Wiem, że nie powinienem tego robić, ale włączyłem sobie wczoraj „ten program” Lisa. Wiem też, że kiedy widzę gdzieś Wandzię Nowicką powinienem uciekać gdzie pieprz rośnie, bo się zdenerwuję a nie wolno mi się denerwować. Podobnie z Ssseneyszyn. Jako ułomna istota, nie potrafiłem się jednak powstrzymać. No i posłuchałem „szanownych pań” przez kilka minut.
I mam czego chciałem. Dowiedziałem się, że jest ignorantem ten kto nie uważa metody in vitro za metodę leczenia niepłodności. Nic to, że, jak zauważyła posłanka Kempa metoda nie powoduje ustąpienia choroby (Wandzia zapytała nawet „tak? To może noszenie okularów też nie jest leczeniem wad wzroku? No nie jest, Wandziu, wydaje mi się, że nie jest). Metoda in vitro jest jest jest (tup tup tup) leczeniem, bo inaczej „szanowne panie” będą się irytowały, przewracały oczętami, a nawet mogą wpaść w histerię.
Z tej okazji przyszedł mi do głowy pewien wniosek racjonalizatorski (proszę, teraz oklaski). Skoro w naszym słodkim różowo-tęczowym świecie można wyleczyć nawet te rzeczy, które leczeniu, zdawałoby się z pozoru, się nie poddają, to jako, że Konstytucja gwarantuje mi prawo do bezpłatnego leczenia (copy right by Senyszyn zdaje się) to ja proszę żeby mnie wyleczyć z braku plazmowego telewizora. Brak plazmowego telewizora powoduje u mnie stres, rozdrażnienie, niemożność wykonywania pracy i konflikty rodzinne. Proszę mnie również wyleczyć z konieczności oglądania Ryżego. Nie podoba mi się a objawy choroby są podobne jak w przypadku telewizora. I...hm... w zasadzie biorąc pod uwagę rozwój nauki można by za pomocą klonowania leczyć ludzi ze śmierci, która tym samym zamieniła by się w jedną z wielu przykrych ale uleczalnych dolegliwości. Niech no tylko jakiś lewacki bęcwał z ONZ uzna śmierć za chorobę. I już. A, że to może po sklonowaniu nie być już ten sam człowiek? A jaką mamy gwarancję, że rano budzi się ten sam, który wieczorem zasnął hę?
tekst został opublikowany na portaluObserwator.com, na którym znajdzieci również mnóstwo moich rysunków
Inne tematy w dziale Polityka