Czym jest wg. mnie państwo? Trudno mi to pojęcie opisać jedną definicją. Jedną z tych które używam jest mechanizm współpracy dzięki któremu prawie czterdzieści milionów obywateli jest w stanie zbudować coś więcej niż lepiankę pod lasem. W odróżnieniu od idealistycznego pojęcia Ojczyzny realnie istniejący mechanizm państwa może być dość ułomny. W naszym przypadku mechanizm ten składa się głównie z kłamliwych polityków marnotrawiących pieniadze z moich podatków, wadliwego systemu prawnego, który w chwilach wolnych od haratania w gałę zbudowali oraz rzeszy pasożytujących na systemie urzędników.
Ten mechanizm, chociaż w sporej części składa się z ludzi, którzy poza nim by sobie nie poradzili rości sobie coraz większe prawo do bycia mądrzejszym ode mnie. Wynika to z błędnego założenia jakoby obywatel stanowił swego rodzaju zasób tego mechanizmu, z którego ten może dowolnie i mając na uwadzę przede wszystkim własne dobro, korzystać. Ta filozofia doprowadziła min. do daleko idącej ingerencji mechanizmu państwa w życie prywatne obywatele pod postacią tzw. "ustawy o zakazie wychowania dzieci".
Mechanizm państwa mówi mi czy mogę dać klapsa swojemu dziecku. Wiecej, podobno kiedy pokłócę się z nauczycielem mojego dziecka ten będzie miał prawo załozyć mi tzw. niebieską kartę, co zapoczątkowuje procedurę pogłębionej ingerencji mechanizmu państwa w moją rodzinę.
Mam dla mechanizmu państwa złą wiadomość. Ja nie uważam, żebyśmy ja czy człownkowie mojej rodziny byli jego "zasobem". Jeśli postawi przede mną wybór praworzadność bądź właściwe wychowanie synka, wybiorę dobro dziecka. A wtedy współczuję każdemu urzędasowi, który bez mojego pozwolenia będzie usiłował przekroczyć próg mojego domu.

Inne tematy w dziale Polityka