Właśnie, w „Kawie na ławę” w TVN24 trwa sabat nad ukrywającym twarz w dłoniach Hofmanem i Prawem i Sprawiedliwością. Panowie politycy, jedni z uśmiechem na ustach jak Szejnfeld, inni z trzęsącymi się z podniecenia rękoma jak przedstawiciel Ruchu imienia swojego szefa, na poważnie rozważają badania psychiatryczne szefa PiS i innych posłów prawej strony sejmowej sali. Rozważają kwestie wiary w zamach lub nie-zamach (co ciekawe o wierze mówią przeważnie członkowie sekty pancernej brzozy) oraz zastanawiają się nad tym jak to się dzieje, że zdanie Biga Zbiga nie jest powodem, dla którego prawa strona sceny nie przyłącza się do radosnego kółka wzajemnej postsmoleńskiej adoracji.
To ma prawo wywoływać emocje. Emocje silne, emocje negatywne. Uczciwemu człowiekowi mają prawo trząść się z gniewu ręce. Ma prawo czuć, że coś powinien z tym zrobić. Podobnych uczuć mógł doznać i podczas wypowiedzi Palikota i Kika, ujawnienia kolejnej partii zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej, słów Tuska i Komorowskiego, wyrzucenia z Rzepy Cezarego Gmyza. I zadziwiająco licznych ostatnio przeróżnych prowokacji. Być może nieprzypadkowych.
Nie dajmy się sprowokować. Jeśli przekroczymy podczas marszu granice przemocy przegramy. Sabat przyjmie formy gargantuiczne. Jego beneficjentami będą i Rosja i rządząca nami obecnie banda. Musimy być silni ale silni spokojem. Mimo wszystko. Siła naszego spokoju niech się bierze z głębokiego przekonania, ze stoimy po jasnej stronie, że mamy rację. Silni prawdą, dobrem i racją pokażmy Im, że jest nas więcej niż Im się wydaje.
Inne tematy w dziale Polityka