Syn przyjechał na ferie świąteczne. "Zalicza" jakiś kontrakt na angielskiej uczelni, a mieszka u Anglika, gdzie lokatorem jest też doktorant chiński.
I ciekawostka. Chińczyk robi doktorat związany ze sposobem przejmowania firm przez stronę chińską, gdzie jedną ze strategii jest kupowanie klubów sportowych - także piłkarskich.
Konkretnym dealem była chyba Sparta czeska.
Jak to działa?
Kupując klub i inwestując weń, często nawet spore pieniądze, zyskuje się przychylność opinii publicznej, a to pozwala na wejście na rynek z produktem (albo z zakupem), który trudno byłoby umieścić na rynku, a wręcz mogłoby to wzbudzić niezadowolenie społeczne.
Klub sportowy jest więc rodzajem konia trojańskiego.
Pytanie: czy podobna sytuacja nie jest związana z transferem Wisły Kraków?
A na marginesie. Słysząc tę historię zwróciłem uwagę na różnego rodzaju metodykę działań w sferze biznesu. Okazuje się, że wiedza o tym ma status nauki.
Nie oceniam procederu. Raczej wspominam, gdyż warto sobie zdawać sprawę z rodzajów nacisków i sposobów przeprowadzania procesu. Przy Chińczykach metody stosowane przez UE są zabawami w piaskownicy. Subtelność Timmermansa, Junkera, czy Macrona z Merkel razem wzięta może być przykładem ich poziomu mentalnego, a przyszłość UE ma ciemne barwy.
