Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
1356
BLOG

Eurodewocja

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 31

   Zachowałem się ostatnio w kurtularnym towarzystwie haniebnie. Powiedziałem mianowicie, że wszystko pięknie ale powinniśmy być przygotowani również na pesymistyczne scenariusze rozwoju sytuacji w Europie. Ło matko, co się działo (rozumiem, że to moja wina dopiero teraz, wtedy czułem się zaskoczony). Okazało się, że na takie scenariusze przygotowywać się nie wolno, bo w ew. awaria Europy to katastrofa. No dobrze ale jeśli się zdarzy? Nie nie, nie wolno nam nawet o tym myśleć! Coś jak Amway.

   I żeby nie było, ja kibicuję Europie (pisałem kiedyś o kryzysie założycielskim ponieważ wydaje mi się że każdy twór polityczny potrzbuje jakiegoś mocnego akcentu do realnego zaistnienia, najczęściej takim akcentem jest wojna ale może w "nowych czasach" wystarczy kryzys?), doceniam zarówno to, że dzięki pieniądzom europejskim może nie wszystkie ale jednak część autostrad sobie wybudowaliśmy (wiem wiem, płacimy składkę ale może skoro wcześniej nie mogliśmy a ostatnio ruszyliśmy z inwestycjami to może eurobiurokraci lepiej od naszych jednookich -drugie oko wydłubane łyżeczką od herbaty- Halinek, dzielą pieniądze?) no i politycy europejscy od kilkudziesieciu lat nie są zajeci zwyczjowymi wcześniej przygotowaniami do mniejszych i większych wojen. Na dziś jednak Europa nawala. I nie rozumiem filozofii (copyright by Gwiazdowski) konieczności wbiegania do jej płonącego gmachu po to żeby być w centrum wydarzeń.

   Solidarność europejska? Jej największy pomnik leży pod dnem bałtyku (a psuje się co chwila). Miejsce w Europie znajdziemy dla siebie nie jako solidarni naiwniacy (chyba że interesuje nas pozycja "światłego" podnóżka) tylko jako silni cwaniacy. Niepotrzbne nam więc dogmaty europejskiej wiary. Świat istniał przed Unią Europejską i bedzie istniał po niej. A nawet jeśli nie będzie musiał to najlepsze co możemy na dziś zrobić to zdefiniować interes narodowy abstrahując od interesu unijnego, spokojnie przyglądać się rozwojowi sytuacji, asertywnie (brrr, jak ja nie lubię tego słowa) reagować i ostatecznie, mam nadzieję, cieszyć się z tego że wszystko dobrze się skończyło.

 

1

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka