Taką mam ostatnio ambicję żeby nie wdawać się w rozmowy o polityce z ludźmi, o których wiem, że nie dotrze do nich nic co nie byłoby zgodne z fajno-wytycznymi gadających kolorowych pudełek. No ale widać nie potrafię inaczej. I tak wdałem się w kolejną z wielu gorących rozmów, podczas której interlokutor wmawiał mi, że jestem bardzo nieszczęśliwym, zakompleksionym i nietolerancyjnym człowiekiem. A w ogóle to skończmy już z tą historią. Historia już była, wybierzmy przyszłość, zajmijmy się tym co jest i tym co będzie. Oczywiście nie tym co będzie za dwadzieścia lat tylko tym co będzie zaraz po „tu i teraz”.
To tak w ogóle. A w szczególe poruszyliśmy np. temat Stefana Michnika, mordercy sądowego i przyrodniego brata miłościwie nam panującego Nadredaktora, jako przykład historii najnowszej. Tzn. Ja uważałem, że najnowszej. Dla mojego interlokutora była to historia realna mniej więcej tak jak realna jest dla nas historia trylobitów. A zupełnie zmroził mnie stan wiedzy mojego rozmówcy, który uważał widać, że skoro ktoś jest znany głównie z pożółkłych zdjęć IPN to na pewno nie żyje i nie ma sensu się nim zajmować.
Mam dla mojego adwersarza i innych, którzy w imię walki z nauką wyciąganą z historii co rano parzą się w ten sam sposób czajnikiem podczas robienia porannej kawy, wiadomość. Otóż Stefan Michnik żyje sobie w Szwecji, która odmówiła jego ekstradycji i zdaje się, że ma się dobrze. Nie jestem tego stuprocentowo pewien ale chyba ma się dobrze za pieniądze polskiego podatnika. Wszak to zasłużony emeryt. I taka to, moje muszki owocówki, historia. Ooops, pardą, narracja.
tekst został opublikowany na portaluObserwator.com, na którym znajdziecie również mnóstwo moich rysunków.
Inne tematy w dziale Polityka