Gdyby robotnicy w Chicago w maju 1886 roku wiedzieli do czego zostanie wykorzystane święto ustanowione w rocznicę ich pogromu zapewne zostaliby w domu, zaryglowali drzwi na siedem spustów i zastrzeliliby każdego komunistycznego agitatora, który pojawiłby się na ich podwórku. Miliony ofiar, zniewolenie państw i narodów, masowe kaźnie, bieda i upokorzenie. Historia czerwonego święta, na obchodzenie którego namawiają nas dziś SLD i Ruch Palikota ma zaiste czerwony kolor.
Z drugiej strony przez kilkadziesiat lat komuny zdążyło spowszednieć. Spęd dziatwy szkolnej i stanów osobowych zakłądów pracy, akademie, kwiaty z krepiny, szturmówki i transparenty o dziwacznej treści. Wszystko to latami wypierane z krainy sensu.
Czym dziś jest to święto i po co je obchodzimy? Dalibóg nie wiem. Ale skoro już obchodzimy to proponowałbym jego drobny lifting, tak, żeby nabrało treści i stanęło śmiało wobec wyzwań współczesności. Myślę że można by je nazwać Świętem Płacy. Bo, Bogiem a prawdą, czy tak naprawdę chodzi o pracę? Czy kiedykolwiek o to chodziło?:)

Inne tematy w dziale Polityka