box2008 box2008
204
BLOG

III RP – narzędzie zinstytucjonalizowanej grabieży.

box2008 box2008 Polityka Obserwuj notkę 1

Gdyby za sprawą wehikułu czasu trafił do RP ad 2012 jakiś chłopina, pamiętający czarne wieki średnie, stwierdził by niechybnie, że znajduje się w rzeczywistości jak z obrazów mistrza Hieronimusa. W fiskalnym piekle.
Wysokość zobowiązań podatkowych jakie muszą ponosić Polacy jest, z powodu niezwykle wysokiego poziomu komplikacji systemu, trudna do oszacowania. Jednak spróbujmy przyjrzeć się tylko tym podstawowym „daninom publicznym”, które nałożono na nas w III RP. Podatek dochodowy, dla większości 19%, składka ubezpieczeń społecznych 47%, VAT w praktyce 23%. Biorąc pod uwagę system poboru ww. podatków, wychodzi na to, że z zarobionych przez nas 1000 zł dostajemy do ręki faktycznie jakieś 287 zł. Ale to przecież nie koniec podatkowej odliczanki. Tych pieniędzy nie chowamy w skarpecie (więcej niż połowa Polaków deklarujących dochody (!) żyje od pierwszego do pierwszego, z pozostałych tylko 7% (!) oszczędza regularnie) lecz w przytłaczającej większości wydajemy na artykuły pierwszej potrzeby. W tych zaś znowu duża część składowa ceny to …. podatki. Po za tymi odliczonymi, jak VAT i dochodowy, opłacamy w zakupionych towarach wszelkie obciążenia podatkowe jakie ponoszą producenci ww. dóbr. A wiec wszelkie podatki gruntowe, akcyzy (choćby na paliw, tutaj też podatek drogowy), opłaty koncesyjne i inne specjalne. W tej grupie płacimy również za składkę ubezpieczenia społecznego pracowników zatrudnionych przy wyprodukowaniu zakupionych przez nas dóbr. Doprawdy, trudno choćby zliczyć wszystkie te daniny, przyjmijmy więc że stanowią one ok. 1/3 ceny końcowej produktu. To znaczy, że z zarobionych 1000 zł pozostaje nam realnie do wydania niecałe 200 zł. Resztę zabiera państwo.
Być może skala tej grabieży jest trudna do wyobrażenia, przy posługiwaniu się tak drobnymi kwotami, proszę zatem spojrzeć na główny podatek, jakim de facto są  tzw. składki na ubezpieczenie społeczne. Weźmy takiego 40-to latka, który zarabia nawet nie średnią krajową, lub prowadzi tzw. „działalność gospodarczą” odprowadzając stawkę minimalną. Przy stawce składek 900 zł (czyli jak obecnie) płaconych przez 27 lat do emerytury (załóżmy że opłata się nie zmieni) nasz poczciwy Kowalski odda państwu prawie 300 000 zł. Jeżeli uwzględnilibyśmy ewentualne zyski z tak odłożonego kapitału, takie bardzo spokojne zyski w skali 4% rocznie, to państwo zabierze mu w sumie 0,5 mln. zł!
Jeżeli nie poruszyła państwa ta kwota to proszę sobie wyobrazić mały dom gdzieś za miastem, lub ze dwa-trzy auta klasy więcej niż średniej. To jest właśnie to czego pozbawia was mloch, tylko przy pomocy tzw. składki ZUS, płaconej przez 27 lat.  A przecież to tylko część, nawet nie ta większa, tego co wam zabiera.
Widzę ile wysiłku i środków pochłania moim współziomkom zabezpieczenie posiadanego mienia przed kradzieżą. Alarm i immobilajzer w aucie to standard, tak jak podwójne drzwi, domofony i ogrodzenia na osiedlach. Ochrona, obsługa prawna, ubezpieczenia itd. itp. Podchody, wywiady, warty w nocy. Wielu za 100 zł mogło by sąsiada opluć, obić czy zabić. A co robią z państwem-złodziejem, które zabiera ponad 80% zarobionych przez nich pieniędzy? Co robi taki Kowalski, któremu zinstytucjonalizowane narzędzie grabieży wyjmie z kieszeni, tylko w składce ZUS przez następne 27 lat, pół melona w złociszach?
Nie wiem co robi Kowalski, efekty, jak widać, są raczej mizerne, wiem zaś że chłopina z wieków średnich, gdyby chcieli zabrać jemu ponad 4 części z pięciu, zebranych plonów, tak rok w rok, wziął by cep, sierp czy inny odziedziczony po przodkach sprzęt i razem z sąsiadami spuścił bandytom, podszywającym się pod władcę, ostre lanie.

 

box2008
O mnie box2008

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka