Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
266
BLOG

Prezydentowe

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Jakoś brak mi uwag i rozważań , zwłaszcza poważnych komentatorów sceny politycznej, od strony żon prezydentów. Rola "prezydentowych" jest istotna , zapewne znacznie większa niż się to ujawnia. Dziwi, że tak mało na ten temat jest prowadzonych dyskusji.


Pozwolę sobie zatem na kilka luźnych uwag dotyczących prezydentowych ostatniego okresu w naszych dziejach.


Czego oczekujemy jako społeczeństwo od Pierwszych Dam? Chyba jakiegoś wzoru dla relacji rodzinnych i społecznej roli kobiety. Nie jest przy tym błędnym przekonanie, że rodziny tworzą kobiety. To od ich woli, chęci, wysiłku i poświęcenia zależą relacje rodzinne i samo trwanie tej wspólnoty. Bez tych cech - zwłaszcza chęci tworzenia stadła - nie ma mowy o rodzinie. Niekiedy jest to stadło, które łączą wspólne interesy - ale łatwo to dostrzec. Zwykle poprzez ukształtowanie sylwetek dzieci.

Niekiedy zdarza się, że ważną rolę w tworzeniu związku mają mężczyźni. To jednak ułuda. Monotonia codzienności, wypełnianie bieżących powinności, bardzo szybko ustawia te relacje we właściwych proporcjach - mężczyzna jest elementem uzupełniającym w rodzinie.

Jednak nie jest to rola bez znaczenia jak to obecnie próbują sugerować feministki propagując samotne wychowanie dzieci. Mężczyzna stanowi pewien wzór postępowania, który pobierany jest przez psychikę dzieci.

Dopiero wzajemne uzupełnianie obu składników tworzy rodzinę jako wspólnotę wszystkich jej członków na różnych etapach rozwoju.


Jaką zatem opcję prezentowały dotychczasowe prezydentowe?

Pozytywna w  wyrazie była Wałęsowa. Duża rodzina, co wobec ówcześnie lansowanej niechęci do dzieci (sam tego doświadczyłem uzyskując tytuł "dziecioroba" [3 dzieci] ), stanowiła pozytywny prognostyk społeczny. Na tym tle spełniała obowiązki Pierwszej Damy z godnością, ale dystansem - dla niej, można sądzić, rodzina była ważniejsza. Wpływ Wałęsy ujawnił się w losach dzieci - ich ukształtowaniu. To chyba zauważalne postawy.


Kwaśniewska - to chyba zaprzeczenie rodzinności (1 dziecko), ale stwarzała pozory dobrej żony, chociaż zauważalne były elementy wskazujące na związek "interesowny". Czyli nie rodzina, a przedsięwzięcie biznesowe.


Trzeci przypadek Kaczyńska. Tu widać było, ze LK został wzięty "z braku laku". Po prostu zauważalne było, że został  "przyjęty" z braku innych możliwości realizacji funkcji kobiecych. Różnica w poglądach między nimi była wyraźnie zauważalna - Kaczyńska miała "lewicowe" czy wręcz "lewackie" skłonności, które musiała starannie maskować wobec wizerunku LK jaki był lansowany. To nie była wspólnota - ta cecha zauważalna jest u córki.


Komorowska. Chyba najbardziej spójne stadło. Oceniałem ich postawę najbardziej pozytywnie. Spójność była wyraźna, ale też zauważalna była nadmierna dominacja i przewaga Komorowskiej w tym związku. Być może wpływ na ten stan miało przekonanie o jej roli wynikającej z pochodzenia. I to dążenie do okazania swej "wielkości" było widocznym obciążeniem. Bo przegrana Komorowskiego z Dudą była wynikiem (w decydującej części) przekonania o własnej przewadze, a to wszczepiła mu żona (temat można rozwijać).


Dudowa. Najbardziej spolegliwa względem męża, ale jednocześnie sposób sprawowania roli Pierwszej Damy wskazuje na rozumienie swej roli w rodzinie. Warto zauważyć, że Dudowa była zawsze "na miejscu" - i co do zachowań, spełnianej roli Pierwszej Damy, ale także w sposobie ubierania się takim, że było skomponowane z rolą spełnianą w danym momencie przez męża. Można powiedzieć, że to duża klasa. (Nie wszystko mi się tam podoba, ale  szacunek należy oddać).


I mamy pretendentkę - Trzaskowska. Pozytywnym elementem jest rodzina i to, że nie "pcha się na afisz". Jednak pojawienie się jej (z konieczności) na scenie publicznej, nawet migawkowo, wskazuje, że nie ma w tym związku "chemii". Mnie rzuciło się w oczy, że ubiór był niedopasowany - zdecydowanie odmienny niż styl Trzaskowskiego. Ma przy tym własne, odmienne poglądy i wizję roli - czyli nie dostosowuje się. Jako rodzina - nie wydają się być wspólnotą, chociaż mogą być wspólnie żyjącym stadłem.


Czy moje uwagi coś wnoszą? To tylko taka pisanina na bieżąco. Może inni, pobudzeni tymi uwagami, pokuszą się o bardziej pogłębione studia?

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości