Przy różnych okazjach pojawia się pytanie dlaczego pod pewnymi warunkami mam zamiar zagłosować w wyborach prezydenckich na Jarosława Kaczyńskiego. Ja, który, prawdę mówiac często z niezrozumiałych dla mnie powodów, jestem, uważany za jego zdeklarowanego przeciwnika. Wypowiadałem się na ten temat przy różnych okazjach jednak w związku z wieloma wątpliwościami dotyczącymi tej mojej decyzji pomyślałem sobie, że powinienem to dla porządku ująć to w formę notki.
Zacznę od tego że, nie zapomniałem o ideologicznych różnicach dzielacych mnie z Jarosławem Kaczyńskim. Pamietam o tym, że nie jest liberałem, kto się za nim wlecze i jak mnie jako przedstawiciela pewnej grupy społecznej traktował. Postaram się również abstrahować od mojego stosunku do obu głównych kadydatów jako określonych osobowości ponieważ odbiór takiego zestawu cech jak charyzma, odwaga, wiarygodność czy ogólna prezencja jest kwestią subiektywną i nie ma sensu żeby pozostawała kwestią dyskusji.
Zagłosuję na Jarosława Kaczyńskiego ponieważ:
1. Niezależnie od prób zafałszowania jego obrazu zarówno przez awanturujacych się o Wawel jak i okazujących wzgardę częsci żałobników uważam, ze po katastrofie smoleńskiej pojawił się pewien społeczny potencjał zmiany. Zmiany, która mogłaby nam uświadomić, że pomimo różnic ideologicznych jako naród łączą nas zarówno wspólne interesy, historia, przyszłość. Niezależnie od tego czy "przemiana" Jarosława Kaczyńskiego jest szczera czy nie to podejmuje on pewne trudne do porzucenia zobowiązania, które sprawiają, ze w tej konkretnej sytuacji jako prezydent może się stać swego rodzaju katalizatorem pzremiany polskiej polityki. Wybór Komorowskiego choć oczywiscie ma swoje zalety w postaci zmniejszenia napiecia pomiędzy dużym i małym pałacem raczej ten chory podział, z którym mamy dziś do czynienia spetryfikuje.
2. "Amputacja" Jarosława Kaczyńskiego od PiS ma szansę tą partię przemienić tylko w sposób pozytywny odsuwając na bok przaśne pokolenie PC i dopuszczając do głosu takich ludzi jak Poncyljusz, Kluzik-Rostkowska, Kowal, Ołdakowski. Kto wie, być może taka przemiana wogóle mogłaby zapoczątkować proces konsolidacji prawicy, która zapiekła w dzisiejszym konflikcie raczej nie zauważy powrotu postkomunistów w jakiejś postaci i szczeźnie jak szczezł AWS
3. Cenię sobie proces odprężenia na linii Warszawa-Moskwa. Nie musimy naszych polityk wewenętrzej i zewnętrznej budować na antagonizmie polsko-rosyjskim. Za to (ktoś może mnie nazwać naiwnym) uważam, ze choć dziś wydaje się, że na tym polu ponieśliśmy całkowitą klęskę to polityka jagiellońska pojmowana jako wparcie demokracji, wolności, niepodległosci i prozachodnich aspiracji byłych republik radzieckich ma sens i ktoś powinien jej "świętego ognia" pilnować w tych trudnych dla niej czasach. Komorowski tego raczej nie zrobi.
4. PO mnie wnerwia ale Tuska jako polityka podziwiam. Uważam go za najzdolniejszego przedstawiciela tej profesji w Polsce. Łatwo można to stwierdzić widząc jak się wziął za ciagniecie za uszy fajtłapy Komorowskiego ale znając piarowskie talenty PO nie ufam jej na tyle żebym był gotów oddać jej pełnię władzy. Obawiam się, że mogłaby nie być specjalnie zainteresowana informowaniem mnie o co poważniejszych problemach.
5. Trwa śledztwo w/s katastrofy smoleńskiej. Katastrofy mającej prawo określić kształt naszej sceny politycznej. I choć nie jestem piewcą teorii spiskowych to sposób wyjaśniania tej sprawy nie budzi mojego bezgranicznego zaufania (vide choćby ostatni list rosyjskich dysydentów w tej sprawie). Jarosław Kaczyński jako prezydent będzie dla mnie stanowił gwarancję tego, że przynajmniej nie będzie sie tego szyło zbyt grubymi nićmi.
6. Po porażce wyborczej środowisko Komorowskiego, Palikota, Kidawy-Błońskiej i wszystkich tych, którzy gotowi są urwać komuś łeb zanim im okaże swoją niespotykaną agresję pójdzie w odstawkę z korzyścią również dla PO.
7. I na koniec jako najmniej prawdopodobne. Może jednak POPiS?

Inne tematy w dziale Polityka