Przedmiotowe traktowanie sondaży, przez postkomunistyczne elity, jest normą. To właściwa perspektywa do rozpatrywania wczoraj opublikowanego, telefonicznego, badania preferencji politycznych Polaków. Choć wynik mnie cieszy, to nie będę ukrywał: cała akcję traktuje jak zwykłą manipulację.
Na gruncie faktycznego wzrostu poparcia dla PiS, zasłużonego, po pięciu latach wpadek ekipy Tuska i ostatniej ofensywie partii Jarosława Kaczyńskiego, „grupa trzymająca sondaże” próbuje wystraszyć, zmobilizować i zabetonować, wokół Tuska, elektorat centrowy, tak jak robiła to już wielokrotnie (dlatego tak wielka różnica 6% między partiami). Pytaniem kluczowym dla najbliższych dni jest: czy i tym razem się to uda?
Czy uda się wykreować Tuska na ostatnią nadzieję grillujących Polaków?
Emocjonującym się sympatykom partii JK zalecał bym wstrzemięźliwość, gdyż nadmiernie rozdmuchane emocje tylko ułatwią zadanie różnym Kuczyńskim i Hartmanom w podsycaniu strachu przed PiS.
Od jednostkowych przypadków ważniejsza jest ogólna tendencja, ta zaś, korzystna dla obozu patriotycznego, jeszcze nie została ostatecznie ustabilizowana. Warto pamiętać jak poważnym arsenałem środków manipulacji dysponuje rząd i jak łatwo odwracają się emocje Polaków. Tusk, co by o nim nie mówić, to niezwykle utalentowany i sprawny aktor, dysponuje przy tym sztabem doświadczonych propagandystów i rozbudowanym aparatem kontroli. Żeby się temu przeciwstawić, potrzebny jest ciągły wysiłek.
Inne tematy w dziale Polityka