Na wstępie chciałbym prosić szanownych blogerów by notka nie przeistoczyła się w polityczną nawalankę.
O tak poważnych sprawach związanych z bezpieczeństwem narodowym warto dyskutować bez partyjniackich aspektów wszak bezpieczeństwo narodowe jest wspólną wartością.
Notka zainspirowana została nie tylko planami modernizacji polskiej armii ale też dotychczasowymi przekształceniami jak i głosami płynącymi z Ameryki na temat możliwości obronnych jakie powinna nasza armia przedstawiać.
W związku z tym rodzi się kilka pytań stanowiących płaszczyznę do dalszej dyskusji. Oczywiście mogę coś pominąć więc szanowni blogerzy mogą wykreować dodatkowe płaszczyzny których nie ująłem.
1. Profesjonalizacja armii. Czy system armii w pełni sprofesjonalizowanej na szczeblu pokojowym ma sens? Jakie przynosi korzyści oraz jakie ma wady?
2. Modernizacja armii. Czy zgadzamy się z kierunkami modernizacji armii ujętymi w niedawno przyjętym planie? Czego w nim brakuje a co według was jest niepotrzebne?
3. Misje zagraniczne. Czy mają sens tak polityczny jak i szkoleniowy? Czy ewentualne korzyści z tego płynące rekompensują wydatki na misje?
4. Jak wyobrażacie sobie strukturę oraz liczebność polskiej armii - wasze luźne uwagi?
By zacząć dyskusję postaram się ocenić te cztery płaszczyzny. Ciężko jednak dokonać analizy traktując wszystkie płaszczyzny rozdzielnie.
We współczesnych armiach wielkość ich determinuje bezpośrednio ilość posiadanego sprzętu a co za tym idzie koszt wystawienia danej jednostki.
Nie pisze w tym momencie o jednostkach typu obrony terytorialnej , gwardii narodowej lub typowych formacjach bardziej partyzanckich których wartość mocno odbiega od liniowych jednostek wojskowych. Wielkość oraz siłę ognia liniowej drużyny piechoty (czy to zmechanizowanej czy zmotoryzowanej) ogranicza oraz reguluje tak jakość sprzętu na stanie drużyny jak i jego ilość. Rozróżnienie między piechotą zmotoryzowaną a zmechanizowaną jest w sposobie prowadzenia działań bojowych.
Na obecnym etapie rozwoju polskiej armii mamy dwa podstawowe rodzaju regularnego plutonu piechoty. W jednostkach opartych o stare nie przystające do obecnego pola walki BWP-1 pluton składa się z 3 drużyn , łącznie z 30 ludzi oraz 3 sztuk BWP-1. W plutonach opartych na KTO Rosomak pluton ma 3 drużyny liniowe oraz drużynę wsparcia z proponowaną doświadczeniami w Afganistanie liczbą Rosomaków w ilości 4 sztuk , liczy on 37 ludzi.
Uśredniając te wartości widać od razu , że posiadanie 10 żołnierzy piechoty liniowej ciągnie za sobą posiadanie 1 wozu bojowego.
Na chwilę obecną wojsko polskie posiada około 1700 wozów bojowych różnego typu czyli jest w stanie wystawić 17 tysięcy żołnierzy formacji liniowych regularnej armii.
Doliczając do tej liczby bataliony czołgów , szturmowe (brygad powietrzno-desantowej oraz kawalerii powietrznej) , różnego rodzaju wojska wsparcia jak rozpoznawcze , saperów czy artylerii nie dziwi wielkość armii wojsk lądowych w ilości około 45 tyś żołnierzy.
Można więc przyjąć że pod względem posiadanego sprzętu więcej pełnowartościowych wojsk lądowych nasza armia nie może posiadać. Pytanie podstawowe wiąże się z tym jaka ma być ta 45 tysięczna armia , oraz czy można ją rozszerzyć i o jaką ilość żołnierzy , czyli jakie są możliwości mobilizacyjne kraju w przypadku wojny.
Moim zdaniem regularna armia powinna być tak jak obecnie w pełni zawodowa. Na obecnym polu walki zgranie i doświadczenie liczy się bardziej niż dotychczas. Stąd też długotrwałe ćwiczenia , najpierw w drużynach potem na szczeblu plutonów czy kompanii następnie ćwiczenia zgrywające batalion a na końcu całą brygadę.
W tym wypadku trudno wyobrazić sobie pobór do wojska. Bo niby jak miałoby się to odbywać. Sprzętu dalej mamy na 45 tysięcy sił lądowych. Pobór nie załatwia więc wielkości armii , ćwiczenie poborowych natomiast obniża jednak poziom tych małych 45 tysięcznych sił.
Jedynym wyjściem jest skorzystanie ze sprzętu zmagazynowanego który liczę na góra 400 BWP-1 i stworzenie brygady szkolnej w której tak siły rezerwowe jak i chętni poborowi mogliby odbywać szkolenia stanowiąc rezerwę ludzka dla zawodowej armii która przecież też jest w rotacji. Negatywnie też oceniam rezygnację ze słabych nie przystających do obecnego pola walki brygad obrony terytorialnej. Akurat pod względem broni osobistej żołnierzy mamy dość duże zapasy magazynowe , środki transportu w rodzaju starów też są. Siły te w przypadku wojny jedynie mogłyby co prawda świadczyć usługi pomocnicze dla jednostek liniowych ale zawsze byłyby wstępnym przeszkoleniem dla żołnierzy rezerwy wykorzystywanym też w przypadku klęsk żywiołowych. Teraz postuluje się wprowadzenie tworu podobnego do Gwardii Narodowej co jest niczym innym jak jednostką centralną obrony terytorialnej , które kiedyś polikwidowano.
Natomiast inną kwestią jest czy nas obecnie stać na powołanie tak brygady szkolnej jak i jednostek obrony terytorialnej , czy nie lepiej ładować pieniądze które poszłyby na ten cel w modernizację armii. Większość sił zmechanizowanej piechoty niestety korzysta ze starych BWP-1 które obecnie trudno nazwać BWP. Tak siła ognia która powinna wspierać desantowaną piechotę jak i ochrona desantowanej piechoty jest na bardzo słabym poziomie. Mamy więc jeżdżące „puszki śmierci” z których korzysta 2/3 regularnej piechoty. W modernizacji wojsk lądowych podstawowym priorytetem powinna więc być wymiana BWP-1 na nowe wozy bojowe ale też pozostawienie w magazynach starych (które naprawiane by były z czasem przez kanibalizację) dla szkolnej brygady oraz jednostek OT.
Koszt modernizacji będzie dość spory. Klasyczny BWP zawsze będzie droższy od Rosomaka. Koszt jednego Rosomaka w wersji BWP to około 12 mln złotych (tyle plus sprzęt osobisty i wsparcia) kosztuje wystawienie jednej drużyny piechoty..
Zakup więc około 1000 klasycznych BWP (cena może kształtować się w granicach 15 mln złotych) to 15 mld złotych.
Oczywiście ilość 1000 BWP podałem przy założeniu że nie redukujemy dalej armii.
Jedynym więc w miarę rozsądnym wyjściem z sytuacji zapaści możliwości mobilizacyjnych jest na początek stworzenie szkolnej brygady bądź też w późniejszym czasie nawet dwóch brygad w których oprócz narodowych rezerw szkolenie przechodziliby też chętni poborowi. Czołgi też dla takiej brygady by się znalazły , chociażby z rezerw 21 BSP która dostała 2 bataliony czołgów z Żurawicy a na etacie ma tylko jeden z nich.
Co do misji zagranicznych. Są tego plusy i minusy. Do wartości dodanych należy poza niewymiernymi korzyściami politycznymi (które można kwestionować bądź nie) przeszkolenie żołnierzy „na ostro” które zawsze będzie lepsze od typowo poligonowego ale przede wszystkim sprawdzenie sprzętu oraz układu zespołów bojowych. Na współczesnym polu walki liczy się zgranie jak i szybkość i sprawność wykonywanych zadań. Afganistan zredefiniował strukturę plutonu piechoty na Rosomakach jak i użycie samych Rosomaków nie wspominając o dodatkowym wzmocnieniu pancerza.
Niestety są też wady misji. Są to dodatkowe koszty obciążające armię jak i osłabianie struktur wojskowych wewnątrz kraju. W momencie potrzeby modernizacji armii należałoby więc ograniczyć wielkość misji ale nie rezygnować z nich. W przypadku wprowadzenia nowego BWP wypadałoby go jak i drużynę czy cały pluton przetestować też niestety „na ostro”.
Co do samej modernizacji armii.
Podstawowym elementem powinno być zabezpieczenie przeciwlotnicze oraz przeciwrakietowe. Wojny bądź konflikty zbrojne ostatnich lat dobitnie pokazały jakie ma to znaczenie dla wartości całej armii. W wojskach lądowych dobrym kierunkiem jest rozwój artylerii tak lufowej jak i rakietowej w tym co cieszy dalekosiężnej. Równolegle trzeba jednak modernizować BWP tak kołowe jak i współpracujące z czołgami gąsienicowe jak i same wojska pancerne. Stąd też zakupy powinny iść równolegle z modernizacją brygady po brygadzie.
Co do czołgów dobrym pomysłem był zakup kolejnych Leo oraz program modernizacji wszystkich posiadanych. Niestety nie mamy czołgów ciężkich i długo mieć nie będziemy. Jeśli jest możliwość taniego zakupy używanych ale podatnych na modernizację czołgów tego typu uważam ten krok za krok w dobrym kierunku. Co do naszego przemysłu oraz planowanych czołgów i BWP własnej produkcji zaczyna się problem. Polsce potrzeba 50-55 tonowego czołgu ze współczesną dodatkową ochroną. Propozycja z MSPO 2013 nie załatwia tej sprawy acz może załatwić przy modernizacji koncepcji sprawę BWP współdziałającego z czołgami. 30-35 tonowy czołg-prezentacja PL-01 Concept bynajmniej nie jest czołgiem ciężkim za to po zmianie wieży z lufą 120mm na coś mniejszego kalibru 40-50mm plus ppk i oplot przez co zyskało by się miejsce dla desantu kosztem mniejszej amunicji byłoby dobrym rozwiązaniem. Mógłby być to taki M2 Bradley polskiej armii z desantem 6 osobowym bez drużyny wsparcia. Nie wiem tylko czy nie trzeba by było nieco wydłużyć konstrukcji ale to pozostawiam ekspertom.
Co do lotnictwa. Modernizacja dość uboga ale powiedzmy sobie szczerze. Na razie nas na większą nie stać. Stąd przedłużenie resourców lub modernizacja istniejących maszyn. Przyszłościowo natomiast po 2020 jeśli będzie nas oczywiście stać naturalnymi odpowiednikami MiG-29 (które bynajmniej w Polsce spełniają zadania do których nie zostały stworzone) byłyby F-15C/D albo F-16C/D a SU-22 oczywiście F/A-18.
Nie wspominam tu o nowszych konstrukcjach , po prostu nas na nie nie stać. Ze śmigłowcami natomiast takiego problemu nie ma. Mamy konstrukcje produkowane w Polsce których zamówienie podtrzyma miejsca pracy.
Cały problem z konstrukcjami amerykańskimi jednak tkwi gdzie indziej o czym więcej wspomnę przy opisie modernizacji marynarki.
W marynarce słusznym kierunkiem jest wymiana okrętów podwodnych. Stare Kobeny dobiegają swoich dni i już nie są jednostkami które z powodzeniem dawałyby sobie radę. Wymiana Kobenów na 3 nowe okręty podwodne które mają możliwość poza atakiem torpedowym także ataku rakietowego ale też elementu odstraszania czyli ataku balistycznego są dobrym kierunkiem. Takie okręty produkują z krajów NATO 3 firmy europejskie oraz USA. Z racji kryzysu jednak producent hiszpański odchudził z możliwości ataku balistycznego swoje okręty S-80. Zresztą nawet gdyby posiadał sprawa byłaby problematyczna. Miał bowiem używać Tomahawków o zasięgu 1600km. W tym problem że tak ilość tych rakiet byłaby ograniczona i reglamentowana przez USA jak i o zgrozo ich użycie. Tak użycie by sprawa była jasna powtórzę to raz jeszcze. Taka reglamentacja oraz użycie strategicznie ważnych elementów uzbrojenia tyczy się wszystkich rodzajów broni. Posiadanie więc F-16 czy proponowanych przeze mnie w przyszłości innych modeli w takim przypadku staje się dość problematyczne.
Pozostają więc dwie firmy. Francuzka produkująca Scorpene oraz niemiecka z U-212.
Nie wiem jak U-212 , Scorpene ma mieć możliwość poza wystrzeliwaniem torped oraz rakiet przeciwokrętowych na średnich dystansach wystrzeliwanie też rakiet balistycznych na nieco mniejszym dystansie niż Tomahawk czyli 1000km.
Dodatkowo należy zmodernizować ORP Orzeł , który nie jest starą konstrukcją a dość udaną. Przynajmniej do możliwości walki przeciwokrętowymi rakietami. Nie wiem czy jest możliwość techniczna bez udziału Rosji do takiej modernizacji ale warto byłoby spróbować. Modernizacja jednej fregaty i złomowanie drugiej też jest dobrym kierunkiem. Dodatkowo przecież przybędą nam 3 okręty obrony wybrzeża które są niczym innym jak silnymi z górnej półki korwetami o wielozadaniowości niewiele mniejszej od fregat.
Patrolowiec Ślęzak będzie przecież też niczym innym jak lekką korwetą. Nie wiem czemu politycy po nieudanej próbie z produkcją własnej korwety zaczęli unikać tej nazwy skrywając nowe jednostki pod dziwnymi nic nie mówiącymi nazwami.
W każdym razie proponowana modernizacja marynarki zabezpieczy nas tak od strony morza jak i zabezpieczy ewentualne zobowiązania NATO czy wykonywanie różnego rodzaju misji poza Bałtykiem.
Jak wojna w Iraku wykazała najlepszym zabezpieczeniem lądu od strony morza są bowiem zapory minowe , które przez długi czas stanowiły problem dla wojsk amerykańskich większy niż flota Iraku. Tak też skrojona wydaje się obrona wybrzeża polegająca na postawieniu zapór minowych na granicy wód terytorialnych o obronę tych zapór przez okręty podwodne oraz dywizjony rakietowe z wybrzeża.
Co do struktury armii. Widać wyraźnie że zmiany idą w kierunku brygad jako oddzielnych związków taktycznych , przy czym dywizje pełniłyby defacto rolę korpusów co też jest krokiem naprzód.
To tyle ode mnie , jeśli szanowni blogerzy się nie zgadzają mają odrębne zdanie bądź kilka słów komentarza zapraszam do dyskusji.
Inne tematy w dziale Polityka