Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
333
BLOG

Konferencja Warszawska sukcesem?

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Samo postawienie pytanie irytuje każdego zdrowo myślącego, a odczuwającego nawet tylko luźne powiązanie z Polską i polskością.


Skoro jest to nad wyraz oczywiste, warto postawić się w roli apologety takiego twierdzenia wskazując na zależności stanowiące tło zdarzenia.


Przede wszystkim popatrzmy na sytuację geostrategiczną w której USA dalej pełnią, jeśli nie dominującą, to na pewno wpływową rolę. Co zatem może być interesem tej potęgi?

Oczywistym staje się utrzymanie pozycji. Czyli wszelkie działania służące utrzymanie wpływów. Owszem - może ten moloch myśleć o ekspansji, ale odbywać się ona może albo poprzez bardziej totalitarną kontrolę stanu posiadania, albo ekspansję zewnętrznę - czyli poza granicę ziemi.

Druga opcja - mimo prób, raczej nie jest kierunkiem perspektywicznym z racji technicznych. Pierwsza - mimo zwiększonych możliwości technicznych, wymaga także coraz większego zaangażowania. Tymczasem przecież same USA nie są monolitem ideowym i nie jest tak, że całe społeczeństwo popiera ten wariant. Więcej. Coraz bardziej jest widoczne, że wariant ten jest realizowany w interesie coraz węższej elity władzy, a działania są postrzegane jako ograniczenia rozwojowe własnego społeczeństwa.


Zaangażowanie USA na BW , biorąc pod uwagę stosowane środki jest absurdalne i przynosi straty zarówno w postaci utraty prestiżu i wpływów, ale też wyczerpuje materialnie, co zaczyna być odczuwane przez własne społeczeństwo. USA przegrało, bądź jest w trakcie przegrywania, wszystkie wojny na BW. Irak, Afganistan, Syria, ale też Liban i Libia, czy Tunezja bądź Egipt. Wszędzie tam doszło do okazania militarnej przewagi USA, ale też wszędzie USA "przegrywają pokój". Nie są w stanie utworzyć struktur władzy popierających amerykańską wizję stosunków. Nawet rządy popierające USA mogą w każdej chwili "zmienić zapatrywania".

Bagnetem można wymusić uległość lokalnie, ale "na bagnecie nie da się siedzieć" jeśli rozpatrywać sytuację geostrategicznie, a nawet regionalnie.


Polska w obecnej sytuacji ma bardzo niesprzyjające warunki. O ile przy boku Rosji byliśmy  branką, którą jednak traktowano łagodnie, a nawet dawano błyskotki licząc na wdzięczność i uległość, to po zmianie "pana" ten "nowy" zaczął od zabrania Polsce wszystkich przywilejów i wskazał nowe miejsce - w oborze, jako siła pociągowa. Bez nagrody, a za to z użyciem bata.

Pierwsze rządy "solidarności" nastawione były na wykazanie korzyści i urody nowej stajni. Że to ciepła woda jest ( dla stajennych), czy żłób pełny ( sieczką).

Obecne rządy próbują wynegocjować nieco lepsze warunki - mniej bata, więcej owsa, ale każda próba wykazania się niezależnością jest szybko i perfekcyjnie likwidowana.

Naszym problemem jest to, że polska niezależność jest równie źle postrzegana przez Niemcy i Unię Europejską oraz USA i Izrael.

Obie te struktury wykorzystują Polskę i trudno powiedzieć, które uzależnienie jest dla nas gorsze w skutkach. Jest gorzej, gdyż brak jest innej siły, która mogłaby wspomóc nasze dążenia.  A może jeszcze inaczej - taka siła nie istnieje, gdyż stanowimy odrębność cywilizacyjną i wszystkie inne siły o cechach cywilizacyjnych będą nam wrogie. Jedyną opcją jest wypracowanie własnej potęgi, a zacząć trzeba od budowy (odbudowy) polskiej świadomości.


Jednak mamy to, co mamy. Izolujemy się od Rosji, staramy się przeciwstawiać UE i wykorzystywać poparcie USA, które widzą w utworzeniu Trójmorza siłę pozwalającą zachować kontrolę nad światem Zachodu (Europy). Wpływy chińskie - w chwili obecnej są zbyt słabe, aby liczyły się w tej rozgrywce.


USA realizując interesy Izraela na BW, próbują wykorzystać siły i środki polskie do kontroli tego regionu. Taki podkład miało wymuszenie udziału w okupacji Iraku, a następnie Afganistanu.Jak dotąd takie działania były wymuszane z racji istotnego wpływu środowisk żydowskich na decyzje rządu polskiego. Praktycznie nie były realizowane cele Polskiej Racji Stanu, a wszelkie działania miały tak silny nacisk medialny, że przedstawiane były jako zgodne z PRS.

Wytworzyło się przekonanie, że jest to stan naturalny; Polacy nie są w stanie przeciwstawić się obcym wpływom.


Błędem zarówno UE jak i USA/Izraela  było przekonanie, że jest to sytuacja stabilna, a jedynym problemem jest określenie wielkości haraczu jaki mamy płacić przy dyskusji miedzy tymi stronami na czyją rzecz więcej.


W tej sytuacji narzucenie Polsce organizacji Konferencji Bliskowschodniej było próbą wymuszenia dodatkowego haraczu na rzecz Izraela poprzez zaangażowanie na BW. To nie miała być konferencja pokojowa, a ustalenie zasad współpracy przy inwazji na Iran. Cel wskazał jeden z głównych uczestników - Netanjahu.


Tymczasem polskie wysiłki zostały nastawione na organizację współpracy między państwami regionu BW, pomocy humanitarnej itd.. Czyli ukierunkowanie sprzeczne z zamierzeniami zespołu USA/Izrael.


Tło przygotowań konferencji nie stanowiło żadnej tajemnicy. Takie cele konferencji nie odpowiadały nikomu: UE - gdyż musiałaby zadeklarować pomoc, Rosji - ta zaangażowana jest w likwidację wpływów radykałów islamskich, Turcji - bo jest zainteresowana ekspansją terytorialną i zwiększeniem wpływów. Z kolei państwa arabskie wyczerpały możliwości militarne Widzą, że dalsze kupowanie broni nie zwiększa ich wpływów, a może doprowadzić do chaosu wewnętrznego i upadku rządów - nie widzą w dalszej eskalacji konfliktu żadnego interesu. 

Takie stanowisko stron odnoszących się do problemu regionu eliminuje wpływy USA, a Izrael stawia w pozycji zagrożenia.


Dopiero w tym otoczeniu można rozważ zachowanie USA i Izraela. To wyraz kompletnej bezsilności, gdzie jedyną reakcją jest poniżenia sojusznika, który nie chciał realizować zaleceń. 

Chyba nie trzeba uzasadniać przekonania, że wszystkie te perfidne wypowiedzi zostały zaplanowane i na pewno nie są wynikiem błędu doradców, czy nieznajomości polskich historii. Po prostu, wobec braku uległości i szukanie innych niż nakazane rozwiązań, "nadzorcy suwerenności" świadomie poniżyli Polskę i Polaków.


Czy mimo to konferencja była sukcesem?

Poniekąd tak, gdyż nie miało miejsce pełne poddaństwo. Nie wymuszono też na nas zobowiązań. W świetle wcześniejszych decyzji "polskich rządów" - jest to duże osiągnięcie.

Nie utraciliśmy też "twarzy" względem państw arabskich, aczkolwiek nasz wizerunek mocno ucierpiał w Iranie. Jednak granice nie zostały przekroczone.

Względem UE - sytuacja jest podobna. Uległość względem USA/Izraela byłaby odebrana jako bezwolność i  możliwość traktowania  nas jak śmiecia. Obecnie, jest zdystansowanie, ale i dostrzeżenie naszej odrębności decyzyjnych. Względem Rosji - stanowisko bez zmian.


Jakie powinny być dalsze kroki polskich władz (jeśli czynnik PRS jest faktycznie brany pod uwagę)?

Otóż właśnie takie jakie są czynione.

Czyli dobra mina i rzekoma akceptacja wyjaśnień USA i Izraela. Udawanie, że nic się nie stało i podkreślanie sukcesu Konferencji.

Możliwą reperkusją byłoby wysłanie Czaputowicza do Izraela. I żadnych zobowiązań w tych rozmowach; tłumaczenie koniecznością odczekania celem uspokojenia nastrojów społecznego wrzenia. (Na święty nigdy).

Z kolei nadać ton dyskusjom medialnym z podkreślaniem umowy z USA z 1960 roku, bezzasadności roszczeń żydowskich, a względem UE/Niemiec przypominanie o reparacjach wojennych. Do tego medialna akcja wyjaśniania potrzeby/konieczności budowy pokojowych relacji na BW - potrzebna pomoc w odbudowie.


Czy zatem jest to sukces? W sytuacji zagrożenia ze strony UE/Niemiec ( a to może być bardzo realne w przypadku wygranej AfD), potrzebie budowy struktur umożliwiających funkcjonowanie Trójmorza, niestabilności Ukrainy i możliwych zmianach na Bałkanach, przyjęta strategia wydaje się być słuszna.


Wątpliwości budzi jedynie, czy jest to faktyczna linia postępowania rządu, czy też tylko moje mniemanie.

Czas i podejmowane decyzje, i to w niedługim czasie, pozwolą na ocenę faktycznych intencji Rządu Dobrej Zmiany. Czy jest to rzeczywiście dobra zmiana, czy też kanał w który chcą nas wpuścić rządzący.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka