Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
252
BLOG

Jezus a Trzej Królowie

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

W poprzedniej notce „Trzej Królowie a Jezus” przedstawiałem opcję, gdzie rozważana jest możliwość oddania hołdu Dzieciątku, przy odrzuceniu elementów cudowności zdarzenia.

W zasadzie – przedstawiana w Ewangeliach opcja może być rozważana jako możliwa w realizacji, wszak przy bardzo dużej woli akceptacji okoliczności towarzyszących.

Obecnie chcę spojrzeć na tę tematykę „z drugiej strony”, czyli z pozycji Jezusa.

Powodem takiego ujęcia jest ciągły proces przemian przekazu. Np. próbuje się przedstawiać hołd „Trzech Króli” jako hołd wszystkich ludów Jezusowi. Ci „królowie” mieli przybyć do Palestyny z różnych stron świata i tam spotkać się, aby dopiero wtedy, wspólnie udać się do Szopki Betlejemskiej.

„Od Wschodu – oznaczać by miało, że z Jerozolimy, jeśli na mapę spojrzeć.

Jednak, jeśli przyjąć, co zaznaczyłem we wspomnianej notce, że zdarzenie powiązane jest z zaratusztrianizmem i przepowiedniami istniejącymi w tamtym regionie, to pozostaje pytanie, czy fakt oddania hołdu miał jakiś wpływ na wychowanie i ukształtowanie postaci Chrystusa?

I tu jest problem, gdyż w zasadzie nie ma żadnych wzmianek na ten temat; także w nauce Jezusa trudno się takowych doszukać. Trochę dziwne zjawisko.

Może zatem należy spojrzeć na tę kwestię od przeciwnej strony, czyli wprowadzenia „Wschodu” do opowieści ewangelicznej później, już po śmierci Chrystusa, w czasie, gdy Ewangelie były zapisywane, a kiedy to związek nauki Jezusa z zaratusztrianizmem stał się wyraźny?

Dziwić może – w takim ujęciu – skromne w formie przedstawienie tego związku. To można tłumaczyć czasem zawirowań bo to i zburzenie Jerozolimy, i krwawe powstanie Ben Kochby, a i późniejsza przegrana Rzymian z Partami: we wszystkim była „ręka żydowska”. Stąd zbytnie odwoływanie się do „wschodu” mogło budzić obawy oskarżenia o współpracę z wrogami Rzymian. (To luźna interpretacja).

Kolejne pytanie, znowu – przy wskazanych założeniach, skąd pojawiły się te powiązania nauki Jezusa z zaratusztrianizmem?

Wspominałem o Jedwabnym Szlaku, który był źródłem finansowej potęgi Żydów. W czasie życia Chrystusa w chyba 2 królestwach panowali władcy z żydowskim rodowodem, a w pozostałych te żydowskie wpływy były olbrzymie. Już przejście na judaizm Chazarów kilkaset lat później wskazuje, że te wpływy były wielkie i głęboko utrwalone.

Utrzymanie tak wielkiego projektu wymagało sił, środków, a przede wszystkim godnych zaufania ludzi na tyle zdolnych, aby utrzymać funkcjonowanie Jedwabnego Szlaku. Z pewnością zaangażowana w przedsięwzięcie (wielce opłacalne) była cała diaspora izraelska, bo przecież do Jerozolimy wróciła tylko nikła część z zabranych do „niewoli babilońskiej”.

Śladami izraelskich pozostałości są choćby Karaimi, ale też inne plemiona, które odeszły od ortodoksyjnego judaizmu. Niemniej spoiwem dla wszystkich diaspór był świątynia jerozolimska.

Dzięki „podatkowi świątynnemu” Jerozolima rozwijała się, a wpływy świątynne były olbrzymie – to wyjaśnia nacisk na Piłata przy wydaniu wyroku na Chrystusa.

Instytucje przyświątynne nastawione były także na kształcenie kadr na potrzeby własne, ale też zasilające Jedwabny Szlak. W zasadzie można powiedzieć, że rola świątyni jerozolimskiej podobna była Watykanowi – to swoisty rząd ponadpaństwowy, gdyż jego wpływy sięgały wszędzie tam, gdzie funkcjonowali Żydzi.

Potrzeba było dużo ludzi do „obsługi” wszystkich instytucji tej struktury.

Pewną analogią może być organizacja władzy w Tybecie, gdzie w klasztorach kształcono większość zdolniejszej młodzieży celem tworzenia struktury organizacyjnej. Klasztor w Shigatse miał nawet 10 000 mnichów.

W Ewangeliach wspomniany jest epizod pozostania przez Jezusa przy świątyni jerozolimskiej i uczestnictwo w dyskusji z mędrcami.

Dwuznaczna sytuacja. Rodzina orientuje się o braku syna dopiero po całym dniu. Z drugiej Jezus musiał przebywać przy świątyni min. 2, a raczej 3 dni. I ktoś go tam żywił i pozwalał na nocleg. Dziwne.

Można sądzić, że istniały szkoły przyświątynne, które kształciły żydowską młodzież. Do jednej z nich przyłączył się Jezus, a kontrola była ograniczona. Szkoły te nastawione były na „łowienie talentów”, a Jezus wykazał się w dyskusji.

Możliwe zatem, że rodzice wrócili i uzgodnili warunki dalszej nauki. Mogło to też być związane z wiekiem młodzieńca.

Niemniej – Jezus NA PEWNO ukończył szkołę rabinacką, a dowodem jest fakt wyrażenia zgody na czytanie pisma w synagodze, w rodzinnym Nazarecie. Tylko absolwenci takiej szkoły mieli do tego prawo.

Wniosek jest oczywisty: Jezus był znakomicie obeznany z tekstami Pisma stanowiącego fundament judaizmu.

Jak mogła wyglądać droga kariery absolwenta szkoły rabinackiej?

Mógł pozostać przy świątyni na jakiejś „fusze”, ale wszystkie istotne stołki były dla kapłanów z pokolenia Aarona, a Jezus nie miał wsparcia na tej drodze. Mógł wrócić w strony rodzinne i zostać jakimś tam pomocnikiem lokalnego rabina.

Ale mógł też udać się na Jedwabny Szlak, a tam otwierały się perspektywy rozwojowe i zdobycie pieniędzy.

I chyba tę drogę Jezus wybrał. Zapewne przewędrował cały Jedwabny Szlak, by być może przebywać dłużej w jakimś regionie, co umożliwiło mu studia porównawcze judaizmu i nauk regionalnych – zaratusztrianizmu. Dokonuje porównań, analizuje.

Wraca w strony rodzinne. Jest niezależny finansowo i stanowi nadzieję dla rodziny na podwyższenie ich statusu. Tymczasem wciąga go posłannictwo Jana. Daje mu się ochrzcić.

Rodzina próbuje go ustabilizować – stąd zaproszenie na wesele do Kany Galilejskiej. To pochwalenie się synem, zaprezentowanie go, a może znalezienie kandydatki na żonę.

Przy incydencie z brakiem wina prośba Maryi nie dotyczy cudu, a jest to prośba, aby syn , mający środki, kupił trochę wina krewniakowi na zakończenie wesela. Tymczasem następuje zupełnie inna reakcja – rozpoczynająca aktywność Chrystusa.

Później jest jeszcze próba wyciągnięcia go przez matkę i rodzeństwo „ze złego towarzystwa”. Próba nieudana.

W przedstawionym kontekście związek Jezusa z zaratusztrianizmem zaistniał dopiero w wieku młodzieńczym, podczas pobytu na Jedwabnym Szlaku. Te wpływy należało jakoś uzasadnić. Zwłaszcza, że przecież choćby Księga Rodzaju bazuje na mitycznym raju – legendzie/przekazowi z trasy Jedwabnego Szlaku.

Warto zaznaczyć, że w nauce Jezusa można odnaleźć też inne wpływy – taoizmu. Stwierdzenie: jestem Drogą, Prawdą, Życiem – jest lepiej zrozumiałe po poznaniu taoizmu.

Włączanie takiego wątku ma swój pierwowzór we wtręcie o Jakubie zmagającym się z Bogiem. A trudno wątpić, aby piszący Ewangelie nie mieli wiedzy na ten temat.

Czy przedstawiona narracja jest bzdurą? Niekoniecznie. Jeśli odrzuci się „cudowne” nawarstwienia, to sens tworzenia nauki Chrystusa okazuje się być logicznym ciągiem zdarzeń. Cuda czynione przez Niego są tylko potwierdzeniem więzi między światem ducha i materii.


członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo