W powietrzu unosi się zapach politycznego przesilenia. Dziś jeszcze trudno powiedzieć gdzie owo przesilenie znajdzie swoje dno. Czy na wywaleniu paru ministrów z rządu, czy na porażce PO w szeregu zbliżających się wyborów czy też może, biorąc pod uwagę dynamikę sytuacji wogóle na wyborach wcześniejszych. Tak czy siak idą zmiany.
Jedną z rozważanych przy tej okazji kwestii jest modlitwa o rozpad PO, która targana wewnętrznym konfliktem nie będzie w stanie utrzymać odległych od siebie skrzydeł. Nie można oczywiście takiego scenariusza wykluczyć. Ja jednak obstwiałbym (nomen omen;)) tezę, że niechęć społeczeństwa do jedynej realnej alternatywy wobec PO czyli PiS ma nie mniejszy ciężar gatunkowy niż przewiny platformersów i PO przeżyje w lepszym czy gorszym zdrowiu kryzys. Ba, zmiany jakie w niej nastąpią po wygranej ale również przegranej Tuska w wyborach spowoduja jej skręt w prawo i być może zepchnięcie PiS na pozycje skrajne oraz wytworzenie przestrzeni dla partii lewicowej. Już dzisiaj widać wzrost znaczenia frakcji konserwatywnej, która ustami Jarosława Gowina zmuszona jest wystawiać certyfikat moralności pięknym chłopcom Tuska. Gdzieś tam jeszcze się miota książę na Biłgoraju ale nie sądzę żeby ktoś go traktował do końca poważnie. Dlatego sądzę że Platforma przetrwa choć będzie musiała zmienić oblicze i być może być skonfrontowana z realnymi problemami kraju.
Tak sądzę, choć czy mi na tym bardzo zależy to nie jestem pewien. Stojąc dziś przed alternatywą "złodzieje czy partacze" mam ochotę dać szansę komuś nowemu, który to pomysł nabiera w obecnej sytuacji nieco więcej sensu i prawdopodobieństwa.
Inne tematy w dziale Polityka