do rozmowy, zawsze uśmiechnięci i życzliwi.

Pierwsza podróż taksówką z lotniska w Kolombo do hotelu była - po kilkunastogodzinnej podróży z Polski - dużym przeżyciem. Taksówki na Sri Lance to trójkołowe tuk-tuki. Nie wiem jak, ale w tym małym pojeździe mieściliśmy się w czwórkę plus nasze cztery plecaki i bagaże podręczne. Na Sri Lance ruch jest lewostronny, wszyscy kierowcy trąbią bez przerwy, mijając się, pozdrawiając nawzajem, ostrzegając przed zakrętem. Ciepły wiatr targa włosy, bo tuk-tuk nie ma bocznych ścian. Nasz pierwszy przejazd tuk-tukiem po mieście był najdroższym podczas pobytu - zamiast 250 rupii zapłaciliśmy 700 (ok. 17 zł). To była cena za niewiedzę.

Nasz znajomy Izraelczyk miał w pewnym sensie rację - wszędzie jest Budda. Ponad 70 procent mieszkańców Sri Lanki to wyznawcy Buddy. Zwiedzaliśmy świątynie, z tą najpiękniejszą Golden Temple w Dambula, wybudowaną w skale. Na ulicach miast i miasteczek, w dżungli, wznoszą się potężne posągi Buddy, górujące nad okolicą.

Na północy wyspy, gdzie mieszkają głównie Tamilowie, większość to wyznawcy hinduizmu. Chrześcijanie, głównie katolicy, stanowią tylko kilka procent społeczeństwa kraju.

Sri Lanka to oprócz egzotycznego klimatu, natury, zabytków i kultury, oczywiście też egzotyczne jedzenie, którego podstawą są ryż, warzywa i ostre przyprawy. Dla twardzieli o poranku - lankijskie śniadanie, czyli hopper (placek z mąki ryżowej i mleka kokosowego), kawałki kurczaka i kilka miseczek z ostrymi dodatkami. Palą usta i wnętrzności. A podobno i tak dostawaliśmy wersję light. Matka jednego z naszych gospodarzy zużywa w miesiąc kilogram papryczki chili.

Sri Lanka to przede wszystkim herbata. Plantacje herbaty znajdują się w środkowej części wyspy, w górach, w regionie Nuwara Elija. Można je podziwiać z pociągu, albo spacerując wśród nich. Region ten jest chłodniejszy niż reszta kraju. W lipcu było tam zaledwie 18 stopni. W najcieplejszym okresie temperatura nie przekracza 25. Plantacje założyli kolonizatorzy - najpierw jako uprawy kawy, a gdy zdziesiątkowała je choroba, przerzucili się na herbatę. Przy zbiorach pracują kobiety - wyglądają malowniczo z workami zawieszonymi na plecach. To podobno jedno z gorszych zajęć. Trzeba wiedzieć, jak poruszać się wśród tych ciernistych krzewów. Zrywa się tylko dwa młode listki.

Podróżując po Sri Lance, zawsze można zboczyć z trasy i odpocząć na plaży. Te są przecież wokół całej wyspy. Ciepłe, błękitne wody Oceanu Indyjskiego to prawdziwa bajka.

Zobacz galerię zdjęć:

Kolombo, Sri Lanka. Fot. Bogna Janke
Kolombo, Sri Lanka. Fot. Bogna Janke Sri Lanka. Fot. Bogna Janke Sri Lanka, Galle. Fot. Bogna Janke Sri Lanka. Fot. Bogna Janke Sri Lanka. Plaża w okolicy Trincomalee. Fot. Bogna Janke Trincomalee, Sri Lanka. Fot. Bogna Janke Sri Lanka, plaża w okolicy miasta Galle. Fot. Bogna Janke Dambulla, Sri Lanka. Świątynie Buddy w jaskiniach. Fot. Bogna Janke Śpiący Budda. Dambulla, Sri Lanka. Fot. Bogna Janke
Bogna Janke
O mnie Bogna Janke

Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości