Pruje się narracja "smoleńskiej sekty" (copy right by Rybitzky czy Wszołek, bo nie pamiętam?;)) niczym wyprukane szarobure "reformy" partii rządzącej. Jeszcze się szarpią. A to twierdzą, że nie ma czegoś co było. A to, że nie mówili czegoś co mówili. Generałowie w nieistniejących kokpitach mnożą im się jak króliki, wymieniają i ciągle "naciskają" chyba już tylko samą swoją ilością, bo w kabinie pilotów mieszczą się z wielkim trudem. Do dyspozycji pozostaje cały medialny kombinat więc sporo im ujdzie na sucho ale czy wszystko?
Największym ich problemem są teraz ich "rosyjscy przyjaciele" (tu chciałbym dodać, że jako jeden z twórców salonowego Forum Polsko-Rosyjskiego nie mam nic do zwykłych Rosjan, którym raczej dziękuję za to jak reagowali po katastrofie). Z jednej strony chcieliby teraz zrzucić na nich winę a z drugiej wersja, której muszą się kurczowo trzymać silnie koresponduje z wersją rosyjską. Stąd dramatyczny dysonans. I już nie wiadomo czy "...to Rosjanie powinni przeprosić wdowę po gen. Błasiku..." czy "...Błasik był w kokpicie, bo tak twierdzą Rosjanie..." ?
Co robić? Co robić?

Inne tematy w dziale Polityka