Roman.Graczyk Roman.Graczyk
625
BLOG

Rozdział trzeci: Nieudane werbunki (...) - odcinek 32

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Barbara Gąsiorowska

 

Barbara Gąsiorowska rozpoczęła pracę w Społecznym Instytucie Wydawniczym „Znak” w 1979 r. jako absolwentka filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z materiałów zgromadzonych w jej dossier[1] wynika, że SB zainteresowała się nią rok wcześniej w związku z tym, że była ona jednym z sygnatariuszy apelu do marszałka Sejmu PRL o powołanie komisji sejmowej do zbadania wydarzeń w Ursusie i Radomiu z 1976 r. W notatce z 26 lipca 1978 r. podporucznik Janusz Bolon pisze też, że Gąsiorowska „utrzymuje stałe kontakty z osobami zaangażowanymi w działalność opozycyjną” (notatka służbowa z 26 lipca 1978 r.). W roku następnym  tenże Janusz Bolon pisze do naczelnika Wydziału IV raport o udzielenie zgody na jej  „opracowanie w charakterze tajnego współpracownika”. Bolon stwierdza, że od stycznia 1979 r. Gąsiorowska pracuje w SIW „Znak” oraz że „opracowanie i ewentualne pozyskanie wym. w charakterze tajnego współpracownika podyktowane jest koniecznością operacyjnego umocnienia się w kontrolowanym środowisku” (raport z 14 września 1979 r.).     

W planie przedsięwzięć operacyjnych w związku z „opracowaniem kandydatki na t.w.” przewidziano wiele czynności przygotowawczych przed przystąpieniem do spotkania z Gąsiorowską (m.in. uzyskanie informacji od  agentury ulokowanej w SIW „Znak”, a także poprzez kontrolę korespondencji). Szczególną uwagę w tym planie zwraca wzmianka o ojcu Gąsiorowskiej – członku PZPR, a w przeszłości pracowniku Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Namysłowie. „Fakty te – pisał ppor. Bolon – w wypadku zamiarów stałego związania swych planów zawodowych z pracą w redakcji <<Znak>> posłużyć mogą jako materiał kompromitujący w/wym. w tym środowisku (...)”.  Wszystkie wymienione w planie czynności miały być wykonane do 30 listopada 1979 r. Najwyraźniej nie zostały wykonane na czas.

Niebawem Gąsiorowska wychodzi za mąż, w 1980 rodzi pierwsze dziecko, w 1981 r. – drugie, wskutek tego przez dłuższy czas korzysta z urlopów i zwolnień lekarskich. W latach 1980 – 1985 informacji na jej temat udzielają Służbie Bezpieczeństwa tajni współpracownicy, częściowo ulokowani w „Znaku”[2]. Są to informacje raczej wątłe z punktu widzenia założonego przez Bezpiekę celu: wytworzenia okoliczności, które pomogłyby skłonić czy wręcz zmusić Gąsiorowską do współpracy. Najwyraźniej zarzucono pomysł ppor. Bolona, iżby zaszantażować ją przez groźbę ujawnienia w „Znaku” informacji o  ojcu.

Od 1984 r.[3] sprawą Gąsiorowskiej zajmuje się, znana nam już, porucznik Elżbieta Markowska. 26 lipca 1984 r. sporządza ona „aneks do planu opracowania kandydata na tajnego współpracownika”. Aneks nie proponuje niemal niczego jakościowo nowego: zebranie informacji od agentury, uaktualnienie posiadanych danych, zarządzenie kontroli korespondencji, a w końcu „wykorzystanie dogodnej operacyjnie sytuacji w postaci starań o wyjazd za granicę czy tp. do przeprowadzenia rozmowy operacyjnej (...) termin realizacji – do końca I kwart.85 r.”. Ale i ten termin nie został dotrzymany. Rozmowa z „kandydatką na t.w.” zostaje przeprowadzona dopiero w listopadzie 1986 r.

Już sposób, w jaki Barbara Gąsiorowska przyjęła wezwanie do stawienia się w Dzielnicowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych Kraków-Śródmieście, daje do myślenia. Wedle notatki służbowej funkcjonariusza, który wręczał jej wezwanie, było tak: „Wezwanie to przyjęła, lecz bardzo niechętnie. Zadała pytanie w jakiej sprawie jest wzywana, na które nie otrzymała wyjaśniającej, konkretnej odpowiedzi. Zapytała również, czy jeżeli się zgłosi do DUSW otrzyma odpowiednie zaświadczenie usprawiedliwiające jej nieobecność w miejscu pracy. Otrzymała potwierdzającą odpowiedź”. Inspektor J. Polak[4] wyciągnął z zachowania Gąsiorowskiej taki wniosek: „sprawia wrażenie osoby nieprzychylnie ustosunkowanej do naszych organów” (notatka z 18 listopada 1986 r.). Inspektor Polak miał rację.

„Rozmowę operacyjną” z Gąsiorowską przeprowadziła 18 listopada 1986 r. porucznik Elżbieta Markowska-Ślimak, po czym sporządziła z niej obszerną notatkę. Oto jej fragmenty: „Zakładanym celem przedmiotowej rozmowy było poznanie osobiste kandydata, sondaż i próba określenia, czy kandydat daje nadzieje na ewentualne pozyskanie”. Markowska-Ślimak zauważa w notatce, że Gąsiorowska przez sposób przyjęcia wezwania zachowała się „dosyć hardo”. Dalej pisze o jej drodze życiowej, życiu zawodowym i osobistym, sytuacji mieszkaniowej. Po czym przechodzi do opisu próby werbunku: „W drugiej, zasadniczej części rozmowy, chcąc wysondować postawę i poglądy kandydata i mając już pewną wiedzę o  krytycznym stosunku do organów MO – stwierdziłam, iż jesteśmy w posiadaniu informacji, z których wynika, iż nazwisko jej pojawia się wśród osób zajmujących się kolportażem literatury tzw. drugiego obiegu. W odpowiedzi na powyższe Berta stwierdziła, że obecnie nie zajmuje się takimi sprawami i nie przyznaje się do kolportowania nielegalnych publikacji, natomiast przyznaje, że często widuje i czyta wydawnictwa bezdebitowe, które trafiają do niej bądź w przesyłkach kierowanych do TP, bądź też za pośrednictwem kogoś ze znajomych. Jako osoba młoda, wykształcona interesuje się tym, co dzieje się aktualnego, więc nic dziwnego, że korzysta także z informacji zawartych w publikacjach nielegalnych, ale nie ma to nic wspólnego z kolportażem ich. (...) Na temat osób pracujących z nią wspólnie w redakcji, co do których wiadomo, że zajmują się poza pracą redakcyjną także działalnością nielegalną – rozmówczyni początkowo powiedziała, że nic o tym nie wie. Kiedy przytoczyłam przykłady J. Rakowieckiego i R. Graczyka, co do których nie jest tajemnicą, że zajmują się nielegalną poligrafią, stwierdziła, że owszem zna te osoby dobrze, są to jej bliscy znajomi, ale nie na tej płaszczyźnie, o ich działalności nie ma też nic do powiedzenia”.              

Na tej podstawie por. Markowska-Ślimak stworzyła pesymistyczną konkluzję co do możliwości zwerbowania Gąsiorowskiej. „Przebieg całej rozmowy – pisała – zachowanie się kandydatki w czasie jej trwania, formułowanie wypowiedzi, sposób stawiania problemów wskazują, że Berta jest osobą zdeklarowaną co do swej orientacji politycznej, prezentuje typową dla młodych pracowników redakcji postawę charakteryzującą się wyraźnymi sympatiami prosolidarnościowymi”. W efekcie Markowska-Ślimak konstatuje „brak realnych możliwości dotarcia do kandydatki, przełamania ugruntowanych poglądów i ocen”. A zatem „dalsze (...) opracowanie nie rokuje pomyślnych rezultatów”. Porucznik Markowska-Ślimak stwierdza, że zebrane dotąd materiały agenturalne (funkcjonariuszka SB wymienia tu t.w. „Alex” i t.w. „Jesion”) nie wystarczają „do postawienia kandydatki w sytuacji dla niej niekorzystnej”, czyli mówiąc wprost, trudność w znalezieniu na nią skutecznego „haka”.  Dlatego może dziwić, że mimo to proponuje dalszą inwigilację Gąsiorowskiej, właśnie przez t.w. „Alex” i t.w. „Jesion” i to właśnie „pod kątem uzyskania informacji (...) o charakterze kompromitującym czy choćby stawiającym w niekorzystnym świetle”.  

W dossier Gąsiorowskiej nie ma już żadnych dalszych na nią donosów. 9 kwietnia 1987 r. porucznik Elżbieta Markowska-Ślimak pisze „Analizę materiałów operacyjnych dot. kandydata na tw. ps. >>Berta<<, nr ewid. 22268”, której kluczowy fragment odwołuje się do rozmowy z Gąsiorowską z   listopada 1986 r. Ostatnie zdanie tego dokumentu brzmi: „W tej sytuacji nie wydaje się uzasadnione kontynuowanie opracowania, wnioskuję o jego zaniechanie i złożenie materiałów operacyjnych w archiwum Wydziału <<C>> na okres 5 lat”. Tak też się stało.

 

Dokończenie historii Barbary Gąsiorowskiej w następnym odcinku.



[1] Wszystkie informacje o próbie zwerbowania Barbary Gąsiorowskiej pochodzą, o ile nie zaznaczono inaczej, z akt personalnych „kandydata na tajnego współpracownika pseudonim <<Berta>>”, IPN Kr 009/10060

[2] Są to t.w. „Zawisza” – osoba niezidentyfikowana, prawdopodobnie ktoś blisko związany albo pracownik SIW „Znak” ; t.w. „Granit” – osoba niezidentyfikowana, prawdopodobnie związana z SIW „Znak”; t.w. „Arendt” – osoba niezidentyfikowana, pracownik administracji SIW „Znak”; t.w. „Alex” – Stanisław Ciepacz, pracownik administracji SIW „Znak” i t.w. „Jesion” – Sabina Kaczmarska, adiustatorka w „Tygodniku Powszechnym”

[3] Dokumenty z teczki „kandydata na tajnego współpracownika <<Berta>>” pozwalają stwierdzić, że ostatnie chronologicznie pismo ppor. Bolona w sprawie Gąsiorowskiej datowane jest na 2 października 1979, ostatni donos agenturalny tajnego współpracownika „pozostającego na kontakcie” Bolona datowany jest na 28 kwietnia 1983. Pierwszy donos tajnego współpracownika „pozostającego na kontakcie” por. Markowskiej datowany jest na 9 maja 1984, zaś pierwsze pismo Markowskiej w sprawie Gąsiorowskiej – na 26 lipca 1984

[4] Imię nieznane, prawdopodobnie funkcjonariusz MO z DUSW Kraków-Śródmieście

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura