Wyprawa nauczyciela z klasą szkolnądo lasu celem przeprowadzenia tam "żywej" lekcji przyrody może być nie lada atrakcją, aczkolwiek w zupełnie innej niż zamierzona sferze. Oprócz drzew, krzewów, roślin i dzikich zwierząt można się w nim bowiem natknąć na wykorzystujące ustronne miejsca pary uprawiające seks, najczęściej płatny.
Łowiące klientów na międzynarodowych trasach prostytutki z wielu krajów południowo-wschodniej Europy (tzw. tirówki) wybierają bowiem takie miejsca, z których blisko jest do lasu lub przynajmniej do zagajnika. Najlepiej, jeśli da się tam wjechać samochodem, ale - zwłaszcza w ciepłe dni - dobra jest i dostępna pieszo polanka w pobliżu przelotowej szosy.
Mieszkańcy okolicznych domów przyzwyczaili się już do tego widoku i przestali nawet słać protesty do samorządowych władz. Uznali tirówki za nieodłączny element krajobrazu, niekiedy grzecznie zwracając im jedynie uwagę, aby za bardzo nie śmieciły w wybranych przez siebie miejscach pracy.
Co pewien czas na wesoło dokazującą parę natrafiają w lesie grzybiarze i zbieracze leśnego runa, ale nie wykazują oni specjalnego zainteresowania jej zachowaniem, zazwyczaj udając, że niczego nie widzą.
Gorzej, gdy pani od przyrody udaje się w ciągu dnia ze szkolną dziatwą na łono natury, aby pokazać jej, jak wygląda życie leśnych zwierząt. Jeśli nie wie, iż w tym akurat lesie zabawiają się ze sobą dwunożne – ale bynajmniej nie dzikie - istoty, może przeżyć ogromne zaskoczenie, zwłaszcza że bezpruderyjne panie bynajmniej nie wstydzą się swojego procederu.
Nauczycielka może być zażenowana, ale przynajmniej wie, co się na oczach jej klasy dzieje z biologicznego punktu widzenia. Dla dzieci taki widok bywa jednak szokiem, który często towarzyszy ujrzeniu czegoś nadzwyczajnego po raz pierwszy w życiu, więc trzeba im w miarę dokładnie wytłumaczyć to, czego nie dowiedziały się jeszcze ani w domu, ani w szkole.
O takich niezaplanowanych atrakcjach podczas „żywych” lekcji przyrody donoszą co pewien czas lokalne media, zadając przy okazji niewygodne pytanie gminnym samorządom i policji: co zamierzają zrobić, aby przegonić kobiety lekkich obyczajów z ich okolicy? Ci z reguły rozkładają ręce, ponieważ prostytucja nie jest w Polsce prawnie zakazana, a udowodnienie komuś stręczycielstwa to niezmiernie trudne zadanie.
Nie chcąc narażać dzieci na demoralizację, nauczyciele powinni więc chyba robić przed każdą wycieczką do wybranego lasu rekonesans w nim, aby naocznie przekonać się, czy nie jest on ulubionym miejscem pracy przedstawicielek najstarszego zawodu świata albo też spotkań spragnionych seksu par, pozbawionych możliwości uprawiania go w pomieszczeniach zamkniętych.
No cóż, kiedyś mieliśmy "pełne zwierza bory i pełno zbójców na drodze", dzisiaj lasy kipią zaś erotyzmem, a na drogach stoją prostytutki.
filozof-fenomenolog, autor "Zarysu filozofii spotkania" i "Filozofów o godnym życiu", harcerz, publicysta prasy krajowej i polonijnej, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, były reprezentant prasowy pułkownika/generała Ryszarda Kuklińskiego w Polsce
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka