Tymczasem i nasi celebryci radzą sobie nieźle. FYM ujawnił się, lub ktoś ujawnił FYM-a, tego na razie chyba nikt nie wie. Miałem przyjemność - o czym nareszcie mogę napisać - czytać autorską powieść FYM-a pod tytułem "Zgrzewka pandory". Tę świetną (zero ironii!) pozycję czasem można trafić na empikowych wyprzedażach, nie tak dawno widzieliśmy ją w cenie 5 zł. I jeśli już ktoś dziełko to kupi i przeczyta, będzie wiedział, że cała reszta jak najbardziej pasuje do tego autora. Jest naturalnym etapem lub zamknięciem pewnej drogi Pawła Przywary, wybitnego (znów - zero ironii, piszę, bo wiem, nie zawsze można się połapać) medioznawcy. Jeśli ktoś pod FYM-a się podszył, to cóż - odrobił pracę domową. Ale czemu nie miałby to być sam Free Your Mind?
Cholera, ciężka sprawa. Dopadło mnie to wszystko w hotelu, może nie bardzo daleko, ale jednak nie w domu, z ograniczonym dostępem do sieci, za to z nieograniczonym czasem na przemyślenia. Pamiętam, że w pewnym momencie przestałem uważnie czytać, co FYm publikuje na blogu, a później musiałem, z racji swoich obowiązków, wrócić do pierwszych tekstów na temat maskirowki. Tekstów, gdy jeszcze nie pojawiały się oskarżenia wobec Antoniego Macierewicza, za to wszystko trzymało się kupy. I pamiętam, że po lekturze jednego z tych wpisów bałem się zasnąć, prawie jak wtedy, gdy wpadł mi w ręce odcinek "Thorgala" pod tytułem "Alinoe" - kto trafił z początkami dorastania na ten sam moment, będzie wiedział, o czym mówię. Prawda, czy fałsz - zrobiło wrażenie i było przekonujące. Jednak ta ostatnia wolta to dla mnie za dużo. Tusk i Kopacz jako ukryci bohaterowie Podziemnego Państwa Polskiego? Cóż, pewnie niedługo myśl da się rozwinąć na tyle, by wytłumaczyć czytelnikom, że planowany kataster to tak naprawdę zrzuta na polską armię podziemną.
Komentarze