Kiedyś na lekcji PO (dla najmłodszych - Przysposobienie Obronne, na którym dziatwa szkolna uczyła się np. strzelać:)) w przypływie szczerości nauczyciel powiedział nam, że te wszystkie rzeczy, których się uczymy na okoliczność wybuchu bomby atomowej, czyli kładzenie się nogami w kierunku wybuchu, chowanie za najliższą przeszkodą itp. możemy o kant d. potłuc a najlepsze co możemy zrobić to owinąć się w prześcieradło i pełznąć na cmentarz. Tylko karaluchy przeżyją.
Nasz miłościwie nam panujący premier trzeba przyznać że wiele wybuchów przetrwał. Długo by wymieniać, afera hazardowa, ACTA, nieszczęsny Smoleńsk. Nie tylko przetrwał ale ciągle utrzymuje stan posiadania. Ba, pierwszy w historii po 1989 roku utrzymał się u władzy po wyborach. Nawet pomijając to czy nam się jako premier podoba czy nie to tą umiejętność przeżycia w każdych warunkach trzeba podziwiać. I w tej umiejętnosci przypomina karalucha. Bez obrazy, to przydatna umiejętność. Nawet karaluch jednak nieśmiertelny nie jest.
Lud wiele premierowi wybaczył. I niewykluczone, że jeszcze wybaczy. Jednak jest coraz bardziej wkurzony. I wydaje mi się, że paradoksalnie największym zagrożeniem dla jego dobrego nastroju a co za tym idzie dla premiera jesto to co od premiera zupełnie nie zależy. Blamaż polskiej reprezentacji na Euro. Tego, sądzę, że Tusk może nie przetrwać. W takiej sytuacji radziłbym mu zawinąć się w prześcieradło i pełznąć na cmentarz. Polityczny rzecz jasna.

Inne tematy w dziale Polityka