Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
631
BLOG

Transsztućce

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Mama Łukaszka zaprosiła mamę Wiktymiusza na obiad. Ugotowała zupę. Już nalewała ją do talerzy gdy do mieszkania, w którym były tylko one dwie, wszedł Łukaszek. - Dobrze, że jesteś, podasz nam łyżki? - spytała mama Łukaszka.

Mama Łukaszka zaprosiła mamę Wiktymiusza na obiad. Ugotowała zupę. Już nalewała ją do talerzy gdy do mieszkania, w którym były tylko one dwie, wszedł Łukaszek.
- Dobrze, że jesteś, podasz nam łyżki? - spytała mama Łukaszka.
- Podam - westchnął ciężko Łukaszek i poczłapał do kuchni.
- Zaraz go wrobię w zmywanie garów - zachichotała mama Łukaszka.
- Łyżek nie ma w szufladzie - doleciało z kuchni.
- Są brudne, leża w zlewie, umyj je i przynieś dwie.
Łukaszek wyjrzał z kuchni i poinformował, że zlewu nie widać spod sterty brudnych naczyń.
- Są na samym dnie. Musisz umyć wszystko, żeby nam je podać. Obiecałeś - przypomniała mama Łukaszka.
Łukaszek spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem i wyszedł. Obie mamy chichotały z radością, ale i niepokojem. Nie było słychać odgłosów wody płynącej z kranu. Zamiast tego Łukaszek przetrząsał szuflady i zaglądał do garnków.
Kiedy ponownie wszedł do pokoju, jego mama zapytała niezadowolona:
- Dlaczego nie zmywasz? Inaczej nie dostaniesz się do łyżek, które obiecałeś nam podać!
Okazało się, że Łukaszek miał w ręce gruby pęk widelców.
- Proszę - powiedział i położył przy każdym talerzu mniej więcej równy ich stosik.
Zapadła taka cisza, że było słychać jak się chmury przesuwają.
- Po co przyniosłeś widelce? - odezwała się z niepokojem mama Wiktymiusza.
- No i widzi pani, źle pani zrobiła. Nie można tak z góry segregować sztućców. Trzeba najpierw zapytać je o nazwę. Tak się składa, że te tutaj to akurat łyżki.
- Wyglądają jak widelce - zauważyła mama Wiktymiusza.
- Bo to są widelce! - krzyknęła mama Łukaszka. - Podobne głupoty...
- To są transłyżki - przerwał jej Łukaszek. - Stop sztućcowej transfobii!
Mama Łukaszka nie poddawała się, a Łukaszek coraz głośniej krzyczał "stop transfobii'.
- Wiesz co - wtrąciła się mama Wiktymiusza. - Może lepiej jednak jedzmy tymi wi... transłyżkami. Te krzyki nie służą niczemu dobremu, może jeszcze ktoś niepowołany je usłyszy i wyciągnie mylne wnioski... No i zupa stygnie.
Mama Łukaszka niechętnie przyznała jej rację i obie panie zaczęły jeść zupę widelcem.
- Zastanawia mnie dlaczego nie przyniosłeś nam po jednym widelcu tylko cały pęk - zastanawiała się mama Wiktymiusza.
- Wziął chyba wszystkie z szuflady - mruczała mama Łukaszka zła. - Wymyśliłeś tą cała bzdurę z transłyżkami tylko po to, żeby nie zmywać!
- Kiedy tata wczoraj powiedział o ideologii... - zaczął Łukaszek i przerwał na gest mamy Wiktymiusza. - Tak, proszę pani, przyniosłem wszystkie transłyżki.
- Nie wystarczyłaby jedna?
- Nie, bo one są niebinarne. Dlatego... - Łukaszek nabrał powietrza. - Dlatego proszę abyście spróbowały zupy każdą transłyżką, którą przyniosłem.
Obie mamy spojrzały na siebie, a mama Wiktymiusza oznajmiła:
- No dobrze, niech ci będzie.
I panie próbowały zupę każdym sztućcem po kolei. Gdy użyły już wszystkich, Łukaszkowi nagle przypomniało się, że musi pilnie gdzieś wyjść.
I wyszedł.
- Dobrze, że poszedł - mama Wiktymiusza odłożyła widelec obok prawie pełnego talerza. - Nie chciałam przy nim mówić, ale tymi widelcami nie idzie się najeść.
- Więc dlaczego się zgodziłaś?
- Z powodów ideologicznych oczywiście. Tyle, że teraz jestem głodna, ale chyba z zupy już zrezygnuję...
- Nie szkodzi, mam jeszcze drugie danie - mama Łukaszka wyniosła oba talerze z których niewiele ubyło zupy. Potem wróciła, zabrała wszystkie brudne widelce i wrzuciła je do zlewu, gdzie spadły na samo dno. Wreszcie ponownie pojawiła się w pokoju niosąc dwa talerze pełne spaghetti. Postawiła je na stole, zasiadła naprzeciw mamy Wiktymiusza. Spojrzała na nią, ona się zrewanżowała spojrzeniem i tak siedziały dłuższą chwilę.
Ciszę przerwała wreszcie mama Wiktymiusza:
- Spaghetti jem zazwyczaj widelcem...

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill) BLOG W WYDANIU KSIĄŻKOWYM :) - TOM 3! O książce: ŚpiEwka Koteusz Teresa Bochwic Rzeczpospolita Opcja na prawo "Rz" - prof. Rybiński "Dziennik Polski" Z podziękowaniami: Goscinnemu i Sempe za Mikołajka Christophowi Heinowi za Jakuba Borga Januszowi Chriście za Kajka i Kokosza Strugackim za Aleksandra Iwanowicza Priwałowa de Amicisowi za Henryka Rayowi Bradbury'emu za Guya Montaga Conan-Doyle'owi za Holmesa i Watsona Ojczyzna Lekcja historii Lestat - Dziewczynka z tutką i anioły nie licząc misia Dzięki Waszym głosom mój blog w edycji 2008: w II etapie zajął ósme miejsce w kategorii "absurdalne i offowe" (na 263 zgłoszone) w III etapie zajął czternaste miejsce w kategorii "bloger roku" (na 4206 zgłoszonych). Bardzo dziękuję za każdy głos. Mój e-mail: brixen@o2.pl Życie przebija fikcję: Notka nr 6 Renata Rudecka-Kalinowska: "Prokuratura Okręgowa w Warszawie (...) Zawiadomienie o zamiarze popełnienia przestępstwa. (...) Na blogu autorki używającej nicka Ufka ukazał się komentarz, z którego jednoznacznie wynika , że jego autor „zapisał się” do komisji wyborczej w celu podjęcia działań przeciwko kandydatowi na urząd Prezydenta RP Bronisławowi Komorowskiemu, co wyraża zarówno poprzez nadzieję, że jest wstanie przyczynić się do wygranej Jarosława Kaczyńskiego poprzez zapewnienie autorki bloga ”Damy radę, Ufko! Działamy, zapisalem się do komisji na niedzielę – jednak zdążyłem” - jak i poprzez użycie jako motta tegoż kometarza słów jednoznacznie wskazujących na brak obiektywizmu i żywiołową nienawiść do Bronisława Komorowskiego zawartą w słowach: „na pohybel Bronkowi!”" Notka nr 5 slaughterhouse5: "Mój sposób na PiS jest więc bardzo prosty - jest to racjonalna i świadoma ignorancja." Notka nr 4 slaughterhouse5: "I nie ma w tym absolutnie nic dziwnego - do polityki i tak nie wszyscy się nadają, nie wszyscy muszą politykę rozumieć. Uważam, że wystarczy jak w dyskursie politycznym uczestniczy np. 30% świadomego społeczeństwa - reszta może być całkowicie apolityczna (!). Tyle, że ta "apolityczna reszta" powinna np. zajmować się pracą, szkołą, rodziną, dobrobytem, czy też innymi sprawami - jeżeli więc apolityczny "obywatel" wolną od polityki energię przeznaczą na te sfery, to można powiedzieć, że jest w tym wiele zalet." Notka nr 3 Miki: O katastrofie w Smoleńsku 10.04.2010 "Gdyby nie dekomunizacja, rozumiana jako wywalanie z pracy każdego, kto choć otarł się o poprzedni ustrój, prezydencka Tutka albo by wylądowała cało w Smoleńsku, albo by poleciała na inne lotnisko. Dekomunizacyjny szał, w jaki wpadli nowi władcy Polski, spowodował, że z wojska odeszli oficerowie, wyszkoleni w czasach Układu Warszawskiego, potrafiący korzystać z jego aparatury i procedur. Dlatego 10 kwietnia samolotem dowodził nieopierzony nowicjusz, braki umiejętności nadganiający brawurą." Notka nr 2 mr off: "Premier Donald Tusk jest dzis nie tylko szefem rzadu oraz Platrormy Obywatelskiej, ale takze nieformalnym przywodca calego obozu Europejczykow znad Wisly (stanowiacych 90-80% populacji Polakow). Jego polityczni oponenci - bracia Kaczynscy i skupiony wokol nich polityczny oboz antyeuropejskich (Neo)Wandejczykow – otwarcie odrzucaja lub skrycie sabotuja scisla integracje Polski z panstwami i narodami Unii Europejskiej na fundamencie wartosci cywilizacji chrzescijanskiej, ktorych esencje zawiera Karta Praw Podstawowych. Po wejsciu w zycie Traktatu Lizbonskiego partia Kaczynskich i ich akolici przestali juz byc normalna opozycja polityczna w panstwie demokratycznym: stali sie polityczna przeszkoda w realizacji strategii polskiej racji stanu o ksztalcie ktorej zdecydowal Narod (ratyfikacja Traktatu Lizbonskiego wiekszoscia 2/3 glosow Sejmu i Senatu RP)." Notka nr 1<

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura