Straty jakie zadano, w dniu wczorajszym ręką jednego szaleńca, są tak ogromne, że trudno je w pełni ogarnąć. Kopany od lat rów nienawiści dzielący Polaków sięgnął fundamentów. Spór polityczny został sprowadzony do tępej przemocy bez racji, do poziomu gdy brat zabija brata.
Brakuje mi słów do wyrażenia ogromu zagrożenia w jakim się dziś znaleźliśmy, my zwykli ludzie, Polacy. To co stało się wczoraj jest próbą wciągnięcia każdego z nas w odpowiedzialność za krwawe zbrodnie jakie obecnie rządzący w Polsce popełnili, popełniają lub popełnią w przyszłości. Dzisiaj przyzwolenie na kłamstwo i nienawiść, jaką zalewają nas w mediach politycy i dziennikarze, nie ma wymiaru gry PR-owej, stawką manipulacji nie jest stanowisko, satysfakcja czy punkty w rankingu, dziś gramy o życie ludzi, dosłownie, i nasze sumienia.
Perfidia tej pułapki jest wprost szatańska. Przejść obojętnie obok wczorajszej zbrodni oznaczać będzie współudział. Przyzwolenie, choćby bierne, na to co wydarzyło się wczoraj obciąża nas na równi z podżegaczami. Brak sprzeciwu to przyłożenie się do ręki spychającej nas w przepaść przemocy bez dna. Czy można wyobrazić sobie głębszy podział „polityczny” niż na winnych i ofiary? Dziś tak właśnie wygląda to w Polsce. Ten wczorajszy mord, tak głośno wywoływany przez palikotów, niesiołowskich, michników i innych celebrytów, ma nas podzielić w stopniu uniemożliwiającym jakiekolwiek porozumienie. Mamy być jak patrzący na siebie z dwu stron pałki, więzień i kapo.
Tak jak wcześniej nawoływali z ekranu telewizora do dożynania i patroszenia tak dziś zrobią wszystko byśmy odrzucili od siebie prawdę o odpowiedzialności za to co się stało. Bez prawdy zaś nie zbudujemy nic.
Inne tematy w dziale Polityka