Kluczowym pytaniem, które od 10.04.2010 r. ciąży nad naszym krajem, ale też Europą i światem jest, czy pod Smoleńskiem mieliśmy do czynienia z atakiem na Państwo Polskie?
Tragedia tamtego dnia nie ma precedensu w historii. Zagłada Prezydenta III RP, całego dowództwa armii, marszałków sejmu, senatu, parlamentarzystów, szefów najważniejszych struktur państwowych (IPN, BBN, RPO, NBP) i licznych przedstawicieli elit opiniotwórczych, kandydatów w wyborach prezydenckich, jest faktem wręcz nieprawdopodobnym we współczesnym świecie. Sama waga osobistości znajdujących się na pokładzie tego Tu-154m powinna z automatu ukierunkować główny ciężar dochodzenia w stronę potwierdzenia bądź wykluczenia wersji umyślnego spowodowania katastrofy, czego powiedzmy szczerze do tej pory nie zrobiono. Trzeba to podkreślić, na pokładzie nie znajdowały się osoby prywatne (!), to podróżowała Głowa Państwa Polskiego (członka NATO i UE), najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej i zwierzchnik jej sił zbrojnych, któremu towarzyszyli liczni, sprawujący kluczowe funkcje, dostojnicy państwowi. Ich śmierć była nie tylko dramatem rodzin i przyjaciół, ale również ciosem dla bezpieczeństwa i całości państwa i z tej perspektywy, przy całym szacunku dla bliskich ofiar, powinno być prowadzone śledztwo.
Pół roku od tamtych wydarzeń można dokonać pewnych podsumowań, należy je zacząć od ważnej uwagi: wiedza udostępniona nam na temat samej katastrofy, przez polskie czynniki oficjalne (prokuratura i rząd), jest nadzwyczaj skąpa i fragmentaryczna i była by jeszcze uboższa gdyby nie zainteresowanie i nacisk mediów alternatywnych, osób prywatnych (internauci, rodziny) a przede wszystkim opozycji i parlamentarnego zespołu pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Ustalanie faktów idzie niezwykle opornie, podawane zaś do wiadomości publicznej informacje mają charakter raczej dezinformacji (polecam tu doskonały tekst A. Ściosa „Bilans otwarcia. Cena tragedii smoleńskiej”. http://cogito.salon24.pl/ ).
Ciągle nie znamy wyczerpującej odpowiedzi na kluczowe dla katastrofy pytanie, dlaczego samolot znalazł się niebezpiecznie blisko ziemi, czyli poniżej pułapu 100 m. Na podstawie kopi zapisu czarnych skrzynek (stenogramy rozmów kokpitu z wieżą) wiemy tylko o przerwaniu przez załogę manewru podejścia na krytycznej wysokości decyzyjnej ( co de facto oczyszcza ją, załogę, z wcześniejszych zarzutów). Mamy za to wiedzę na temat statusu lotu samolotu nr101 (wojskowy - państwowy), jak również procedur obowiązujących na lotnisku Sewiernyje, które jednoznacznie odpowiedzialnym (i decyzyjnym) za statki powietrzne w jego przestrzeni, czynią kierownika lotów z wieży kontroli (http://www.polityczni.pl/macierewicz_o_katastrofie_smolenskiej,audio,50,5345.html ).
Wiemy, że pilot rządowego Tu-154 musiał wykonywać polecenia kontrolera z wieży w Smoleńsku, ten zaś w przypadku zagrożenia dla powodzenia manewru lądowania (np. trudnymi warunkami atmosferycznymi) miał obowiązek jego przerwania, czego (na podstawie ww. stenogramów) nie uczynił (być może na rozkaz/sugestię z zewnątrz http://wyborcza.pl/1,75477,8419474,Jak_chcecie__to_ladujcie.html ). Obrazu tego dopełniają naruszenia procedur (ze strony Rosyjskiej), zeznania kontrolerów (podawali pilotom błędne dane) jak też wiadomości o złym stanie obiektu (np. wkręcanie żarówek po katastrofie).
W świetle powyższego, możemy dziś twierdzić o niezwykle mocnych przesłankach, graniczących z pewnością, do obciążenia strony Rosyjskiej bezpośrednią odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską.
Jednak same powyższe nie dają podstaw do stwierdzenia czy mieliśmy do czynienia z akcją zaplanowaną, tj. atakiem. Wobec braku materiału dowodowego, który znajduje się w większości w rękach Rosjan, odpowiedzi szukać należy w wydarzeniach które nastąpiły po katastrofie jak i przed nią.
Kluczową wskazówką wydaje się tutaj sama geneza wizyty Prezydenta w Katyniu, planowana na dzień 10.04.2010r. Jej zapowiedź w dniu 27.01. br spotkała się ze znaną powszechnie szeroką kontrakcją ze strony FR i W. Putina, który zapraszając Donalda Tuska rozpoczął grę, na polu dyplomatycznym, która zakończyła się lotem delegacji, o znanym składzie, tego feralnego dnia. Koniecznie trzeba wspomnieć o uniemożliwieniu przedstawicielom strony polskiej, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Prezydenta, zwizytowania lotniska Sewiernyje co miało bezpośredni wpływ na przebieg lotu i wzmożonym zainteresowaniu służb specjalnych FR lotem, co odnotowały Polskie komórki.
Tak samo wiele wątpliwości i podejrzeń budzą fakty mające miejsce po katastrofie. Pomijam już kwestie dezinformacji i obarczania winą strony Polskiej (pilotów i Prezydenta), które miały na celu odwrócić uwagę od faktycznie odpowiedzialnych ze strony Rosyjskiej, dość wspomnieć o niszczeniu dowodów w postaci zachowanych szczątków samolotu i otoczenia lotniska (wycinka drzew na ścieżce podejścia i niwelacja terenu pod budowę drogi) o czym szeroko tutaj: http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/misja-specjalna/wideo/21092010/2632524. Niszczeniu dowodów, których symbolem już stały się od pół roku niezabezpieczone szczątki rozbitej maszyny bezładnie rzucone na płytę lotniska, towarzyszy ukrywanie materiałów zachowanych, bezprawne zatrzymanie czarnych skrzynek i innych będących własnością Polski przedmiotów, stanowi jaskrawy tego przykład. W tym świetle brak staranności, jaki strona rosyjska wykazuje od początku prowadzonego śledztwa (przykładem nie zabezpieczony i nie przeszukany teren katastrofy), nie da się zinterpretować inaczej jak celowe jego utrudnianie. Mocnym dowodem potwierdzającym takie właśnie intencje jest brak współpracy Rosjan z prokuraturą RP, której wnioski miesiącami leżą w moskiewskich szufladach. Wszystko to dzieje się zaś za wiedzą, przyzwoleniem i z polecenia władz FR, W. Putin osobiście przewodniczy komisji badającej katastrofę.
Obraz nie był by pełen bez wskazania motywu działań, te zaś widoczne są gdy rozszerzymy perspektywę do skali kontynentalnej i globalnej. W artykule pt Zabójcza doktryna Karawanowa (http://wirtualnapolonia.com/2010/09/28/zabojcza-doktryna-karaganowa/)
czytamy między innymi: „Lech Kaczyński stał się regionalnym liderem frontu obrony przed dominacją rosyjską. Politykiem twardo broniącym podmiotowości polskiej, czego dowiódł blokując w 2006 roku przyjęcie unijnego mandatu na negocjacje nowego porozumienia UE- Rosja.” Trzeba to powiedzieć jasno, Prezydent RP stał na przeszkodzie w realizacji strategicznych celów Rosji, ale nie tylko on, wśród znajdujących się na pokładzie osobistości można znaleźć co najmniej kilka innych mogących też, w przyszłości, ponieść dzieło Lecha Kaczyńskiego. Trudno wyobrazić sobie bardziej korzystne dla Rosji rozwiązanie „problemu polskiego” jak fizyczna eliminacja elity polskiej stojącej na drodze jej imperialnym planom.
Wszystkie wyżej wymienione fakty składają się na mocną tezę o umyślnym spowodowaniu przez stronę Rosyjską w dniu 10.04. katastrofy rządowego Tu-154m nr 101 na którego pokładzie znajdował się Prezydent RP, wraz z towarzyszącymi mu osobistościami. Siła i konsekwencje tej tezy (której potwierdzenie równoznaczne jest z potwierdzeniem agresji dokonanej na Polskę przez wrogiego sąsiada) są miażdżące dla państwa polskiego, ale również UE, NATO i układu globalnego. Już sam ten fakt powinien postawić odpowiedź na zadane na wstępie pytanie na pierwszym miejscu listy priorytetów rządu III RP.
Tak się jednak nie stało.
Pół roku od katastrofy, wyraźnie widoczne są już konsekwencje podjętych w tamtych krytycznych kwietniowych dniach, przez Donalda Tuska, decyzji. Oddanie stronie Rosyjskiej śledztwa (a zwłaszcza materiału dowodowego z miejsca katastrofy), zgodnie z przewidywaniami, utrudni bądź uniemożliwi nam jednoznaczną odpowiedź na kluczowe dla Polski pytanie, czy w dniu 10.04.2010 zostaliśmy zaatakowani przez FR. Już sam ten fakt dyskwalifikuje Donalda Tuska i całą jego ekipę, jako kompetentnych do sprawowania władzy nad 38 mln narodem. Jednak informacje jakie wyciekają do nas, każą postawić inną niż nieudolność, tezę dotyczącą rządu PO-PSL.
Wiemy o decyzjach członków rządu, które negatywnie i bezpośrednio wpłynęły na bezpieczeństwo feralnego lotu i jego pasażerów, w tym Głowy Państwa. Nie chcę rozdymać nadmiernie i tak przydługiego tekstu, dość wspomnieć o kwestii podstawienia jednej nie dwóch maszyn do dyspozycji Prezydenta, o nieaktualnych kartach podejść lotniska Sewiernyje (co ciekawe załoga lecąca trzy dni wcześniej z Donaldem Tuskiem dostała dane precyzyjne), o braku przygotowania lotnisk zapasowych, braku przedstawicieli służb polskich na wieży, braku wizytacji lotniska przed lotem, zlekceważeniu kwestii zakupu bezpiecznych samolotów. Tych przykładów jest dużo, dużo więcej, stawiają one konkretne osoby z rządu w szeregu odpowiedzialnych za tragedię, jednak jej wymiar daleko wykraczający po za zwykły „wypadek” każe spojrzeć na rzecz o wiele bardziej ostro. Waga zdarzenia, jego konsekwencje, wymagają jasnej i zdecydowanej odpowiedzi na pytanie, czy w zaistniałej sytuacji rząd III RP, pod przewodnictwem Donalda Tuska, wypełnił podstawowy i konstytucyjny obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej jej interesów, terytorium i obywateli?
Inne tematy w dziale Polityka