Pamiętacie jak się skończyły sprawy “nacisków” Błasika, “debeściaków”, kłótni na płycie lotniska? Skończyły się najpierw mętnymi tłumaczeniami, które miały namieszać nam w głowach i pozostawić wrażenie, że “w zasadzie mieliśmy rację” a następnie stopniowym wstydliwym wyciszeniem. Nic nie wskazuje na to żeby sprawa materiałów wybuchowych miała się skończyć inaczej.
Szkoda, ze nie odbyła się konferencja Cezarego Gmyza, warto byłoby żeby pan Cezary coś pokazał na potwierdzenie swoich tez, żeby chociaż opowiedział o genezie powstania artykułu. Być może zresztą tak się po długim weekendzie stanie. Jednak z już mających miejsce wydarzeń wywnioskować można, ze coś się stało, coś odnaleziono a mętne wyjaśnienia i zaprzeczenia prokuratury powinny tylko rozumnego człowieka utwierdzić w przekonaniu, że coś jest na rzeczy.
Bo jeśli coś jest pewne to jedno. To w jaki stupor wpadł mainstream po nomen omen “wybuchu” sprawy trotylu i nitrogliceryny świadczy o tym, że dotknęliśmy czegoś istotnego, że jesteśmy blisko. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie okaże się blisko czego.
tekst został opublikowany na portaluObserwator.com, na którym znajdziecie również mnóstwo moich rysunków.
Inne tematy w dziale Polityka