Nie głosuj na Kaczyńskiego bo zobaczysz że będziesz się wstydził. Nie głosuj na Komorowskiego bo będzie ci wstyd. To argumenty, którymi najczęściej usiłuje się mnie przekonać do głosowania na kandydatów. Dzieje się tak między innymi dlatego, że polityka z którą mamy dziś do czynienia bardziej przypomina marny teleturniej niż dyskusję o tym jak budować państwo.
Czy powinienem bardziej wstydzić się kandydata, który błyskotliwością przypomina wytartą kanapę, ciągnie za sobą Palikota, który napawa mnie obrzydzeniem, Nowaka, który zaufania wzbudza tyle co nakryty w szafie lowelas czy Niesiołowskiego, który choć życiorys ma piękny chyba szybciej mówi niż myśli? Czy bardziej powinienem wstydzić się kandydata, który manipuluje tak ważnymi kwestiami jak służba zdrowia i stosunek do postkomunizmu a w pędzie za wizerunkiem rusofila sprawy Białorusi chce uzgadniać z Rosją?
Gdybym miał się kierować tylko tym ważeniem wstydu na wybory nie poszedłbym wogóle. W gruncie rzeczy bowiem wstydzę się obydwu i uważam, że żaden nie zasłużył na bycie prezydentem Trzeciej Rzeczpospolitej. A zagłosuję na Jarka choć wybitnie nie jest z mojej bajki i nie spełnił warunków jakie mu postawiłem. Zagłosuję po pierwsze dlatego, że uważam że PO powinna spotkać jakaś kara za palikotozę jaką zarażają życie publiczne, upartyjnienie TVN oraz pustosłowie. A po drugie dlatego, że choć nie uważam wyborów prezydenckich za formę wyrażania kondolencji to nie wierząc w poprawaność śledztwa w sprawie Smoleńska (PiS też bym nie wierzył, pewnie narobiliby rabanu i zamieszania z którego nic by nie wynikło). uważam, że tylko w starciu i konflikcie dowiem się w tej sprawie czegokolwiek. A to sprawa nad którą do porządku dziennego przejść nie wolno.

Inne tematy w dziale Polityka