Usiadłem wczoraj i pomyślałem. Dziś eksperyment powtórzyłem. Zabawne, prawda?:) Też, ale również całkiem poważne. Codzienność spłyca. Przykrywa deszczem confetti drobiazgów i ułud rzeczy istotne. Więc jak tak sobie siedziałem i myślałem zadałem sobie pytanie co Jezus dał mi poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie? Dał nadzieję, w tym nadzieję na życie wieczne. I poczucie sensu poświęcenia. I wogóle poczucie sensu. To z rzeczy większych.
A z mniejszych? Z mniejszych myślę, że chciał mi wytłumaczyć że trzeba robić swoje. Czy się to komu podoba czy nie, czy jest modne, czy akceptowane to tak trzeba robić. A przynajmniej się starać. Czego i Wam życzę.
Wesołego Alleluja!

p.s. rysunek wykonałem w zasadzie w ramach pokuty, ksiądz Kazik mam nadzieję się nie pogniewa, że udostępniam go publicznie:)
p.p.s. notki na SG lepiej nie dawać, niech nie kłuje w oczy, kto zechce to zajrzy:)
Inne tematy w dziale Polityka