Na pewno oglądaliście gorące relacje z marszu 29 września. Wg. nich pośród setek tysięcy obecnych najwięcej było wariatów z przekrwionymi oczyma, oszołomów machających rękoma i wrzeszczących jak opętani, frustratów nie umiejących składnie wyartykułować swoich postulatów. Pochodni, będących jak wiadomo głównym dowodem na faszystowską istotę tego typu zgromadzeń, nie pokazano chyba tylko dlatego, że w piękny słoneczny dzień nie wyglądałyby wystarczająco ponuro.
Ja byłem na innym marszu. Nie rozmawiałem oczywiście ze wszystkimi jego uczestnikami więc relacji nie można używać do wyciągania statystycznych wniosków, ale podchodząc do przypadkowych ludzi i rzadko spotykając się z odmową udzielenia wywiadu uległem wrażeniu, że rozmawiam z ludźmi zatroskanymi o dobro kraju, stan demokracji w ogóle i wolności słowa w szczególności oraz przyszłość swoich dzieci. Ja tam widziałem normalnych ludzi. Normalnych również w tym sensie, że odpornych na kolorową propagandę „wiodących mediów”. Choć normę oczywiście każdy może sobie definiować we własnym zakresie. Jeśli i Ty chcesz ich poznać wciśnij „play”.
Inne tematy w dziale Polityka