Teresa Skoczyńska
Teresa Skoczyńska była sekretarką w redakcji „Tygodnika Powszechnego”, następczynią Ireny Kinaszewskiej. Oficerowie Wydziału IV słusznie oceniali, że jej stanowisko pracy w „Tygodniku” dawałoby SB – w przypadku jej „pozyskania” – duże pożytki. Pomysł jej zwerbowania wydaje się więc – z punktu widzenia celów SB – racjonalny.
Raport o jej „opracowanie w charakterze tajnego współpracownika” napisał 11 kwietnia 1978 r. kapral Janusz Bolon
[1]. Stwierdził wtedy: „Skoczyńska Teresa jest zatrudniona w Społecznym Instytucie Wydawniczym <<Znak>> (...) na stanowisku sekretarki. Kandydatka ukończyła polonistykę na UJ i posiada perspektywy awansu zawodowego. Na dotychczasowym stanowisku ma dostęp do większości tekstów redakcyjnych i całej korespondencji. Pełniona przez nią funkcja pozwala na ścisły kontakt z figurantami spraw prowadzonych przez Sekcję II Wydz. IV. (...)”. Bolon nadał Skoczyńskiej pseudonim „Stella”.
W ramach „opracowania” sięgnięto do donosów agentury Wydziału IV ulokowanej w SIW „Znak”. O Skoczyńskiej informowali t.w. „Jesion” (Sabina Kaczmarska) oraz t.w. „Granit”. T.w. „Jesion” tak charakteryzowała Skoczyńską w donosie z 3 marca 1978 r.: „Teresa Skoczyńska pracuje w <<TP>> na miejscu I. Kinaszewskiej. Do jej zakresu czynności należy wpisywanie, rozdanie poczty, przepisywanie tekstów redakcyjnych, pism itp. Razem z Janiną Stolarczyk wykonują to, co dotyczy administracyjnego sekretariatu redakcji. (...) Skoczyńska po ukończeniu studiów (polonistyka na UJ) pracowała w drukarni (w Krakowie), potem uczyła w szkole podstawowej w Zakopanem (stamtąd pochodzi). Przyszła ona z poręki Z. Pawlusa, Pszona itp. Dziwny człowiek – pretensje wielkie do inteligencji i kultury, ale w rozmowach spekulatywność i oschłość, tajemniczość? Ma około 30 lat”.
W kolejnym donosie, z 3 sierpnia 1978 r. t.w. „Jesion” informowała: „(...) faworyzuje ją Pszon, bardzo się stara w <<TP>> mieć dobre stosunki. Początkowo bardzo interesował się nią A. Boniecki, ale już bardzo osłabł. W <<TP> ani ją lubią specjalnie, ani też nie, raczej tak względnie obojętnie. Perspektyw na dalszy jej awans raczej nie widać, cieszy się narazie tym co ma. Dość często chodzi na odczyty w Klubie. Jest człowiekiem niby otwartym, ale tylko pozornie, dość zakamuflowana – nawet, jak mówi, moim zdaniem, nie ma satysfakcji z rozmowy z nią. Powodzi jej się raczej dobrze, ciągle nowe ciuchy, choć płacze, że niedobrze”.
Jak widać, t.w. „Jesion” nie darzyła Teresy Skoczyńskiej nadmierną sympatią. To zresztą differentia specifica, tego tajnego współpracownika: snuła ona swoje opowieści przed SB-ekami ze swadą i nie tając swoich sympatii i antypatii. To sprawia, że lektura jej donosów jest interesująca dla dziejopisa „Tygodnika”. Zarazem wypada zwrócić uwagę, że t.w. „Jesion”, choć była w tych emocjach szczera, niekiedy bywała nieobiektywna w ocenie ludzi.
W 1980 r. Skoczyńska starała się o paszport na wyjazd do Włoch. Podporucznik Bolon (odnotujmy awans służbowy tego funkcjonariusza SB) postanowił skorzystać z okazji i przeprowadzić z nią pierwszą rozmowę. Chciał sprawdzić, jak rokuje ta „kandydatka”. W notatce służbowej z 20 marca 1980 r. Bolon streścił przebieg rozmowy. Zaczęło się klasycznie od ogólnego rozpytywania: gdzie i po co się wybiera, gdzie pracuje, gdzie mieszka itp. Bardziej interesujące są wnioski ppor. Bolona z rozmowy. Oto one: „Z udzielonych odpowiedzi i zachowania wynikało, że w/wym. nie była pewna co do pozytywnej decyzji Wydziału Paszportów odnośnie jej wyjazdu. W wypowiedziach bardzo uważna, nie podawała żadnych nazwisk ani faktów, które wiązałyby się z jej aktualnie wykonywaną pracą. Na konkretnie zadawane pytania udzielała bardzo ogólnych informacji. Odniosłem wrażenie, że wcześniej została poinformowana o sposobie postępowania w wypadku rozmowy z pracownikiem Wydz. Paszportów”.
Bolon uznał, że dla dobra sprawy należy Skoczyńską trochę „przeczołgać”. Zalecił, aby przeprowadzić jej drobiazgową kontrolę bagażu i osobistą na granicy, ponieważ podejrzewał, że sekretarka „Tygodnika” może przewozić inteligencką kontrabandę: zakazane książki czy listy, które ich nadawcy obawiali się wysłać pocztą.
Tuż przed wyjazdem Skoczyńskiej t.w. „Granit” informował: „Teresa Skoczyńska wyjeżdża w dniu 27 kwietnia 1980 r. do Wiednia. Ma się zatrzymać u ks. Kluza, a następnie wyjedzie do Rzymu. Ks. Kluz o przyjeździe Skoczyńskiej zostanie powiadomiony przez Marka Skwarnickiego, który aktualnie przebywa w Szwajcarii”.
Skoczyńska pojechała do Włoch i zgodnie ze swym planem wróciła. Zgodnie zaś z planem Bezpieki dokładnie przeczesano ją na granicy, zakwestionowano parę bezdebitowych książek i listów do znajomych księży w Krakowie.
Gdy Skoczyńska oddawała paszport, podporucznik Bolon przeprowadził z nią kolejną rozmowę, co udokumentował notatką służbową z 29 sierpnia 1980 r. „(...) Na rozmowę przyszła wspólnie z mężem, który oczekiwał na korytarzu. (...) Odnośnie konfiskaty przewożonych materiałów rozmówczyni stwierdziła, że chciała przywieźć do Kraju książki Gombrowicza i Miłosza. Książki te potrzebne są jej mężowi, który aktualnie kończy pisać pracę doktorską na Uniwersytecie Jagiellońskim. (...) Kontrola wg. jej oceny była bardzo drobiazgowa. Kontrolujący sprawdzał bardzo dokładnie bagaż, kilkakrotnie czytał korespondencję prywatną, którą przewoziła do znajomych księży w Krakowie. (...) Wnioski z rozmowy: Rozmowę prowadziłem w tonie urzędowym. (...) Na pytania udzielała wyczerpującej odpowiedzi, wyczułem w tonie rozmówczyni żal odnośnie postępowania władz celnych. Fakt przyjścia na rozmowę wspólnie z mężem pozwala stwierdzić, że konsultuje z mężem treść i zakres poruszanych tematów w rozmowie”.
W dokumentacji kandydatki na t.w. „Stella” wyraźnie napisano, że ze Skoczyńską przeprowadzono trzy rozmowy operacyjne. Ale zachowało się streszczenie tylko dwóch z nich. Do trzeciej zdaje się nawiązywać „Analiza stanu opracowania kandydata na t.w. ps. <<Stella>>” sporządzona przez ppor. Bolona 30 marca 1981 r.
Napisał on wówczas: „(...) Kandydatka jest osobą skrytą, małomówną niechętnie w rozmowach nawiązywała dialog odpowiadając tylko na zadawane pytania. Na rozmowy prowadzone w Krakowie przychodziła wspólnie z mężem. Należy przypuszczać, że treść tych rozmów przekazywała mężowi jak również konsultowała z nim postawę jaką ma zająć podczas tych spotkań. Ostatnie wezwanie do Wydziału Paszportów wręczone jej przy okazji starań o wyjazd do Włoch potraktowała bardzo niechętnie poddając w wątpliwość celowość takich rozmów. Równocześnie jej stosunek w trakcie ostatniej rozmowy po powrocie z Włoch (zwrot literatury zakwestionowanej na granicy) potwierdził w sposób zdecydowany jej niechętny stosunek do rozmów z SB”. Wniosek? „Dalsze opracowanie w/wymienionej w charakterze kandydata na t.w. uważam za niecelowe ze względu na brak realnych możliwości na pozyskanie.(...) Inspektor Sekcji II Wydziału III ppor. Janusz Bolon”.
***
Teresa Skoczyńska chciała, jak wszyscy, wyjeżdżać od czasu do czasu za granicę. Wolno jednak w świetle tych dokumentów przyjąć, że nie uważała tego za imperatyw absolutny. Dlatego w rozmowach o paszporcie, które zamiast oficera z Wydziału Paszportów prowadził oficer Wydziału IV
[2], Skoczyńska ograniczała się do spraw paszportowych. Musiała wiedzieć, bo wtedy wiedziało to każde dziecko w Polsce, że mało uległa postawa może oznaczać brak paszportu.
Skoczyńska była molestowana przez SB stosunkowo łagodnie – przynajmniej sądząc po dokumentacji kandydatki na t.w. „Stella”. Niemniej wysoko postawiła SB-ekom poprzeczkę. Swoją niechęć do współpracy manifestowała nawet niepytana, czy ewentualnie by tę współpracę podjęła. W SB nie pracowali idioci. Wiedzieli, że w tej sytuacji nie warto o to pytać.
[1] Wszystkie informacje o próbie zwerbowania Teresy Skoczyńskiej pochodzą z tomu dokumentów oznaczonych sygnaturą IPN Kr 00100/637 (mikrofilm)
[2] Oba te wydziały należały do pionu Slużby Bezpieczeństwa. Tym niemniej większość osób ubiegających się o paszport nie była tego świadoma.
Inne tematy w dziale Kultura