Powinno być jasne, że Jakubowska konsekwentnie dotąd udawała słodką idiotkę i że jest to przemyślana poza. Mimo to Knapik postanowił zaatakować. „Wykorzystując ten fakt – napisał - zapytałem ją: jaką miałaby ona trudność w wypadku, gdyby ktoś np. redaktor jakiegoś pisma, władze uczelniane, czy inne poprosiły ją o szersze sprawozdanie – jakąś analizę ze środowiska, w którym ona przebywa, a w której to analizie miałyby przewijać się także nazwiska a nie tylko same ogólniki. Pytanie to wymieniona przyjęła bez specjalnego wrażenia, stwierdziła, że gdyby ktoś (uprawniony do tego, a więc czynnik oficjalny) zadanie takie przed nią postawił i znana byłaby jej celowość tego zadania, nie kolidowałoby ono z jej wewnętrznym przekonaniem – to zrobiłaby wszystko, by środowisko w którym tkwi znać i umieć odpowiednio zanalizować go. Równocześnie oświadczyła, że domyśla się o co mi chodzi, dlatego też od razu ostrzega, że ona sama nie jest przekonana, czy byłaby w stanie fakt taki (tj. ewentualne informowanie nas o działalności ludzi z KIK-u czy <<Tygodnika Powszechnego>>) utrzymać w tajemnicy. Wydaje jej się, że wcześniej czy później z faktu tego musiałaby wyspowiadać się przed swoim spowiednikiem”.
Koniec marzeń – pomyślał zapewne podporucznik Knapik. I napisał: „Z tych też względów większej rozmowy, zmierzającej do pozyskania wymienionej do współpracy z organami Służby Bezp. nie prowadziłem”.
Podporucznik kończył jednak notatkę w duchu urzędowego optymizmu uwagą, że należy pod pozorem załatwiania formalności meldunkowych nawiązać w przyszłości jeszcze raz kontakt z Jakubowską, bo dobrze byłoby ją pozyskać. „Uważam, że ewentualne pozyskanie wym. do współpracy z organami Sł. Bezp. przyniosłoby duże korzyści operacyjne (...)”.
O czym świadczy ta rozmowa? Jakubowska od początku udawała, że nic nie wie. Knapik nie pytał o rzeczy tajemne, lecz o takie, które były publicznie znane, np. skład członków Klubu musiał być przedstawiany do wiadomości Wydziału do Spraw Wyznań. Jeśli mimo to Jakubowska udawała, że nie posiada najprostszych informacji o grupie, w której działała od kilku lat, to po to, żeby dać Knapikowi jasny sygnał: z panem z zasady nie jestem rozmowna.
Udając z początku osobę mało rozgarniętą, w pewnym momencie zmieniła wszelako taktykę, pokazując się jako ktoś, kto rozumie także między wierszami. Gdy Knapik w zawoalowanej formie sondował ją, czy byłaby skłonna udzielać SB informacji, od razu nazwała to po imieniu. I zaraz wyjaśniła, że nie byłaby skłonna. Ostatnia uwaga Knapika, że dobrze byłoby pozyskać w przyszłości Jakubowską, nie potrafi przysłonić faktu, że w tej rozmowie ten zamysł gruntownie się nie powiódł i że to nie rokowało dobrze.
Po tym niepowodzeniu postanowiono założyć Jakubowskiej wspomniany na wstępie „arkusz rejestracyjny” jako „figurantce” sprawy grupowej o kryptonimie „Wierni”. 17 kwietnia opracowano plan przedsięwzięć operacyjnych przeciwko niej. Plan zawierał: rozmowę z Jakubowską pod pozorem załatwiania formalności meldunkowych, rozmowę z osobą, u której Jakubowska wynajmowała mieszkanie, kontrolę korespondencji oraz inwigilację za pośrednictwem t.w. „Ewa”.
T.w. „Ewa” donosił 9 lipca 1962 r., że Jakubowska niedawno wyszła za mąż za Wiesława Szymańskiego[1].
Co było dalej, nie wiemy zbyt dobrze. W każdym razie 28 lipca 1966 r. oficer operacyjny Wydziału III Zbigniew Kluczyński napisał „postanowienie o wyrejestrowaniu ze sprawy i złożeniu materiałów w archiwum”. Kluczyński uzasadniał tę decyzję tym, że Jakubowska po wyjściu za mąż za Wiesława Szymańskiego „nie przejawia zarzuconej [tzn. zarzucanej jej poprzednio przez SB – RG] działalności, zajmując się wyłącznie gospodarstwem domowym oraz wychowaniem dzieci (...)”.
Prawdopodobnie tak było w rzeczywistości, bo inaczej Jakubowską nie zajmowałby się aż do 1966 r. Wydział III. W 1962 r. powstał w centrali MSW Departament IV, powołany specjalnie do walki z Kościołem katolickim, innymi związkami wyznaniowymi oraz laikatem, a w terenie podległe mu Wydziały IV SB. Gdyby aktywność Jakubowskiej w tym czasie wymagała pracy operacyjnej SB, jej sprawę przekazanoby między 1962 a 1966 r. Wydziałowi IV.
***
Danuta Jakubowska nie miała z SB wyjątkowo trudnej przeprawy. Nie była to jednak – w roku 1962! – kaszka z mleczkiem. Niejeden postawiony wobec takiej sytuacji od razu się poddał, niejeden kluczył – niekiedy klucząc udawało mu się w końcu wyrwać, innym razem nie. Jakubowska od razu powiedziała „nie” i tym sposobem skutecznie zniechęciła „smutnych panów” z SB. Pomogło jej też zamążpójście. Miała więc szczęście. Ale i sama umiała pomóc swojemu szczęściu.