Roman.Graczyk Roman.Graczyk
743
BLOG

Rozdział trzeci: Nieudane werbunki (...) - odcinek siedemnasty

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Halina Żulińska - dokończenie

 Zapowiadana rozmowa odbywa się 28 lipca 1971 r. Żulińska raczej nie powinna była mieć złudzeń, że nie będzie to „rozmowa pozyskaniowa”. Była.  Schiller pyta ją o jej stosunki z PAX-em. Żulińska tego środowiska nie znała, ale to Schillera nie zraziło, poleca jej tam się zapisać. Oto stosowny fragment notatki służbowej Schillera po tym spotkaniu: „Nie wzbraniała się przed wzięciem udziału w odczytach organizowanych przez PAX, ani też przed ewentualnym wstąpieniem do tej organizacji w przyszłości. W związku z tym podkreśliłem – że być może, iż właśnie tutaj rozmówczyni będzie mogła znaleść szansę, aby móc się zrehabilitować za popełnione błędy we Francji. W jaki sposób? zapytała. Odpowiedziałem: Na przykład w taki, że mogą nas interesować niektóre odczyty (…) i pani sporządzi nam z nich relacje. Umie to pani robić nienajgorzej, a trudności większych nie będzie.

<<Ż>> - Ale pan kusi, pan dobrze to umie robić.

Prac. – Nie bawmy się w komplementy. Wysunąłem propozycję, która jest dla pani stosunkowo b. mało kłopotliwa. Proszę wybierać <<tak lub nie>>.

<<Ż>> po krótkim namyśle – A gdy powiem <<nie>> co pan zrobi?

Prac. – To, co już mówiłem. Będę zmuszony wykorzystać oficjalnie posiadane przeciwko pani dokumenty.

<<Ż>> - Zgadzam się. Mogę to robić.

Po tym oświadczeniu podałem rozmówczyni papier, aby swoje oświadczenie złożyła pisemnie. Niezbyt chętnie i z pewnymi oporami to uczyniła. Zgodnie z moją sugestią wybrała pseudonim <<Kalina>>. (…) Na kolejne spotkanie z dużymi oporami przyjęła zadanie sporządzenia charakterystyki St. Wilkanowicza, z którym pracowała w KIK-u”.

Tu jednak kończy się sukces operacyjny kapitana Schillera. Bo oto gdy Schiller dzwoni do Żulińskiej zgodnie z umową po wakacjach, słyszy w słuchawce od razu nieprzychylny ton osoby, o której sądził, że ją właśnie był „pozyskał do współpracy”. „Żulińska po zorientowaniu się z kim mówi, oświadczyła głosem podniesionym i zdenerwowanym, że ona nie może się ze mną spotkać, że nie będzie się umawiała, gdyż nie ma na to siły. Dalej, że ma roztrzęsione nerwy, jest chora i musi się leczyć. Żądała, bym przestał ją <<dręczyć>> i zostawił w spokoju, gdyż to jest ponad jej siły itp.” Żulińska godzi się w końcu na jeszcze jedno spotkanie.

Do spotkania dochodzi 25 września. Żulińska stanowczo odmawia dalszych schadzek. W swojej odmowie idzie dalej niż Antoni Ochęduszko w 1961 r., gdy znalazł się w analogicznej sytuacji. Pisze oświadczenie następującej treści: „W związku z moim oświadczeniem, które napisałam podczas rozmowy w Urzędzie Bezpieczeństwa (zdaje mi się w lipcu 1971) w Krakowie stwierdzam, że nie nadaję się do przyjścia z pomocą Władzom Bezpieczeństwa ze względu na moją psychikę i stan zdrowia.”      

Czy to już koniec tej historii? Niezupełnie. Żulińska musiała jeszcze spłacić rachunek, którego wystawienie zapowiadał Schiller. SB zakłada jej kwestionariusz ewidencyjny. W planie przedsięwzięć operacyjnych przeciwko niej napisano: „Prowadzony z wymienioną dialog operacyjny nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. A za tym jest konieczna kontrola operacyjna nakierunkowana przede wszystkim na ewent. dalsze kontakty z prac. RWE, bądź ludźmi powiązanymi z tym środowiskiem. Działanie wokół jej osoby rozwijać tak aby odczuła stanowisko zajęte wobec organów Służby Bezpieczeństwa (uniemożliwienie jej wyjazdu za granicę, w uzyskaniu pracy tam, gdzie miałaby możliwości docierania do spraw stanowiących zainteresowanie wrogich ośrodków za granicą). Zachodzi potrzeba założenia inwigilacji korespondencji wychodzącej i przychodzącej. Zorganizowania dopływu informacji o jej zachowaniu i kontaktach w miejscu pracy i zamieszkania.”

Zwolniono ją z pracy w Instytucie Botaniki PAN. Przyjęła się do Instytutu Pediatrii Akademii Medycznej. W kwestionariuszu ewidencyjnym zapisano wskazówkę dla funkcjonariuszy: „Zachodzi potrzeba spowodowania zwolnienia jej z dotychczasowej pracy”. Wkrótce Żulińska stamtąd odchodzi, formalnie czyni to dobrowolnie, ale raczej należy przyjąć, że dobrowolność była tu pozorna. Przyjmuje się do Zakładu Ekonomiki i Organizacji Przemysłu Spożywczego. Od 1973 r. stara się o paszport. Bezskutecznie. Odwołuje się. Też bezskutecznie. W końcu w 1974 r. pisze w tej sprawie do samego Edwarda Gierka. Dostaje paszport i wyjeżdża do Francji. 

 

***

 

Nie wiemy do końca, co kierowało postępowaniem Żulińskiej, gdy godziła się na podjęcie współpracy. Jest pewne, że działała pod silną presją, w poczuciu, że znajduje się w matni. Ceną za odmowę współpracy mogły być zwyczajowe w takich razach represje – i później one na nią rzeczywiście spadły. Ale mogło nią też być ujawnienie jej skrywanej tajemnicy – i to, skłaniam się do tego zdania, musiała być dla niej jeszcze bardziej słona cena.

Halina Żulińska odmawiając współpracy, nie wiedziała, jaki jeszcze użytek publiczny (np. ogłoszenie jej paryskich opracowań w prasie) bądź prywatny (np. przekazanie ich komuś z kręgu „Tygodnika”) Schiller z tego zrobi. Mówiąc „nie”, musiała podjąć takie ryzyko.

Nie wiemy, czy podpisując zobowiązanie do współpracy, chciała, jak kiedyś Antoni Ochęduszko, udowodnić SB swoją nieprzydatność. Czy też może chciała tylko pozorować współpracę? A może uznała, że tak całkiem się od współpracy nie wykpi, ale będzie pomniejszać jej szkodliwość? Zgoda na informowanie SB o sytuacji w PAX-ie mogłaby to sugerować, skoro w sprawach tego środowiska była słabo zorientowana. Jeśli tak było, to uratowała ją zachłanność Schillera. Bo przecież niemal natychmiast po tym, jak Żulińska zgodziła się pisać donosy na PAX, którego nie znała, Schiller wystąpił z żądaniem, by sporządziła charakterystykę Stefana Wilkanowicza, którego znała bardzo dobrze. Z zapisu tej rozmowy w notatce służbowej („z dużymi oporami przyjęła zadanie sporządzenia charakterystyki St. Wilkanowicza”) wynikałoby, że Schiller musiał użyć dodatkowej presji, aby ją do tego przekonać. Może więc było tak, że wtedy zapaliło się Żulińskiej z tyłu głowy czerwone ostrzegawcze światełko: nie uda mi się ich zaspokoić jakimiś ogólnikami o odczytach w PAX-ie, będą ode mnie chcieli czegoś znacznie więcej.

W teczce Żulińskiej zachowała się informacja ze źródła „Magister”[1] usadowionego w Kurii Metropolitarnej, że 2 sierpnia, a więc zaledwie kilka dni po „rozmowie pozyskaniowej” Żulińska próbowała się skontaktować z kardynałem Wojtyłą. Czy do ich rozmowy wtedy doszło, nie wiadomo, ale ten ciąg faktów (zgoda na zapisanie się do PAX-u – wewnętrzna walka, a potem zgoda na napisanie charakterystyki Wilkanowicza – wizyta w kurii) każe domyślać się, że Żulińska wtedy właśnie, między 28 lipca a 2 sierpnia 1971 r., zdecydowała się odmówić Schillerowi za wszelką cenę.

Między 28 lipca a 2 sierpnia 1971 r. stało się w jej życiu coś fundamentalnie ważnego.

 



[1] Nie wiemy, czy chodzi tu o podsłuch, czy o osobowe źródło informacji. Jeśli o to drugie, to raczej nie jest to t.w. „Magister” – Stefan Dropiowski, opisany w rozdziale czwartym. 

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura