Gdyby główne mainstreamowe media i dziennikarze, były naprawdę, chociaż w maleńkim stopniu zainteresowane przyszłością Polski, to jedną z głównych dzisiejszych wiadomości powinno być info o wzrastających problemach eurolandu, a przede wszystkim przewidywania niemieckich ekspertów co do znaczącego osłabienia wzrostu gospodarczego w tym kraju w 2012 roku. Oczywiście zamiast tego mieliśmy kolejny dzień propagandy i bicie piany.
Tymczasem tradycyjnie od jakiegoś czasu nie mówi się o tym co naprawdę ważne. Opublikowane w środę prognozy tzw. grupy mędrców składającej się z pięciu ekonomistów pokrywają się z przewidywaniami niemieckiego rządu: wzrost gospodarczy naszego głównego partnera gospodarczego, a przede wszystkim importera, spadnie z planowanych w tym roku 3 do 0,9 %. Jednocześnie podkreślono, że zawirowania na rynkach światowych, mogą jeszcze bardziej obniżyć poziom wzrostu.
Są to fatalne wiadomości dla polskiej gospodarki. W sytuacji problemów z eksportem, i prawdopodobnego znaczącego obniżenia popytu wewnętrznego (liczne podwyżki, wzrost podatków pośrednich i akcyz, wzrost bezrobocia) szanse na spokojne przejście drugiej fali kryzysu maleją praktycznie do zera. Czeka nas raczej potężny wstrząs, na który nie jesteśmy w ogóle nieprzygotowani. PO przespała czas na reformy: jakiekolwiek ruchy teraz na niewiele się zdadzą.
Oczywiście w kraju wszechobecnego PR i mydlenia oczu, takich informacji się nie podaje. Oficjalnie coś się niepokojącego zbliża, ale oczywiście jesteśmy znakomicie przygotowani i pod kierownictwem naszego znakomitego kapitana nic nam wszakże nie grozi. Przecież on zawsze poprowadzi nasz statek na szerokie wody. W rzeczywistości jednakże góra lodowa cały czas się zbliża. Ale cóż, na Titanicu też orkiestra grała do końca...
