Cały wczorajszy dzień był dla PO kampanijną katastrofą. Oczywiście historia p. Czesława wysuwa się na plan pierwszy – premier oszukuje zwykłego człowieka, nie dotrzymując obietnicy. Czyli jest niewiarygodny, i jednocześnie "szaraczka" ma gdzieś. Do tego dochodzi sprawa z protestującymi przedsiębiorcami, których też Tusk potraktował podobnie. Efekt niewiarygodności dodatkowo został wzmocniony przez wcześniejsze przemówienie premiera, który mówił o przedsiębiorcach jako „soli tej ziemi”. Śmiem nawet twierdzić, że ta dwa wydarzenia znacząco osłabiły jedno z kluczowych przesłań tej kampanii: Tuska jako polityka, który wsłuchuje się w opinie zwykłych Polaków i rozmawia z nimi.
Do tego dochodzi tragiczna wczorajsza konwencja – pokazywane znudzone twarze działaczy podczas przemówienia Tuska dawały przekomiczny efekt, zaś sama przemowa w ogóle była miałka i bez polotu. Kolejny znaczący kiks kampanijny to wczorajszy list byłych szefów MSZ. Nie dość, że wyszedł jako list osób związanych w większy lub mniejszy sposób z PO, to w zasadzie uwiarygodnił tezy JK o polityce uległej i strachliwej wobec Niemiec. Utwierdziły mnie w tym liczne głosy znajomych i posty ludzi – został ten list potraktowany jako zwykły donos i służalczość wobec Niemiec. Nie na darmo informacje o nim zostały szybko zdjęte z głównych portali. Na koniec wczorajszego dnia mieliśmy pływającego Tuska podczas wywiadu – na konkretne pytania w ogóle nie potrafił sensownie odpowiedzieć.
Było to podsumowanie tego dramatycznego dla Po dnia. Uważam, że przez te wpadki straci ona parę ładnych punktów procentowych. Moim zdaniem potwierdzeniem tego stanu rzeczy są dzisiejsze dęte sondaże, zwłaszcza prognoza GW.
