Miałem o tym nie pisać, ani szukam dymu ani chcę wchodzić w konflikt ze gwiazdą Rybitzkiego, blogera bez wątpienia utalentowanego choć czasem irytująco cierpiącego:). MarcinKK jednak tak długo mnie podpuszczał aż podpuścił i proszę, kłopoty będę miał jak w banku;)
Jest sobie w tym kraju staruszek, staruszek ma 90 lat ale ciągle temperament diabła tasmańskiego. Kiedyś usiłował swoimi staruszkowymi ramionami objąć całą prawicę potem na połowę się obraził i teraz co okazja to na nią warczy. No i czasem przegnie, tak jak przegiął i z "bydłem" i z "dyplomatołkami". Trudno powiedzieć ile z tego co mówi jest podyktowane wieloletnim doświadczeniem a ile tymi nieopanowanymi emocjami. Myślę, że po prostu trzeba mieć do tego dystans.
Moja świętej pamięci babcia potrafiła być równie energiczna, w wieku lat (prawie) dziewiećdziesięciu rąbała drewno i nie pozwoliła sobie pomóc, dzięki czemu kiedy przejechała grabiami po plecach to zapewniam że czuło się każde żebro. A kiedy ze swojego tajnego kuferka wyciągała czekoladę starą prawie jak ona sama wnuczki ustawiały się w karnym szeregu, przyjmowały kawałki z szacunkiem i udwały że jedzą żeby nie robić babci przykrości. Czy była święta? No skąd, w życiu, jednak żadnemu gołowąsowi nie przyszło do głowy uczyć jej przyzwoitości. A nie miała za sobą doświadczenia Auschwitz, Armii Krajowej czy Powstania Warszawskiego.
