Nie pamiętam dokładnie, na którym to z "wiodących portali" pojawiła się (przedwczoraj zdaje się) "na samym szczycie" sekwencja tytułów: "Tusk zaprasza na rozmowę Kaczyńskiego. Nie czas na polityczny show" i "Kaczyński znów podpala Polskę" (cytuję z pamięci, nie mam czsu szukać linków, wybaczcie). Trudno nie dojść do wniosku, że mamy cierpliwego, mądrego i odpowiedzialnego premiera i strasznego, szalonego, zaplutego nienawiścią szefa opozycji. Na razie mamy szczęście, że rządzi ten pierwszy ale musimy być czujni i zmoblizowani żeby nie obudzić się w towarzystwie tego drugiego.
Nie ma oczywiście sensu tłumaczenie, że jakby mnie ktoś jedną ręką stawiał przed Trybunałem Stanu a drugą pisał do mnie "ciepłe listy" to jedyny dylemat przed jakim bym stał to czy mu w gębę napluć czy w zęby dać. Dla tych, którzy starają się rozumieć coś więcej niż nagłówki na "wiodących portalach" to oczywiste a reszta jest zbyt dobrze zaimpregnowana. Nie chce mi się irytować podczas wyjaśniania, że o "politycznym show" nie mówił, jakby sugerował tytuł, Tusk, tylko Hoffman. Ani, że w ustach (w tytule nie ma oczywiście wzmianki nt. autora wypowiedzi) Niesiołowskiego słowa o podpalaniu, Kaczyńskim i wiele innych są już tak wytarte i wyprane z jakiejkowliek, w tym emocjonej, treści, że szkoda na nie uwagi. To już nudne.
To co mnie jednak ciągle zastanawia to to, czy gdybym napisał, a nawet namówił innych do napisania, do redaktorka "wiodącego portalu", który za takie "zestawianie" tytułów jest odpowiedzialny, że takie ordynarne manipulacje świadczą o tym, że jest zbyt prymitywny żeby pracować w mediach i chciałbym żeby w nich nie pracował, to czy byłby to już typowy dla pozbawionego sumienia internauty lincz? Czy kolejny numer "Newsweeka" ukazałby się z kolejną "odważną" okładką ze stropioną mordką biednego zlinczowanego redaktorka, który prosiłby mnie żebym go nie zabijał? Jak sądzicie, może warto spróbować?;)

Inne tematy w dziale Polityka