www.dw.com/Green party members demonstrate against nuclear power
www.dw.com/Green party members demonstrate against nuclear power
Michał Bury Michał Bury
160
BLOG

Zielona rewolucja

Michał Bury Michał Bury UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Przed wyborami do europarlamentu przez Europę przewinęła się fala ostrzeżeń liberalno-lewicowych mediów przed wzrostem eurosceptycznych sił. Powstała nagonka, jakże charakterystyczna dla tych środowisk, która odwoływała się do rzekomego populizmu, demagogii, a nawet „faszyzmu” przeciwników dalszej integracji europejskiej. Przewidywania rozmyły się z rzeczywistością i grupa eurosceptyków powiększyła się tylko nieznacznie. Za to niespodziewanie, czarnym koniem wyborów stali się Zieloni. Czy mamy do czynienia z zieloną rewolucją?


Rozmiar sukcesu


Sukces Zielonych względem poprzedniej kadencji widać w każdym aspekcie. Frakcja w europarlamencie, Zieloni/Wolny Sojusz Europejski powiększyła posiadanie mandatów z 52 do 69. Jednak nie liczby bezwzględne robią największe wrażenie, a wyniki w macierzystych krajach. W Niemczech Grüne zdobyli aż 20% głosów, co dało im drugie miejsce, ustąpili tylko „chadeckiemu” blokowi CDU/CSU. Finlandzki VIHR także był drugi z 16% poparciem. Wielkim zaskoczeniem był wynik brytyjskiej The Green Party, która zajęła czwarte miejsce z 12,1 proc. głosów, co jest najwyższym wynikiem od 30 lat. We Francji Europejska Ekologia - Zieloni(EELV) zdobyła 3 miejsce z 10.41%. Jak widać ruch ekologiczny największy poklask, zbiera w Zachodniej Europie. Wyjątkiem była Litwa, gdzie zieloni osiągnęli 12,5%, co w Europie Środkowo-Wschodniej jest ewenementem.


Od politycznego folkloru do poważnej siły


Ruch ekologiczny powstał latach 70. XX wieku. Narodził się z ruchów kontestacyjnych, sprzeciwiających się konsumpcjonizmowi, które opanowały USA w latach 60. Początkowo przypominał swoje „rodzeństwo”, czyli hipisów i pacyfistów, ale szybko przekształcił się w silne lobby. W 1971r. w Kanadzie powstał Greenpeace. W 1973r. powstała pierwsza partia ekologiczna w Wielkiej Brytanii. Jednak długo w percepcji społecznej ekolodzy pozostali jako strajkujący ludzie, którzy często blokują inwestycje budowlane, a nie jako zorganizowana społeczność, która dąży do zdobycia wpływów politycznych.

Dzisiaj ich działalność zaczyna taką przypominać. Oczywiście nie wyparli się korzeni i blokowanie inwestycji pod nawet najmniejszym i błahym powodem, to ich rutynowe zajęcie. Greenpeace na całym świecie ma 2.8 mln członków. Ostatnie wybory do europarlamentu pokazują, że siła polityczna tego ruchu także rośnie. Wiem, że wyniki w wyborach do PE nie ilustrują dokładnie politycznych preferencji. Ale na pewno odwzorowują akceptację społeczeństwa dla danego nurtu.


Przyczyny coraz to większej popularności


Powodów jest wiele. Od takich prozaicznych, jak np. to, że prawie każdemu zależy na środowisku naturalnym i jego ochronie. Ale nie każdy popiera ruch ekologiczny, ale o tym później. Nie można zapomnieć o wspomnianym lobby, które mocno promuje i finansuje organizacje ekologiczne.

Mniej oczywistą przyczyną jest tzw. syndrom Bambiego. Czyli istnienie w świadomości społecznej wypaczonej wizji dzikiej natury. Idealizacja i infantylizacja pojęcia o zwierzętach, ekosystemie itd. doprowadza do tego, że ludzie postrzegają zwierzęta jako dobre istoty, a za wszelkie zło obarczają człowieka. Taki obraz buduje szeroko pojęta popkultura i brak kontaktu z dziką naturą. Ludzie dotknięci tym syndromem reagują emocjonalnie na każdą sprawę związaną z przyrodą. To tworzy podatny grunt dla ruchu ekologicznego, który często posługuje się populizmami i utopijnymi wizjami np. nagłe odejście od konwencjonalnych form pozyskiwania energii czy masowej produkcji mięsa. Gdy takie hasła spotkają się z ludźmi, którzy nie mają wiedzy na temat ekosystemu, a co dopiero jego ochrony, to z entuzjazmem są przyjmowane.

Dlatego nie wszyscy ludzie, którym zależy na środowisku, popierają ekologów. Rozwiązania proponowane przez Zielonych są często niemożliwe do zrealizowania albo ocierają się o skrajność. Problemem tego środowiska jest to, że zapominają o człowieku. Nie stawiają go w centrum, nie jest dla nich wyjściową wartością, dla której czyni się wszystkie wysiłki.

Ochrona środowiska jest ważna. Jednak trzeba ją realizować z głową, a nie ulegać emocjom. Powinna ona mieścić się w konsensusie pomiędzy eksploatacją ziemi przez człowieka dla swoich korzyści a zachowaniem jej w dobrym stanie dla przyszłych pokoleń.


Przyjazna twarz skrajnej lewicy


Zieloni spełniają idealnie rolę nowej lewicy. Nie są obciążeni historycznym bagażem jak skrajności kojarzone z kolejnymi wcielaniami komunizmu czy opresyjnego socjalizmu. Na sztandarze niosą postulaty rozwiązania wielu słusznych problemów (gorzej ze sposobami ich rozwiązywania). To jest wielki plus dla nich. Za głównym ideologicznym przesłaniem, kryją inne ważne dla lewicy postulaty np. ogromna redystrybucja dóbr osobistych, żądania LGBT, ideologia gender, zastępowanie narodowości strukturami ponadnarodowymi, cenzura poprzez różne wymysły typu poprawność polityczna czy mowa nienawiści itd. Takie postulaty trudniej rozpropagować niż ochronę środowiska. Dlatego strategia schowania ich pod płaszczykiem walczenia o lepszą ziemię, przynosi, jak widać dobre rezultaty.


Jak się mają sprawy w Polsce?


W Polsce nie występuje jeszcze ten proces. Po wynikach w wyborach jasno widać, że na razie dotyczy tylko Zachodu i niespodziewanie Litwy. Jest to dość logiczne. W zachodniej Europie urbanizacja jest na wyższym poziomie oraz popkultura ma silniejsze oddziaływanie. A to są główne czynniki syndromu Bambiego. W dodatku w tych krajach lewicowe poglądy są silniejsze (może oprócz Wielkiej Brytanii) niż w Polsce. A jeżeli Zieloni to nowa lewica to i łatwiej im zdobyć swój elektorat. Polska partia zielonych dość długo już działa, ale jest marginalnym ugrupowaniem. Razem i Wiosna wpisują się w pewnym sensie w ruch ekologiczny, ale nikt, myśląc o tych partiach, nie ma pierwszego skojarzenia z Zielonymi.


Co z tą zieloną rewolucją?

Jest ona bardzo prawdopodobna. Myślę, że lewica będzie ewoluowała z socjaldemokracji w stronę właśnie Zielonych i LGBTowskich wcieleń. W grę wchodzą duże pieniądze, wsparcie od międzynarodowych instytucji np. UE. Musimy poczekać do wyborów parlamentarnych w krajach, gdzie partie ekologiczne uzyskały dobry wynik w wyborach do PE i wtedy poznamy rzeczywistą polityczną siłę tego nurtu.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka