Nie pamiętam dokładnie jakie te kilka lat temu były kary na na salonie24 ale pamiętam, że po łapkach od Szanownej Administracji dostałem raz. Za komentarz, o ile dobrze pamiętam "...czuję zapach ich moczu..." odnoszący się, zdaje się, do jakiegoś przypadku stresu którychś z ówczesnych przedstawicieli PiS. Ktoś chyba napisał, że "się posikali" a ja odpowiedziałem w swoim mniemaniu twierdząco i dowcipnie. Od tamtej pory, mam wrażenie że sporo się nauczyłem takie komentarze wydają mi się nie dowcipne tylko głupie. Oprócz tego zdjęto mi dwa rysunki. Jeden z Jarosławem Kaczyńskim ogryzającym damską rączkę (to był czas kiedy wyrzucał Kluzik i Jakubiak, niestety był to czas niedługi po 10 kwietnia i ludziom rysunek kojarzył się zbyt funeralnie) pod pozorem całowania a drugi z wiosenną kupą wyłaniającą się ze śniegu. Wtedy się wściekałem, dziś mi przeszło i w sumie, może trochę bardziej w przypadku pierwszego rysunku, rozumiem dlaczego tak się stało.
I to dobrze, że Administracja pilnuje poziomu. I nie da się tutaj uniknąć pewnych błędów wynikających z subiektywnego owgo poziomu wyobrażenia. Ja zresztą nie mam prawa czuć się skrzywdzonym ponieważ cieszę się, mam wrażenie, Administracji życzliwością. A i pisuję tu nie bez powodu, robię to dlatego, że salonową inicjatywę szanuję jako łamiącą pewien medialny monopol. Co nie zmienia faktu, że czuję potrzebę zauważenia pewnej niekonsekwencji.
Bo jeśli umawiamy się, że będziemy starali się unikać np. terminologii fekalnej to dlaczego kilka dni temu widziałem na SG tekst doktora kaczologii stosowanej Libickiego z "gównem" w tytule? A dlaczego dzisiaj na SG widzę tytuł Szczurabiurowego z "moczem"? Nie mam nic do kontrowersyjnych tytułów, sam się nimi posiłkuję (jak choćby w tym tekście). Zasady jednak widziałbym dla wszystkich jednakie.
Inne tematy w dziale Polityka
