Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
920
BLOG

Zły liberalizm - Marcinowi Kacprzakowi

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 30

   Na poczatek zaznaczę, że nie wiem kto to jest "randysta", z książek filozoficznych czytałem tylko Tatarkiewicza, nie znam naukowych definicji słowa "liberalizm" i ogólnie jako wielbiciel SF, fantasy i tanich horrorów jestem niespecjalnie rozgarnięty;). Dla mnie liberalizm to szacunek do pracy, pieniądza, własności i wolności. Nie obyczajowej wolnej amerykanki sprowadzającej się do swego rodzaju społecznego darwinizmu, w którym silniejsi pożerają słabszych, ale odpowiedzialnej wolnosci obywatelskiej.

   Z Marcinem Kacprzakiem rozmawiamy sobie o różnych rzeczach. To naprawdę fajne, bo i mózgownicę trenuje i inspiruje na rózne sposoby. W jednych sprawach się zgadzamy, w innych nie. Nie potrafię np. pojąć czasem dość irracjonalnego gniewu Marcina na liberałów i liberalizm. Pojęcie liberalizmu w jego rękach staje się młotem na wszelką niesprawiedliwość tego świata. Jak coś jest złe to jest najpewniej liberalne;)

   W ostatniej swojej notce Marcin dał wyraz swojej złości na liberalizm w stopniu, który zaskoczył nawet mnie, który przecież zna jego sposób widzenia świata a i w dużym stopniu się z nim zgadza. Litanię pretensji Marcin zaczyna od tego, że liberałowie kłamią, są demagogami (porównuje ich nawet do komunistów) i ogólnie nie bardzo wiedzą o czym mówią. Jakaś racja w tym jest. Tzw. turbokapitalizm okazał się nie tyle kamieniem filozoficznym co raczej kamieniem u szyi gospodarki. Tylko czy to jest liberalizm? W moim rozumieniu to jest raczej jakieś kuglarstwo. Z kolei w Polsce (vide IIIRP) ci, którzy mienili się liberałami nie okazali się mężami opatrznościowymi. Okazali się świniami, złodziejami i drobnymi cwaniaczkami. Tylko co z tego wynika dla samego liberalizmu (oczywiście w rozumieniu potocznym:))? Nic. Nadal nie powinno się wydawać więcej niż się zarabia, nadal lepiej będzie się rozwijała gospodarka nieduszona 150 proc. podatkami (i proszę mi tu nie wyjeżdżać ze Szwecją, bo ta się włąśnie na potęgę liberalizuje), nadal lepszym włascicielem będzie właściciel prywatny niż otłuszczony urzędas z politycznego nadania itd. itp.

   Dalej Marcin strzela do deregulacji. Pyta: "...Wszyscy powinni móc robić wszystko, prawda moi drodzy liberałowie?...". No tak. Przynajmniej zasadniczo, bo niewidomy raczej nie powinien być pilotem Jumbo-Jeta. Jeśli ktoś upiera się żeby reperować buty a tego nie potrafi to jego marzenia zostaną zweryfikowane przez rynek, na który Marcin wyklina. A że rynek szewski nie jest regulowany? No nie jest, ale taksówkowy już jest. albo rynek pilotów wycieczek. W Grecji nawet kioskarze mieli (a może i mają) swoją korporację. I gdzie dzisiej jest Grecja?

  Silne państwo. Obydwaj mówimy z Marcinem o silnym państwie. Tylko, że Marcina denerwuje (a przynajmniej tak wynika z jego tekstu) każda oznaka ograniczania roli państwa a ja uważam, że państwo powinno być silne ale w wybranych, kluczowych dziedzinach. Państwo pozornie omnipotentne musi być w istocie państwem impotentnym ponieważ żaden system nie jest w stanie ogarnąć całości jego przejawów. W końcu musi taki system dotknąć skleroza i stagnacja, bo niby skąd w takim "constans" systemie miałby się brać rozwój?

   Na koniec Marcin podaje jeszcze kilka przykładów państw rzekomo liberalnych, które sam z łatwością rozstrzeliwuje:). Z łatwoscią, ponieważ na całym świecie jak długi i szeroki doskonały liberalizm nigdzie nie istnieje. Być może dlatego, że takie ładne terminy przydają się głównie w teoretycznych dysputach a w rzeczywistosci dobre jest po prostu to co działa a nie jest bardziej liberalne, socjalne czy konserwatywne. Po co więc szukać totemów, które jedni będą czcili a inni będą opluwali? Na poziomie praktyki myślę, ze zawsze się jakoś dogadamy;)

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka