Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota
84
BLOG

Intronizacja Andrzeja II* Urbańskiego

Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota Polityka Obserwuj notkę 22

Andrzej Urbański jest już prezesem. Zdążył wywiesić też sztandar. Hasło jakie na nim wyhaftowano, to: „tyle misji, ile oglądalności”. Dla rynku (prócz faktu, że to przecie nic nowego) musi brzmieć jako groźne memento.

Nie mam wątpliwości, że Andrzej Urbański będzie niezłym prezesem. Znam go od dawna i cenię nie tylko za elastyczność i niekonwencjonalne myślenie, ale przede wszystkim za pragmatyzm i wyjątkowy zmysł praktyczny. Nie jest Urbański doktrynerem. Myślenia nie przyćmiewa mu ani nadmierna ideologiczność, ani skłonność do osobistych obsesji. To dobrze.

Nieco natomiast martwi, iż nowy prezes z taką łatwością przeskakuje nad podstawowym dylematem polskich mediów elektronicznych; pozycji TVP jako spółki realizującej misję publiczną.

Praktyczny umysł podpowiada Urbańskiemu hasło: „tyle misji, ile oglądalności”. CZYŻBY NIE DOSTRZEGAŁ W NIM FAŁSZU LOGICZNEGO? Bo przecie, oznacza ono tyle, że w ślad za zmniejszającą się oglądalnością któregoś z kanału, będzie w nim stopniowo redukował poziom misyjności; ergo, zmniejszał liczbę programów misyjnych. Podobnie – w ślad – za sukcesem oglądalnościowym, liczba takich programów, lub ich nasycenie kategorią misyjności będzie rosło.

Niby wszystko OK. Mechanizm regulowania misyjności narysowany doskonale. W sumie rozwiązanie tyleż praktyczne, co… sprzeczne z prawem. Bowiem ustawa o RiTV takiego mechanizmu nie przewiduje. W  niczym nie wiąże misji z oglądalnością. Co więcej, ustawia kategorię misji ponad wynikami komercyjnymi (oglądalnością) spółki TVP.

Na ołtarzu tak rozumianego praktycyzmu pada budowanie jakiejkolwiek strategii w dziedzinie programowania „misyjnego”. Jeśli bowiem skuteczność jakiegoś planu uzależnia się od wyników bieżących, to każda próba formułowania projektów dalekosiężnych co dzień będzie weryfikowana (bądź falsyfikowana) przez telemetrię. Rozumiem, że to dla szefa bardzo wygodne, ale czy aby nie nazbyt relatywizuje kwestii misji?

Przejdźmy do szczegółów. Jak np. odnieść sztandarowe hasło prezesa do kanałów tematycznych? Czy oglądalność będzie również wpływała na poziom ich misyjności? Jeśli tak, to w TVP Kultura należy w nieskończoność powtarzać „Pancernych” i „Nikodema Dyzmę”, a w TVP Historia trylogię w wersji Jerzego Hoffmana. A może od razu lepiej je zamknąć? Bądź nie otwierać?

Prezes Urbański powiada w wywiadzie dla „Gazety Prawnej”, że chce „zmienić grupę docelową reklam na młodszą widownię”. Czy wie, że zmiana targetu oznacza zmianę programmingu, a co za tym idzie usunięcie z lepiej eksponowanych pasm repertuaru dla ludzi starszych? Czy rozumie, że oznacza to (zwyczajny dla telewizji komercyjnych) podział widowni na lepszą i gorszą? A co za tym idzie ograniczenia repertuarowe dla tej starszej i gorszej. Czy aby telewizja publiczna nie jest od tego, by na równi służyć każdemu?

Prezes Urbański w tym samym wywiadzie wspomina, że TVP przejmie obsługę reklamodawców od domów mediowych. Czy ma świadomość, że oznacza to nie tylko poważne rozbudowanie (zadaniowe i etatowe) biura reklamy TVP, ale i obrócenie przeciwko sobie dużej części rynku reklamowego z korzyścią dla konkurencji?

Takich szczegółowych pytań można stawiać dziesiątki. Nie mniej tak naprawdę ważne jest jedno „meta-pytanie”. Czy prezes Urbański nie przykłada do TVP miary telewizji komercyjnej? Myślę, że przykłada i, że rynek czeka kolejna epoka komercyjnego gigantyzmu koncernu z Woronicza. Jakoś nie boję się partyjnictwa, lub nadmiernego upolitycznienia TVP Andrzeja Urbańskiego. Boję się kolejnych prób budowania super-komercyjnego TVP i dlatego piszę o „groźnym memento” dla rynku.

Kiedy to się zacznie? Czy się uda? Zobaczymy. Pocieszające jest jedno; oto łatwo wywieszać sztandary, jeszcze łatwiej głosić hasła i formułować cele. Dużo trudniej sterować kolosem i na co dzień podejmować decyzje, które idą z w zgodzie z jakimś ogólnym planem. Prezes Andrzej Urbański dopiero to zrozumie. I dopiero wtedy, mając do podjęcia konkretną (trudną) decyzję, stanie „oko w oko” z nagą prawdą, że pomiędzy „misją” i „oglądalnością” jest Grand Canyon problemów. Choć może tego nie docenia, za chwilę przypomną mu o tym politycy.

Aha. I jeszcze w sprawie „Stawki większej niż życie”, problemu tak wyniośle lekceważonego przez prezesa Urbańskiego. Przypominam,  że Hans Kloss był kimś więcej niż zwykły TW. Hans Kloss był sowieckim szpiegiem. 

 

 * - wśród włodarzy Woronicza Andrzejowi Urbańskiemu przysługuje cyferka II.  Andrzejem I był św.p. prof. Drawicz  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka