Właściwie to miałem napisac tekst i zrobić rysunek o tym dziwacznym pędzie do apostazji. Znaczy "nie wierzę w Boga" tym samym "Kościół nic dla mnie nie znaczy" więc "koniecznie muszę się z niego wypisać". To nawet dość śmieszne, że ludzie, którzy obnoszą się ze swoją wobec Kościoła autonomią tak bardzo chcą być fair wobec prawa kanonicznego:).
W tzw. międzyczasie jednak Tusk ostro zaatakował Kościół. Pan Premier wogóle ostatnio, jak to się mówi, nie bardzo wie w co wpaść, czy w g... czy w maść. Nową kadencję zaczął od próby zrobienia czegoś, można dyskutować czy dobrego ale jednak czegoś. ACTA, podniesienie wieku emerytalnego. Okazało się jednak, że elektorat Pana Premiera nie lubi kiedy ten coś robi, ba nawet zaczął go opuszczać. I co robić? Co robic? (na pewno nie wolno się z tego śmiać, bo można tak jak ja podczas audycji w TokFM usłyszeć, że"mówi się językiem Jarosława Kaczyńskiego" a trudno żyć z takim straszliwym piętnem;))
Od bodaj dwóch tygodni mamy więc to do czego przywykliśmy w poprzedniej kadencji. Wysyp "historycznych momentów", "przełomowych deklaracji", "nowych sporów światopogladowych" czyli ogólnie podawanych w dość histerycznym tempie, zajmujących uwagę opinii publicznej humbugów. Trybunał Stanu! Pan Premier na cesarza Europy! Odebrać Kościołowi kasę! A co będzie jeśli to nie zadziała? Gdybyśmy mieli jakąś Czeczenię to byśmy na nią napadli a tak? Napadniemy na na Czechy? Będziemy eksplorować kosmos?
Nie wiem jak Wy ale ja kupiłem czipsy i czekam;)
p.s. a za inspirację dziękuję blogerowi Rumiankowi i jego anegdotom:)

Inne tematy w dziale Polityka