„Niestety ta powierzchowna publicystyka, która zadowala rządzę wyśmiewania, plotkowania, zamiast chwytać zło na gorącym uczynku w rozstrzygającym miejscu” - Karol Irzykowski.
Wprawdzie o obłudzie mediów wszelkich, w tekstach pojawiających się na S24 można znaleźć prawie wszystko, to z pewnego obowiązku przypomnieć też należy wymiar międzynarodowy hipokryzji. W ostatnim numerze The Economist, z powodu polskiej narodowej tragedii, pojawiły się cztery artykuły o naszym kraju. Najbardziej obszerny wspominkowy artykuł, ze strony 80, pod tytułem Lech Kaczynski, jest chyba szczytem, typowego w Polsce „dziennikarstwa chichotliwego” popularnego w ostatnich latach. Powiela bowiem klisze, którymi byli karmieni wszyscy obserwatorzy sceny politycznej, korzystający z przekazów medialnych, kręgów generalnie nienawidzących ś.p prezydenta. Warto dodać, że w znajdującym się na końcu tej gazety, dziale Obituary, zawsze pojawiają się sylwetki postaci zmarłych o ważnym dorobku politycznym czy intelektualnym. Podobnie i tym razem The Economist przedstawia postać Lecha Kaczyńskiego, ale niestety nie wyzbywa się przy tej okazji uprzedzeń, oraz stereotypów, którymi operował przez lata relacjonowania polskiego życia politycznego. A dokładnie, czytelnik dowiaduje się, że prezydent był owszem uroczy, ale tylko prywatnie, uczciwy ale również oderwany od rzeczywistości, że ma brata bliźniaka i obaj, głównie dzięki losom rodziny wychowani byli w etosie Armii Krajowej. Zagrał w filmie: „O dwóch taki..”, doradzał opozycji w czasach Solidarności, zbudował w czasie sprawowania prezydentury warszawy Muzeum Powstania Warszawskiego, ale również, niewiele osób popierało jego prezydenturę. Spośród bliźniaczej dwójki, Lech był mniej wpływowy, oraz bardziej wstydliwy. Jako prezydent, po wygranych wyborach w 2005 roku, wyglądał mocno skrępowany podczas publicznych wystąpień a mający z nim styczność ambasadorzy zagraniczni opowiadali straszne historie o jego potknięciach protokolarnych. W sprawach gospodarczych przejawiał mgliste poglądy, a sprawy zagraniczne nie były również jego domeną. Oprócz tego, w tym wspomnieniu o zmarłej głowie naszego państwa, czytelnik dowiaduje się, że nie mówił w żadnym obcym języku, podróżował niewiele po świecie, a co gorsze wobec innych państw operował prostym schematem Amerykanie – dobrzy, Niemcy, Rosjanie – źli, a Polska powinna zawsze wspierać Izrael! Pozostałe kraje w optyce politycznej LK, nie miały w ogóle znaczenia. Zdaniem The Economist, taki brak doświadczenia spowodował, powstawanie paszkwili na jego temat. I szybciutko autor tekstu dodaje, zakazał gej-parady, konserwatywnymi poglądami szokował opinię w Europie. Ale siląc się na obiektywizm czytelnik znajduje stwierdzenie, krytycy nie dostrzegali jego wartościowych cech, był patriotą ale nie nacjonalistą, jednak w tym samym zdaniu, jego córka rozwiodła się aby związać się z osobą zakorzenioną w SLD! A dalej, jego wielkim zmartwieniem był fakt, że wielu członków PiS-u jest nielojalnych. A tak w ogóle to angielski redaktor, na pewno po to aby rzetelnie przedstawić, mało zorientowanym czytelnikom, postać zmarłego prezydenta Polski, za stosowne uznał wciśnięcie do swojego tekstu medialnego faktu, że jego brat Jarosław nie ma konta w banku! Najważniejsze jednak jest zdanie końcowe.
„Pan Kaczyński wypadał źle w październikowym wyścigu o reelekcję. Polacy lubią uczciwość, ale lubią również fachowość, efektywność i nowoczesność.”
Od dawna sądziłem, że redaktorzy The Economist, przez pompatyczność stylu i absurdalne analizy przekroczyli rubikon zdrowego rozsądku. Jednak ogromny niesmak pozostawia fakt, że pielęgnowana przez lata zasada, nie wypowiadania się negatywnie o zmarłych została, złamana. Tak szanowni redaktorzy The Economist, to prawda Polacy szanują uczciwość, ale zawsze respekt budzi u nas szczerość, a nigdy angielska obłuda w perfidnym pseudo dziennikarskim stylu. Innymi słowy paszkwil i to w niby opiniotwórczej gazecie.
Inne tematy w dziale Polityka