To właśnie nie kto inny a prezydent Francji Emmanuel Macron wystąpił niedawno z pomysłem powołania wspólnej europejskiej armii. Wczoraj na ulicach Paryża już pojawiły się pierwsze pojazdy bojowe pod europejską flagą. Prototypy w praktycznym użyciu, czyli wozy pancerne używane do rozganiania protestujących i rozbijania ulicznych barykad zbudowanych przez demonstrujących przeciwko złej władzy.

Przypominają się bratnie sojusze i wojska sojusznicze, które zebrały się by najechać Czechosłowację i spacyfikować Praską Wiosnę w 1968 roku. Nie potrzeba daleko sięgać wyobraźnią by domyślić się do czego może zostać użyta europejska armia gdy tacy zakłamani przywódcy jak Macron czy Timmernas pozostaną w Europie u władzy.
Być może jest to tylko zwykły wypadek przy pracy. Niefortunna próba pokrycia wstydu francuskiej armii, że bierze udział w pacyfikowaniu społecznego gniewu własnego narodu, wstydu pokrytego obcą flagą? Nie zmienia to faktu, że w demokratycznym państwie prawa, jakim szczyci się być Francja - inne formy dialogu społecznego zawiodły.
