Roman.Graczyk Roman.Graczyk
650
BLOG

Rozdział drugi. Powstrzymywanie "Tygodnika" - odcinek jedenasty.

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 To powiedziawszy, trzeba jednak dodać, że i w pracy SB można  zauważyć pewne cechy charakterystyczne dla każdej biurokracji. SB, jak każda struktura biurokratyczna, w jakimś stopniu autonomizowała się od zewnętrznej w stosunku do niej rzeczywistości i żyła własnym życiem.

Żeby uwidocznić to zjawisko, wystarczy zauważyć różnice między zamierzeniami działań w planach pracy operacyjnej a efektami tych działań; między oceną „kandydatów na tajnych współpracowników” w trakcie i po zakończeniu ich „opracowania”: między oceną tajnych współpracowników w trakcie współpracy i po podjęciu decyzji o jej zakończeniu.

Charakterystyczne w planach pracy operacyjnej jest optymistyczne nastawienie planistów do dotychczasowych rezultatów działań SB. Symbolicznym tego wyrazem jest częste użycie słówka „dalszy”. SB nieustannie planuje „dalsze” polityczne neutralizowanie przeciwnika politycznego, „dalsze” pogłębianie różnic między „figurantami” prowadzonych spraw, „dalsze” izolowanie najbardziej aktywnych „figurantów” w ich środowiskach, itd. Ma to niewątpliwie jakiś związek z ogólnym optymizmem marksistów co do biegu historii: byli oni przecież przekonani o nieuchronnym, prędzej czy później, zwycięstwie ich słusznej sprawy. Stąd i optymistyczne tytuły referatów programowych kolejnych I Sekretarzy KC PZPR w rodzaju „O dalszy wszechstronny rozwój socjalistycznej Ojczyzny”. W tym sensie możemy mówić o pośrednim wpływie ideologii na SB, że rewolucyjny optymizm marksistów musiał udzielać się też kierownictwu SB, ale na tym ten wpływ się kończy.

Bowiem ów poznawczy optymizm brał się w większej mierze ze wspomnianej autonomizacji SB od świata zewnętrznego, jako struktury biurokratycznej. Ten poznawczy optymizm (ukryte założenie, że skoro teraz chodzi o „dalsze” postępy w efektach pracy operacyjnej, to wcześniej odniesiono już sukcesy) jest wart zauważenia szczególnie w kontekście ogólnej tendencji rozwoju sytuacji politycznej w PRL-u. Ogólna tendencja była bowiem taka, że od 1956 r. komunizm w Polsce się cofał, chociaż bardzo powoli i niekiedy ostro kontratakując. Otóż tego cofania się nie widzi, gdy się czyta kolejne plany pracy operacyjnej – raczej można odnieść wrażenie, że cofa się przeciwnik polityczny. Szczególnie wymownie widać tę rozbieżność na przykładzie wzrostu wpływów Kościoła. Od lat 50., gdy Kościół znajdował się w położeniu instytucji w znacznym stopniu zwasalizowanej, do lat 80., gdy to on narzucał słabej władzy warunki, rozpościera się ogromna przestrzeń. Obiektywnie Kościół krok po kroku staje się silniejszy, podczas gdy przez pryzmat planów pracy operacyjnej SB widzimy „dalsze” jego osłabianie.

Niekiedy dokumenty z „opracowania kandydatów na tajnych współpracowników” są świadectwem porażki Służby Bezpieczeństwa: planowano kogoś zwerbować, a pomimo wysiłku włożonego w „opracowanie” tego człowieka, werbunek się nie powiódł. Takie rzeczy zdarzają się w służbach specjalnych na całym świecie, a udokumentowanie tego rodzaju porażki jest – zresztą – dowodem zasadniczej prawdziwości tych dokumentów. Tutaj problem jest jednak inny: z reguły w takim przypadku zasadniczo różna jest ocena kandydata w trakcie „opracowania” i po jego zakończeniu. Dopóki kandydat jest „opracowywany”, czyli dopóki trwają zabiegi o jego pozyskanie do współpracy, dopóty jego potencjalna przydatność jest oceniana wysoko. To się radykalnie zmienia, po podjęciu decyzji o zakończeniu „opracowania” (np. z powodu odmowy współpracy): wtedy okazuje się, że kandydat zdecydowanie nie rokował. I gdybyśmy znali tylko te ostatnie opinie, a nie znalibyśmy opinii wcześniejszych, niekiedy pochodzących od tych samych oficerów, musielibyśmy bardzo się dziwić, dlaczego tak długo zadawano sobie trud „opracowania” aż tak beznadziejnego kandydata. Gdybyśmy znali tylko opinie wcześniejsze, nie byłoby jasne, dlaczego koniec końców werbunek się nie udał. 

Analogiczna niespójność ocen występuje często w teczkach personalnych tajnych współpracowników: dopóki trwa współpraca, dopóty są oni dobrymi współpracownikami, gdy trzeba ją zakończyć, stają się nagle mało przydatni i taka ocena, pisana ex post, nieraz odnosi się do dłuższego okresu przed zakończeniem współpracy.

W obu tych przypadkach („opracowanie” ktw i „prowadzenie” tw) mamy do czynienia z ewidentnym dopasowywaniem ocen do podjętych decyzji personalnych. Ma to swoje konsekwencje badawcze.   

To, co powyżej zaznaczono, badacz tych archiwów musi wiedzieć, aby nie dać się sprowadzić na manowce. Ale to nie pomniejsza wielkiej wartości tych archiwów dla badań nad najnowszą historią Polski. Nie kwestionuje się przydatności do badań historycznych archiwów Ochrany lub Gestapo. Nie widać dobrych powodów, dla których należałoby podważać przydatność archiwów UB/KBP[1]/SB do badania historii PRL-u.

 



[1] Komitet do spraw Bezpieczeństwa Publicznego działał w latach 1954 – 1956.

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura