Wiem czym jest śmierć bliskich i nie będę tego tematu rozwijał ponieważ to nie są kwestie podlegające dyskusji. Proszę tylko przyjąć moje najszczersze kondolencje. Mój list choć w oczywisty sposób pozostający w cieniu tego co się stało dotyczyć ma kwestii zbliżającej się sekwencji wyborów. Czyli kwestii podlegających w znacznie mniejszej części emocjom a w znacznie większej zimnej kalkulacji.
Wbrew temu co się dość powszechnie mówi i pisze w moim mniemaniu podejmując decyzję o kandydowaniu na urząd prezydenta nie podjał Pan jedynej możliwej decyzji. Były inne warianty. Ale zdecydował Pan tak jak Pan zdecydował i ja to szanuję. Szczególnie w kontekście tego co się stało i w kontekście ogromu wyzwania jakie w tej trudnej dla Pana chwili przed Panem stanęło.
Pewnie Pan nie pamięta ale na ostatnich urodzinach salonu24 podpisywał Pan moje rysunki i jako człowiek, biorąc pod uwagę to, ze jako rysunki satyryczne bynajmniej nadmierną apologią nie grzeszą, ogromnie mnie Pan ujął. Co nie zmienia oczywiście faktu, że w poglądach różnimy się znacząco. Byłem zatwardziałym i szczerym krytykiem Pana koalicji z Lepperem i Giertychem, krzykliwym oponentem Pana sojusznika medialnego Rydzyka, nie rozumiałem Pana europejskiej polityki zagranicznej oraz powagi z jaką podchodził Pan do budowy komputerowego modelu UKŁADU tworzonego podobno przez profesora Zybertowicza. Pojęcia nie miałem po co Pana ludzie dzielą inteligencję na dobrą techniczną i złą humanistyczną i co tak naprawdę widzą Pana zwolennicy dostrzegając spisek w każdej próbie krytyki pana polityki. To na zawsze chyba pozostanie poza zakresem mojej percepcji. To nie mój świat.
Tym nie mniej dziś jako wyborca stoję na pewnych rozstajach. Klasa polityczna nie jest w stanie zaproponować mi kandydata na którego byłbym gotów głosować w wyborach prezydenckich. Już czas jakiś temu pisałem, ze jesli PO spróbuje mnie zaszantażować Komorowskim jestem gotów głosować na Pana brata. Dziś istnieje pewne prawdopodobieństwo, ze zagłosuję na Pana. Dlaczego? Ponieważ chociaż uważam, że z pilnowaniem rozwoju kraju radzi sobie lepiej szeroko pojęty establishment (choć też przecież nienadzywczajnie) to ktoś pochądzący spoza establishmentu jest potrzebny w strukturze władzy po to żeby establishment nie zaszedł zbyt daleko w tworzeniu pewnego rodzaju iluzji jaką chciałby wyborców nakarmić.
Jakie musiałby Pan spełnić warunki żebym mógł na Pana zagłosować? Po pierwsze musiałby mnie Pan przekonać, ze dyskontując atmosferę narodowych rekolekcji poczuje się Pan prezydentem, jak by to tandetnie nie zabrzmiało, wszystkich Polaków a nie tylko tych uznanych przez Pana za wartosciowych. Proszę zauważyć, że stratę po śmierci Pana brata odczuł znacznie większy odsetek ludzi niż by to wynikało z sondażowo określanego poparcia dla Pana partii (tu liczę na kontynuację tego co napisał Pan w ostatnim oświadczeniu o tym, ze jesteśmy RAZEM niejako w opozycji do obecnych również na salonie24 głupio pogardliwych głosów krzyczących o tym, ze RAZEM NIGDY NIE BĘDZIEMY). Urząd prezydenta nie powinien być urzędem partyjnym. Po drugie musiałby mnie Pan przekonać, że tak jak mnie przekonują Pana zwolennicy (używając argumentu obniżenia przez Pana rząd podatków i składki rentowej) więcej w Panu (proszę to nazwać jak Panu wygodnie jesli to określenie Pana brzydzi) liberała niż socjalisty. Po trzecie musiałby mnie Pan przekonać o tym, że nie psujac osiagnięć rządu Tuska w polityce europejskiej i dwustronnej polsko-rosyjskiej będzie Pan pilnował żebyśmy realizując testament Giedroicia starali się realizować swoje inetresy nie kosztem majacych prawo liczyć na naszą pomoc Ukrainy, Gruzji, Moładawii i mam nadzieję w przyszłości Białorusi. Po czwarte musiałby mnie Pan przekonać, że podchodzi Pan mniej idealistycznie a bardziej realistycznie do naszych stosunków z USA. Nie ma alternatywy dla tego sojuszu ale nie można być ślepym na miejsce jakie wyznacza nam Ameryka w swojej hierarchii sojuszy. Ani nasz serwilizm ani krew naszych żołnierzy nie miały jak widać szansy tego zmienić. Po piąte wreszcie i ostatnie musiałby mnie Pan przekonać, że lepiej Pan sobie radzi z emocjami. Pana decyzja o starcie w wyborach daje mi nadzieję na to, że właśnie tak jest.
I na koniec. To Pan ma wizję tego jakim chciałby Pan być prezydentem i jak Pan chce o to powalczyć. Ja tylko wyznaczam istotne dla mnie warunki brzegowe. Jeśli uzna Pan, że inne elektoraty i inne scieżki są dla Pana istotniejsze, cóż, zagłosuję na kogo innego lub wogóle nie pójdę na wybory. Oraz z przyjemnością i podziwem dla Pana psychicznej odporności stanę znów naprzeciwko Pana na ubitej ziemi.
z poważaniem
Cezary Krysztopa

Inne tematy w dziale Polityka