Wczorajszej nocy wybieralismy z sąsiadami wodę z garażu w naszym bloku. Partacze z JW Construction tak ukształtowali jego posadzkę żeby woda zamiast do odwodnienia liniowego płynęła do podszybi wind. Miałem przy okazji monotonnego machania szczotką sporo czasu na przemyślenia i zastanawiałem się nad dwiema sprawami.
Po pierwsze ile musi wystąpić powodzi stulecia żeby nasi zasmarkani politycy przestali wierzyć, że kolejna wystąpi za sto lat i zrozumieli, że kraj potrzebuje działającego systemu odprowadzania wody, żeby samorządowcy przestali uważać Plany Miejscowe w których można by zawrzeć zakaz budowy na terenach zalewowych za niepotrzebny zbytek i żeby deweloperzy w pogoni za kasą przestali sprzedawać ludziom domy na terenach zagrożonych.
A po drugie co Bóg chce nam powiedzieć doświadaczając nas w krótkim czasie katastrofą smoleńską, plagą wulkanicznego pyłu i wielką powodzią. I doszedłem do wniosku, że Bóg nas ćwiczy. chce żebyśmy byli silni. I, do cholery, będziemy.

Inne tematy w dziale Polityka