Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
208
BLOG

Żałoba

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 16

Do bardzo przykrego zdarzenia doszło, gdy Hiobowscy wracali wieczorem do domu. Najpierw zastanowił ich widok dwóch panów taszczących ukradkiem jakiś graty. Potem tata Łukaszka zszedł do piwnicy i zauważył wyłamane drzwi do kilku pomieszczeń.
- Złodzieje - powiedział, kiedy wrócił do rodziny. Rodzina, niesiona uczuciem patriotyzmu i poczucia praworządności, zadzwoniła po policję.
- Jest rocznica katastrofy, żałoba - mówili do siebie Hiobwscy. - Dzwonimy po policję!
Jak nigdy wcześniej, radiowóz zjawił się kilka minut.
- Ale szybko - jęknęli zaskoczeni Hiobowscy.
- Rocznica, żałoba, staramy się - wyjaśnili policjanci. - Z tej okazji przydzielili nam dodatkową benzynę, więc więcej jeździmy po mieście. Co się stało?
Hiobowscy opowiedzieli o złodziejach grasujących w piwnicy ich bloku. Policjanci dzielnie ruszyli do akcji i już po krótkim czasie prowadzili przed sobą obu włamywaczy.
- Wstyd! - strofował ich jeden policjant. - W ogóle kraść to wstyd. Ale jeszcze robić to w takim czasie? W czasie żałoby, rocznicy, kiedy wszystkie serca...
- Ma pan rację - przerwał mu pierwszy włamywacz. - Postąpiliśmy okropnie. Bardzo państwa proszę, stańmy razem tu w szeregu. Wszak wszyscy jesteśmy Polakami.
Wszyscy stanęli w szeregu: Hiobowscy, policjanci. Drugi włamywacz zniknął im gdzieś za plecami.
- Tam - pierwszy włamywacz pokazał gdzieś przed siebie. - Tam zginął pięć lat temu nasz prezydent. I wiele innych osób. Mamy obecnie czas żałoby. Przypomnijmy sobie tą atmosferę sprzed pięciu lat, tę solidarność. Wiem, że razem z kolegą nie zawsze byliśmy w porządku wobec społeczeństwa. Ale dziś, tak, czuję to, dziś nastąpi przełom...
I pierwszy włamywacz, szlochając padł w ramiona jednego policjanta, a potem z drugim przyjaźnie poklepał się po plecach.
- Od dziś niech zniknie podział na dobrych i złych, na policjantów i złodziei, na praworządnych i łamiących prawo - kontynuował pierwszy włamywacz bacząc pilnie, aby wszyscy nadal stali w szeregu. - Bądźmy jednością! Bądźmy razem! W rocznicę tej strasznej tragedii obiecajmy coś sobie, aby to uczucie się nie zmarnowało! Bądźmy lepsi!
- Bądźmy lepsi! - powtórzyli policjanci razem z Hiobowskimi.
- A zatem patrzmy, patrzmy tam i wypatrujmy znaku pojednania! - zawołał z emfazą pierwszy włamywacz, jeszcze raz wskazał coś daleko na horyzoncie, po czym otarł łzę i przypomniał:
- Nie wolno wam się obracać zanim nie policzycie do stu! Inaczej nie zobaczycie znaku i złamiecie żałobę!
Cofnął się i zniknął im z pola widzenia. Gdzieś za nimi zawarczał silnik i zaczął się oddalać. Łukaszek, nie bacząc na napomnienia włamywacza, obejrzał się błyskawicznie.
- O ja leję! - zawołał do policjantów. - Ukradli wam radiowóz!

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka