Mieszkamy sobie w kraju, który komuna w swojej durnocie planistycznej zmeliorowała tak, ze woda z co większych opadów nie ma gdzie wsiąkać pomimo tego, że podobno cierpimy na jej niedobór w stopniu nie mniejszym niż Egipt. Całkiem niedawno rozmontowano system zarzadzania nawet tą grzeszną melioracją i w zasadzie nie ma teraz żadnego centrum, które decyduje o tym, ze z tego zbiornika trzeba coś spuścić a do tego nabrać. Chyba jednak niestety za późno żeby sobie sprawić jakieś zalesione bagna, które pomogłyby nam nadmiar wody przechowywać.Niestety co większe opady jednak trzeba gdzieś podziewać.
No i mamy kolejną powódź stulecia, następna pewnie bedzie za rok albo najpóźniej za trzy. Ktoś przy tej okazji popłynie, ktoś się wylansuje a ludzie się do obrazków kataklizmów przyzwyczają. Oczywiście za wyjątkiem tych, którzy stracą życie, bliskich lub dorobek całego życia. Po każdej powodzi stulecia zbierze się jakieś szacowne gremium, które będzie z marsowymi minami radziło jak nie dopuścić do nastepnej po to żeby chyłkiem zakończyć obrady kiedy tylko temat zejdzie z czołówek gazet. Bo po co w kraju dość regularnie nawiedzanym przez burze i większe opady system kontrolowanego odprowadzania wody. W końcu ta woda jak wiadomo i tak spływa do Bałtyku i po kłopocie.
Za to rząd podobno "znalazł" 2 miliardy dla powodzian. Fajnie, mam nadzieję, ze znalazł je w kieszeni tych polityków dzięki decyzjom których wydajemy pieniądze na walkę ze skutkami powodzi zamiast na system ochrony przed nią, tych samorzadowców dla których Plany Miejscowe to niepotrzebny zbytek, tych urzędników, którzy wydali pozwolenia na zabudowę terenów zalewowych i tych deweloperów, którzy wybudowali tam osiedla. Proszę, nie mówcie mi, że to pieniądze z podatków.
p.s. oczywiście nie jestem żadnym specjalistą od melioracji, tak sobie jako laik kombinuję;)

Inne tematy w dziale Polityka